Nie jest łatwo umówić się z drem Gajdą. Wiecznie zajęty, właśnie przygotowuje się do wyjazdu do Rzymu, na sympozjum, gdzie będzie przewodniczącym sesji kardiologicznej i poprowadzi wykład dla lekarzy z różnych stron świata. Umawiamy się więc na wywiad na godzinę... 22.00. Mówi, że przyjdzie na spotkanie Z BUTA, dla treningu
*Pomówimy o Pułtusku, o naszej lokalnej rzeczywistości, nie o szpitalu. (Byłam w nim wczoraj – jest pełen chorych i strach mnie zdejmuje, kiedy myślę, że mogłoby go nie być w naszym mieście). Przyznasz, nastały dziwne czasy i Ty - według niektórych - dziwnie się zachowujesz, dlatego chcę rozmawiać o... Robercie Gajdzie.
Tak! Jestem przez niektórych dziwnie odbierany, bo rzeczywiście, dziwnie zachowywałem się w ostatnim okresie. Dlaczego? Nie jestem ani politykiem, ani osobą, która by chciała odgrywać rolę inną niż taką, jaką odgrywała do tej pory, a mianowicie osoby, która rozwija służbę zdrowia, jest menadżerem służby zdrowia. Robię to w Pułtusku od 28 lat. Poza tym praca z pacjentami i praca naukowa, dotycząca zaburzeń rytmu serca i w ogóle kardiologii u sportowców. A mój cel życia? Praca naukowa połączona z tym, co kochałem całe życie – sport i kardiologia. To jest radość mojego życia jak moja dziewczyna, Beatka.
* OK, to nie jest dziwne.
Tak, to nie jest dziwne, natomiast dziwnie się zachowywałem, bo nastały... dziwne czasy. Te czasy rozpoczęły się w czerwcu tego roku, od tego co się stało za sprawą mecenasa Purgacza – odebranie mi tytułu Honorowego Obywatela Miasta - i od całej przedwyborczej akcji. Od momentu, kiedy na drugi dzień po odebraniu mi tytułu spotkałem przypadkowo Michała Kisiela, który chciał mi podać rękę, a ja mu swojej nie podałem. To wówczas pan Kisiel nazwał to odebranie mi tytułu polityką, grą polityczną. A sam głosował za tym dzień wcześniej. I ja mu pokazałem, jak polityka może wyglądać.
*Po prostu się zemściłeś.
Wiesz co? Nie zemściłem się, ale zawalczyłem o to, żeby honor odzyskać, a po drugie nie pozwolę na szerzenie się chamstwa i na nierozliczanie go w mieście, które kocham i w którym chcę zostać do końca życia. To co zrobili z HONOROWYM to było przekroczenie wszelkich granic, to było otworzenie puszki Pandory. Takich rzeczy się nie robi, a jeśli ktoś przekracza takie granice, to znaczy, że nie ma już żadnych granic.
A tak naprawdę, jeśli ktoś zna temat z HONOROWYM, to wie, że nie chodziło o... Roberta Gajdę. Nigdy, Robert Gajda padł ofiarą całej sytuacji. Przyznanie Honorowego Obywatela Miasta może być rzeczą honorową dla tego, który go dostaje, a może też być zaszczytem dla NADAJĄCEGO taki tytuł. Tak naprawdę problem od początku leżał gdzie indziej.
*Ten problem leżał w tym, że nie przyznałeś się, że byleś karany!
To bzdura, to w ogóle nie o tym mowa, Grażyna. Jak się nie przyznałem? Wszyscy wiedzieli, a mecenas Purgacz był osobą, która mi początkowo doradzała, co z TYM zrobić. To sprawa z 2004 roku, za konflikty NFZ. Tytuł był mi przyznany za uratowanie szpitala i osiągnięcia w dziedzinie kardiologii sportowej. Kolega mecenas popełnił fatalny błąd, nie przychodząc na sesję, podczas której nadawano tytuły wybranym OBYWATELOM. Ten błąd trzeba było naprawić, bo naraził pewne osoby na nieprzyjemną sytuację. Trzeba było UDOWODNIĆ, że to była Gajdy wina. A Gajda był tylko pretekstem. Trzeba zadać sobie zasadnicze pytanie: czy o Gajdę tu chodziło? I jeszcze Befinger... Mecenas sam nie mógł zgłosić sprawy odebrania mi tytułu, więc zlecił to Befingerowi.
*Już po wyborach. Co teraz z Twoim politycznym zacięciem, a może nawet pasją? Kogo teraz będziesz "pilnował", bacznie obserwował?
Nikogo nie będę "pilnował" – wybory zakończyły się tak, jak zamarzyłem. Mamy przejściową sytuację z przejściowym przewodniczącym – jestem o tym przekonany. To tylko kwestia czasu. Obecny przewodniczący przyczynił się do kompletnej porażki PiS-u swoimi działaniami, także do głośnej sprawy z podatkami, przy których też pewnie maczał palce.
*Ktoś Ci założył sprawę za to politykierstwo, za obrażanie ludzi na FB Gajda Med.?
Za kampanię wyborczą zwaliło się na mnie tyle spraw, że można się pochlastać. Mam sto różnych kontroli. Nie będę wymieniał nawet gdzie... Ciężko wymienić nawet strefy, w których nie mam kontroli! I spraw sądowych - całą masę. I tu chyba wykazałem się odwagą, bo wiedząc, co się zdarzy, nie pękłem. Przeżyłem w życiu sto kontroli, więc przeżyję i następne.
*Byłam na konwencji PSL. Słyszałam, co tam mówiłeś, jak bardzo chciałeś zwycięstwa tej partii. Powiem wprost: nigdy bym Cię nie przypisała PSL-owi... Z czego wynika ta sympatia, miłość (?) do PSL? To wspólnota interesów!
To wspólnota interesów, oczywiście. Na czele powiatu stoi starosta Jan Zalewski, który wykazał nieprawdopodobną troskę o szpital w poprzedniej kadencji i myślę, że nic się tu nie zmieni. Na czele miasta stoi człowiek, którego poznałem w trakcie kampanii. Wojciech Gregorczyk to wspaniały człowiek z bardzo dobrym programem. Inteligentny, zrównoważony, precyzyjnie myślący. Gdyby te wybory zakończyły się inaczej, wstydziłbym się tu mieszkać, chodzić po ulicach...
Mówisz, że nie pasuję do PSL-u. Tak, ja jestem PLATFORMIAKIEM. Moja PLATFORMA to był okres Tuska, ale żyjemy w Pułtusku, gdzie PO nie ma. Programowo i politycznie PSL nie jest moją partią, ale ludzie z PSL-u w ostatnich latach bardzo mi pomogli. Gdyby nie decyzje Zalewskiego i ówczesnej RADY POWIATU szpitala by nie było. Nie wyobrażam sobie, żeby ludzie PiS- u byli przy władzy, zresztą PiS, który jest w Pułtusku, nie ma nic wspólnego z... PiS-em... Dąbrowski i Befinger grają główne skrzypce. Ci ludzie, między innymi, przyczynili się również do tego, że PiS przegrał, przerżnął. Jasne, nie można tego generalizować – nie zapominajmy o panu ministrze Henryku Kowalczyku.
*Właśnie! Nie boisz się, że zachwieją się Twoje stosunki z ministrem Kowalczykiem?
Nie, nie boję się. Pan minister to jest facet z klasą, to polityk dużego formatu. Chyba się nie mylę myśląc, że nie pochwalał tej decyzji o odebraniu mi tytułu HONOROWEGO OBYWATELA, którą podjął mecenas Purgacz, jak nie pochwalał tego, co ja robię. Rozmawialiśmy dwa dni temu i pan minister zapewnił mnie, że mogę cały czas liczyć na jego pomoc, jeśli chodzi o opiekę zdrowotną. To było dla mnie bardzo budujące. Powiedziałem panu ministrowi, że dopóki tak będzie wyglądała Rada Miasta, jak wygląda, dopóty ja nie zakończę swojej działalności politycznej. Nie ulega też wątpliwości, że kiedy trzeba będzie wspierać pana Kowalczyka, będę pierwszym, który to zrobi. Powiem ci, polityka wciąga, ale ja mam swoje koniki, swoje pasje, nie muszę się nią zajmować, ale nie potrafię być obojętnym wobec pewnych rzeczy.
*Ty to jak madame Sans-Gene, która jak prała to już prała, a jak kochała to kochała. Ty albo kochasz, albo nienawidzisz. Przyjaźniłeś się z PiS-em, teraz z dwóch stron wieje nienawiścią.
Nie, nie przesadzaj. Tak ci się wydaje. Z PiS- em nigdy nie było mi po drodze ideologicznej. Z całą pewnością. A`propos tego twojego powiedzenia, to jeden z moich serdecznych znajomych, osoba bardzo inteligentna, powiedział, że nikt z PSL-u nie jest tak propeeselowski jak Gajda z PLATFORMY.
*Dobre, dobre...
Pamiętaj jedną rzecz, że PiS to jest Henryk Kowalczyk, reszta to Samorządowe Porozumienie Ziemi Pułtuskiej.
*Czy ten cały cyrk przed wyborami i w czasie wyborów był Ci potrzebny, Tobie, który mógłby być szczęśliwym i bez tego politycznego zamieszania?
Był!!! Mnie zabrano honor, a jeśli się go zabiera facetowi takiemu jak ja, to jest on w stanie stracić majątek, stracić zdrowie, iść do pierdla, ale walczyć.
*"Stracić majątek" – mówisz. Ile wydałeś na wybory?
Ile wydałem? Złotówki nie wydałem.
*Akurat uwierzę!
W kontekście straty majątku... W trakcie kampanii narobili mi tyle strat, że się w głowie nie mieści. Ale w żadnej mierze nie można tego nazwać stratą majątku. W kontekście celu- każda cena była by niewielką.
*Ciszę wyborczą łamałeś...
Nie łamałem ciszy wyborczej. Czy zdejmowane były plakaty wyborcze podczas ciszy?
*Plakat to nie telewizor w szpitalu, który promuje kandydata na burmistrza. W dodatku w miejscu, gdzie była komisja wyborcza.
Podczas pierwszej tury wyborczej policja wyłączyła telewizor, a podczas drugiej tury sami go wyłączyliśmy pod nakazem policji. Za to ci powiem, że noc, kiedy wygrał Wojciech Gregorczyk, była jedną z najpiękniejszych nocy, jakie przeżyłem. Ja nie mogłem spać ze szczęścia. W naszym mieście przez 5 lat będzie normalnie!
*Jak podsumujesz swoje wyborcze zaangażowanie?
My, opieka zdrowotna, pokazaliśmy, że nie jesteśmy masą do ubijania. Jesteśmy ludźmi, którzy są w stanie kreować rzeczywistość. To nie tylko ja wpływałem na wybory. Działaliśmy w grupie kilkusetosobowej, nie licząc pacjentów. Warto było i nic nie straciłem, tylko trochę nerwów i zdrowia. To jest cena, ale ta cena jest niewielka wobec tego, co się stało. Jestem szczęśliwym obywatelem Pułtuska.
*Tylko że teraz Twój burmistrz będzie pracował z nie Twoją RADĄ, a to już jest jakiś problem.
Nie martw się o RADĘ, to bardzo przejściowa sprawa. Burmistrz ma tak dobry program, że przekona do siebie w krótkim czasie innych radnych. Takie jest moje zdanie. W wyborach jest dwóch wielkich zwycięzców i jeden jeszcze większy przegrany. Zwycięzcy to PSL i Purgacz. Przegrany to pseudo-PiS. Nie mam wątpliwości, że przegrany przez wygranego Purgacza. Koledzy z drużyny mu tego nie zapomną. Coś pęknie. To tylko kwestia czasu. Bliższego niż dalszego... Inaczej zostaną zmarginalizowani w następnych wyborach.
* Chcesz być po prostu ZŁYM, a przecież jest w Tobie i dobro, chociaż nie wiem, jak u Ciebie ze współczuciem...
Czynienie dobra oddaje dobrą energię – ona wraca. Ja ci o tym już mówiłem, że najmilszą rzeczą jest dla mnie leczyć pacjentów. Jak mi jest źle, to powinienem przyjąć kilku pacjentów.
*Bo się cieszysz, że nie jesteś tak chory, jak oni.
(Śmiech). Być może, ale mnie fascynuje pomoc ludziom i rozmowa z nimi, a szczególnie z osobami w starszym wieku. Wczoraj miałem taką pacjentkę z Warszawy, pani w wieku prawie 90 lat, lekarka, która pracowała w Afryce... A czy umiem współczuć? Umiem, ale nie nadstawiam drugiego policzka, jak mnie ktoś strzeli.
NIE NADSTAWIAM DRUGIEGO POLICZKA
Z drem nauk medycznych Robertem Gajdą rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska
- 16.12.2018 19:28