W zamieszczonej obok Kronice policyjnej czytamy o zdarzeniu z 14 grudnia, konkretnie pobiciu młodej kobiety przez działające w porozumieniu agresorki. Aż trudno uwierzyć, że była to kolejna dramatyczna odsłona sąsiedzkiego konfliktu, a wszystko dzieje się na pułtuskim osiedlu mieszkaniowym, przy ul. Kombatantów.
W poniedziałek, po dramatycznym zdarzeniu, gdy interweniowała policja, a pobita 31 - latka trafiła do szpitala, naszą redakcję odwiedził jej brat, szukając skutecznej pomocy i wsparcia w tej trudnej sprawie. Mówił o tym, że siostra boi się wracać do domu, jest ciągle zaczepiana i wyzywana przez matkę i córkę mieszkające po sąsiedzku, w mieszkaniu obok. Trudno unikać spotkań i wciąż uciekać, szczególnie gdy obiektem podobnych ataków są również dzieci jego siostry i osoby, które ją odwiedzają.
Po piątkowym pobiciu zatrzymano tylko młodszą kobietę, którą następnego dnia wypuszczono. Jej matka pozostała w domu. Brat zaatakowanej pani Eweliny naprawdę boi się o jej zdrowie i życie. Jeśli kobiety nie zostaną odpowiednio ukarane, ten koszmar się nie skończy.
Następnego dnia udało się nam również porozmawiać z poszkodowaną, która jeszcze przebywała w pułtuskim szpitalu. Była obolała, posiniaczona, w czasie bójki kobiety kopały ją, okładały pięściami, wyrywały włosy. Jak twierdzi, do szpitala przyjęto ją ze wstrząśnieniem mózgu i po opuszczeniu oddziału będzie się jeszcze leczyła w poradni neurologicznej. Dlaczego sąsiadki są wobec niej aż tak agresywne? Pani Ewelina powtarza, że nie jest ich jedyną ofiarą, wchodzą w konflikty również z innymi mieszkańcami bloku. Niecałe dwa lata temu młodsza z kobiet zasiadła już na ławie oskarżonych, ale pani Ewelinie zrobiło się jej żal z powodu tego, że miała małe dziecko i zrezygnowała z dochodzenia swoich praw. Myślała, że to zakończy ich konflikt, ale jak widać, tak się nie stało. Podobno chodzi o mężczyznę, o podejrzenie że pani Ewelina jest z nim w związku, czemu ona sama stanowczo zaprzecza. Nawet jednak gdyby tak było, to nie jest powód do wyzwisk i napaści.
14 grudnia do pani Eweliny przyszła znajoma.
- Najpierw ona dostała talerzem, a gdy otworzyłam drzwi na klatkę wyciągnęły mnie i próbowały siłą wciągnąć do swojego mieszkania. To się stało tak błyskawicznie, że kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Zadawały mi ciosy, potem już nie pamiętam. Koleżanka wezwała policję i pogotowie. Gdyby jej nie było, nie wiem co by się stało, mogłyby mnie nawet zabić. Obie powinny trafić do aresztu, a starsza pozostała na wolności, bo podobno dzieci nie było z kim zostawić. Przecież dzieci mają ojców, a one muszą w końcu ponieść karę! - opowiada pani Ewelina.
Skontaktowaliśmy się z prowadzącą sprawę zastępcą prokuratura rejonowego Moniką Kosińską Kaim. Potwierdziła, że młodsza napastniczka została doprowadzona do Prokuratury. Postawiono jej zarzuty z art. 158 kk (pobicie), zagrożonego karą do 3 lat pozbawienia wolności oraz z art. 190 kk (groźby karalne), zagrożonego karą do 2 lat pozbawienia wolności. Zastosowano wobec niej środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość 20 m i kontaktowania się pokrzywdzoną. Gdy nie będzie się do tych zakazów stosować, zostanie zatrzymana.
Jeśli chodzi o jej matkę, która również brała czynny udział w pobiciu, jak zapewnia prokurator, nie uniknie odpowiedzialności. Pobita kobieta zarejestrowała część zdarzenia telefonem, są zeznania świadków - jej znajomej i policjanta, który przybył na miejsce zdarzenia. Dokumenty zostały przekazane na policję, która będzie prowadzić dalsze czynności procesowe ze starszą napastniczką. Być może wobec niej również zostaną zastosowane środki zapobiegawcze.
Do sprawy wrócimy wkrótce.
piątek, 27 czerwca 2025 18:25