Roman Dukalski kandyduje z listy SLD LEWICA RAZEM do RADY MIASTA. Romek już był radnym miejskim. I to z tego okresu znany jest jako ten, który organizował w ZAMBECIE karnawałowe spotkania dla pułtuskich seniorów
Współorganizatorami owych spotkań byli: Witold Saracyn, też SLD-owiec i sympatyczka lewicy Róża Krasucka, też wówczas radna miejska. Co roku, w karnawale, spotykały się w ZAMBECIE rzesze seniorek i seniorów. Tańczyli (towarzyszył im zespół muzyczny Sławomira Pierzynowskiego) i biesiadowali.
Dobre serce Romana i jego empatyczne podejście do ludzi zapewne jeszcze pamiętają ci, którzy znalazłszy się w trudnej sytuacji życiowej, uzyskali od R. Dukalskiego finansowe (środki na leki) lub rzeczowe wsparcie (remont mieszkania). - Czy ktoś jeszcze pamięta, że pan Roman wspierał również pułtuskie działania kulturalne? Jakie? Choćby przedsięwzięcie Pułtusk kolęduje – mówi pani Wanda. – To w ogóle człowiek znany z działalności charytatywnej.
- Pamiętam, że pan Dukalski - człowiek życzliwy ludziom, otwarty, empatyczny – pomagał rodzinom, a często były to rodziny wielodzietne, które znalazły się na życiowym zakręcie. Pamiętam, że remontował im mieszkania – mówi emerytowana nauczycielka. Przeprowadzał też remonty i usprawnienia w zakresie budownictwa w szkołach i instytucji związanej z opieką społeczną. Miał takie możliwości, ale przed wszystkim dobrą wolę (był wówczas szefem Zambetu). Myślę, że taki człowiek wart jest miejsca w RADZIE MIASTA. To byłby człowiek, który nie gubi z pola widzenia innego CZŁOWIEKA.
Gdzie jest źródło działalności pana Romana na rzecz biednych i potrzebujących? Tego należy szukać w jego życiu, szczególnie w dzieciństwie i młodości. W rodzinie. Z powodu przedwczesnej śmierci ojca, jako dziecko i młodzieniec, nie pławił się w dostatku. Nie pochodził z bogatego gniazda. Wcześnie zaczął pracować i łapał każdą fuchę. Mówi, że kompleksów miał wówczas tyle, że mógłby nimi wybrukować plac Zamkowy w Warszawie. Ciężką pracą doszedł sukcesu – dziś razem z żoną – prowadzi hotel i restaurację MILORD w Kleszewie.
- Podobno w życiu dobrze jest mieć niedobrze – mówi Dukalski. – To NIEDOBRE hartuje człowieka i powoduje, że przygląda się on tym, którzy proszą o pomoc, którzy wymagają pomocy drugiego człowieka, ale i szacunku. Sama kiedyś prosiłam o zatrudnienie bezrobotnego mężczyzny, którego syn chory był na raka. Romek zatrudnił go, jak to się mówi, od ręki. Bez zbędnych słów.
Ci, którzy go znają, tak dogłębnie, mówią o nim FAJNY GOŚĆ. Mówią, że szkoda byłoby, żeby jego społecznikowski potencjał nie został wykorzystany.
Hasło wyborcze Romka? Ładne, chwytliwe i adekwatne do jego wcześniejszej pracy jako radnego, mówiące o tym, że lubi pomagać innym, bo nie ma ludzi i spraw nieważnych.