Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 16 czerwca 2025 00:26
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

Niedowierzanie i smutek

Zdaniem władz miasta, które zdecydowały, że w tym roku festiwalu im. Krzysztofa Klenczona nie będzie, była to zbyt kosztowna impreza, na którą nas zwyczajnie nie stać
Niedowierzanie i smutek
cybulski
Gdy ta informacja została upubliczniona, wraz ze stanowiskiem fundacji im. Krzysztofa Klenczona skierowanym do burmistrza Wojciecha Gregorczyka, które publikujemy obok, na pułtuskich forach internetowych rozgorzały dyskusje. Zdania są podzielone, choć zdecydowana większość miejscowych i nie tylko, wyraża swoje niedowierzanie i smutek z powodu takiej decyzji. Piszą, że była to impreza, która się rozwijała i stanowiła wspaniałą promocję Pułtuska, również w ogólnopolskich mediach. Oczywiście można było modyfikować, rozwijać, wprowadzać nowe akcenty, tak by przyciągnąć więcej widzów, ale zamiast tego zdecydowano, że kolejnej edycji festiwalu nie będzie. Bez jakikolwiek konsultacji z komitetem organizacyjnym, rozmów na których można by przecież również rozważyć koszty festiwalu, zastanowić się nad możliwością pozyskania sponsorów. To, że zastępczo będzie ogólnopolski szkolny konkurs piosenek Krzysztofa Klenczona dla dzieci i młodzieży, który wcześniej również organizowano jako swego rodzaju imprezę towarzyszącą, niewielu satysfakcjonuje. Nie ta ranga, nie ten wydźwięk i znaczenie. Są też tacy, którzy w internetowych komentarzach piszą, że i tak na festiwal nie chodzili, więc bardzo dobrze, że go nie będzie. O gustach się nie dyskutuje, muzycznych również, ale też brońmy się przed tym., by wizytówką naszego miasta stały się oblegane koncerty disco polo i jarmarki z chińszczyzną.
Do tematu wrócimy w najbliższym numerze Tygodnika, gdyż na środę, 13 lutego, gdy to wydanie będzie już w sprzedaży, zaplanowano ratuszowe spotkanie w sprawie imprez zaplanowanych w naszym mieście na najbliższe miesiące. Poniżej wywiad z Maciejem Cybulskim, prezesem fundacji im. Krzysztofa Klenczona, który z pułtuskim festiwalem był od początku jako współorganizator i członek jury.

Jesteśmy gotowi do rozmów
Wywiad Maciejem Cybulskim, prezesem fundacji im. Krzysztofa Klenczona
Pan się spodziewał takiego obrotu sprawy dotyczącego FESTIWALU Klenczona? Były jakieś sygnały? Od kogo?

Prawdę powiedziawszy nikt z nas nie spodziewał się takiej, trochę dziwnej decyzji. Oczywiście, wraz ze zmianą na stanowisku burmistrza, czekaliśmy na informacje, zaproszenie na spotkanie i rozmowy w gronie Komitetu Organizacyjnego Festiwalu, tak jak miało to miejsce poprzednio. Dochodziły nas sygnały o przesuwaniu terminu spotkania, ale nie o tym, że festiwal zostanie zlikwidowany. Tę smutną wiadomość przekazał nam Jerzy Kondracki. Ojciec chrzestny festiwalu spotkał się z Burmistrzem i dowiedział się o jego decyzji.
My cały czas byliśmy gotowi by przystąpić do rozmów, mamy nowe pomysły, propozycje. Myśleliśmy, że tak, jak co roku, w dniu 14 stycznia (urodziny Krzysztofa Klenczona) ogłosimy kolejną edycję konkursu festiwalowego. Niestety, tak się nie stało.

Jest Pan z festiwalem od początku. Czy na przestrzeni tych siedmiu minionych lat, w Pańskiej ocenie festiwal się rozwijał, czy też był pułtuską "imprezą niszową", jak to piszą w internetowych komentarzach, osoby zadowolone z decyzji władz miasta?

Szczerze powiem, że nie bardzo rozumiem ocenę festiwalu, jako "imprezy niszowej". Z roku na rok impreza stawała się coraz lepsza, poziom konkursu rósł. Trochę nas zawiódł ostatni rok, kiedy staliśmy się poletkiem starć politycznych. Tutaj chcę z całą mocą podkreślić, że festiwal to święto muzyki i nie powinien być absolutnie narzędziem politycznym. Tak niestety stało się w zeszłym roku. Oczywiście był to rok wyborów samorządowych i wbrew naszym intencjom zostaliśmy w pewnym sensie wplątani w ten "karnawał". Zabrakło sceny na rynku, itd. Oglądając komentarze internautów, procent zadowolonych z decyzji burmistrza jest znacznie mniejszy od tych, którzy doceniają festiwal nie tylko, jako święto muzyki, ale także znakomitą promocję miasta Pułtusk.
Wracając do pytania o rozwój festiwalu. Poziom uczestników konkursu, poziom występujących artystów z roku na rok bardzo się zmieniał na lepsze. Pragnę przypomnieć, że dwie z naszych laureatek, Magdalena Chołuj i Karolina Baran robią karierę międzynarodową. Jeszcze jedno, myślę że zapomniano o polonijnym oddźwięku festiwalu. Co roku spotykali się w Pułtusku młodzi ludzie z wielu krajów. Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, Stany Zjednoczone, Kanada, a nawet Australia. Klenczon był emigrantem, dlatego w naszym zamyśle było stworzyć platformę dla młodzieży polonijnej, nie tylko muzyczną, ale także patriotyczną.

Przepraszam za to pytanie, ale pułtuszczan dręczy: kto zawinił, jak Pan myśli - miasto, warszawka czy może sama Alicja Klenczon?

Nie bardzo rozumiem pytanie: Kto zawinił? Decyzja, którą podjął Burmistrz nie była konsultowana z Komitetem Organizacyjnym Festiwalu. Po zakończeniu 7. edycji imprezy nikt nie zaprosił nas na podsumowanie (tak było wcześniej w zwyczaju). Myślę, że zawiniła polityka. Dwa obozy, pomiędzy którymi się znaleźliśmy. Ale dlaczego i jak miałaby zawinić Alicja Klenczon? Ala Zawsze była i jest otwarta na współpracę, udzielała wszystkich zgód na używanie imienia Krzysztofa Klenczona, jego utworów, itd. Akceptowała decyzje miasta i jego włodarzy. A "warszawka"? Tego nie wiem, może trochę, ale tu znowu wracamy do polityki...

Festiwalu nie będzie, bo podobno finanse miejskie go nie wytrzymały. A sponsorzy? Czas między festiwalami daje przecież możliwości szukania innych źródeł finansowania...

Oczywiście, że są takie możliwości. Nie chciałbym analizować decyzji miasta i rozliczać kosztów festiwalu. Wydaje mi się, że festiwal, poza funkcją imprezy kulturalnej, spotkania młodzieży polskiej z polonijną, warsztatami muzycznymi, z których korzystali także młodzi pułtuszczanie, spełniał ważną rolę promocji miasta. Promocji, którą nie zawsze włodarze miasta doceniali. Zawsze, w środkach masowego przekazu przy informacji o festiwalu pojawiała się informacja o Pułtusku. Myślę także, że widzowie festiwalu, przyjeżdżający z całej Polski, zostawiali w Pułtusku sporo grosza. Rozmawialiśmy z przedstawicielami władz miasta o możliwościach pozyskania sponsorów. Nie spotkała się ta nasza propozycja z aplauzem. Ale, dalej uważam, że na taką imprezę znalezienie sponsorów nie byłoby trudne.

Polonia. Ta podobno interesowała się naszymi festiwalami... Od niej żadnego ratunku?

Polonia... Oczywiście, dzięki udziałowi w organizacji festiwalu Stowarzyszenia Wspólnoty Polskiej nasze kontakty i udział młodzieży polonijnej w naszym festiwalu był możliwy, ale... Nie sądzę, żeby Polonia mogła nas poratować. Nie bardzo widzę jak. Polonia ze wschodu sama nie jest zbyt bogata, zachodnia ma swoje problemy. Mogą być nam przychylni, ale nie przekłada się to na finanse, a przecież o to chodzi.

Czy jako komitet organizacyjny festiwali będziecie próbowali jeszcze przekonać władze miasta, by nie rezygnowały z tego przedsięwzięcia?

Jesteśmy otwarci i gotowi do rozmów. Czekamy i liczymy, że jednak władze miasta zmienią zdanie i nie zaprzepaszczą siedmiu lat pracy i promocji miasta.


Zdjęcie: Maciej Cybulski (pierwszy od lewej), Alicja Klenczon i Jerzy Kondracki

Podziel się
Oceń