Dzięki zaangażowaniu tych organizacji, istniejący na przystani budynek był remontowany i do tej pory nie popadł w ruinę. Rzecz jasna, wymaga solidnej modernizacji, również ze względu na usytuowanie na terenie zalewowym, przez co wielokrotnie już ucierpiał. Obok mamy przystań wodną i piękny teren, który aż się prosi o sensowne zagospodarowanie dla potrzeb turystyki i rekreacji. Do tego są oczywiście potrzebne ogromne pieniądze i konkretny pomysł. W poprzedniej kadencji były już próby znalezienia prywatnego inwestora, który to zadanie by przejął, ale bezskuteczne. Burmistrzowi Krzysztofowi Nuszkiewiczowi marzyła się tu muszla koncertowa, przy niej miejsca siedzące oraz w pobliżu hotelik dla żeglujących po Narwi. Przedsięwzięcie to, w rozmowie z Tygodnikiem, szacował na około 2 mln złotych. No cóż, poza wycięciem alei topolowej, pięknych wysokich drzew które podobno zagrażały bezpieczeństwu, do tej pory nic w tym miejscu nie udało się zrobić.
Wygląda na to, że będziemy mieli kolejne podejście. Przewodniczący Klubu Radnych Pułtuskiego Forum Samorządowego Łukasz Skarżyński złożył w ich imieniu wniosek do burmistrza, dotyczący wprowadzenia zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej gminy. Miałyby one dotyczyć zabezpieczenia środków w kwocie 200 tys. złotych na projekt rewitalizacji budynku na przystani miejskiej, a także koncepcję zagospodarowania tego terenu oraz portu. Gmina musiałaby też znaleźć środki na tak zwany wkład własny, by w latach 2022 - 2023 starać się o pozyskanie dofinansowania zewnętrznego na to kosztowne przedsięwzięcie.
- We wniosku nie precyzowaliśmy kwoty wkładu własnego, ale w rozmowie telefonicznej pani skarbnik poinformowała mnie, że będzie to kwota 2 milionów złotych. Inwestycja będzie możliwa tylko wtedy, jeśli uda nam się pozyskać środki zewnętrzne, inaczej nie jest realna, gdyż mówimy o kwotach od 7 do nawet 20 milionów, jeśli w grę wchodziłaby budowa portu - powiedział Tygodnikowi Łukasz Skarzyński.
Na komisjach Rady Miejskiej wypowiadali się związani z pułtuskim środowiskiem wodniaków Adam Knochowski i Mariusz Osica. Pierwszy z nich słusznie ponosił, że przystań to miejsce wymarzone do rekreacji i wypoczynku dla naszych mieszkańców i turystów, którego nie możemy stracić oddając w prywatne ręce czy też zaprzepaścić potencjału, jaki posiada. Co jest tu do zrobienia? W kilku słowach zmieścił to radny Mariusz Osica - strefa dla organizacji pozarządowych czyli budynek na przystani, port, teren rekreacyjny dla mieszkańców.
Radny Sławomir Krysiak z Klubu Prawa i Sprawiedliwości chciał więcej konkretów, twierdząc iż wniosek radnych PFS jest zbyt ogólny, by podejmować decyzję o kolejnych znacznych wydatkach z budżetu gminy. To z kolei wywołało żywą reakcję burmistrza Wojciecha Gregorczyka, który stwierdził, że czas skończyć z bezsilnością w temacie zagospodarowania przystani i zacząć coś robić. Ma więc ma nadzieję, iż mający większość w Radzie, a więc decyzyjną władzę klub PiS, będzie z niej korzystał rozsądnie i przychylał się do słusznych wniosków, nawet jeśli są zgłaszane przez radnych z innego ugrupowania.
Czy kolejna próba ożywienia naszej przystani dostanie szansę na realizację? Okaże się wkrótce, o czym oczywiście poinformujemy.
Zdjęcie z naszego archiwum, zrobione po wycięciu topolowej alei na przystani. Tylko tyle i aż tyle udało się do tej pory zrobić...
Przystań musi być nasza!
Tak słusznie twierdzą mieszkańcy i radni związani z pułtuskimi wodniakami. Mamy tu siedziby WOPR-u, Pułtuskiego Klubu Wodniaków, Stowarzyszenia Trzeźwości ŚWIT i piękny choć zaniedbany teren nad samą Narwią
- 27.03.2019 09:45