W ocenie wielu pułtuszczan świetnie sprawdza się pan na stanowisku dyrektora Domu Polonii. Zapytam więc wprost, po co panu to kandydowanie?
Zawsze powtarzam, że mam w życiu zawodowym dwie miłości. Pierwszą i największą jest Dom Polonii, moje miejsce pracy, miejsce gdzie mogę realizować swoją życiową misję i pasje. Historia, kwestie związane z tradycją i zwyczajami szlacheckimi, to tematy mi bardzo bliskie. Udało mi się to połączyć z życiem zawodowym, propagować naszą historię, tradycję, kuchnię staropolską.
Dom Polonii jest częścią Pułtuska, a nasze miasto to moja kolejna wielka miłość. To moje miejsce na ziemi, ze wspaniałą historią i niezwykłym urokiem. Każdy zabytek, każda historia związana z Pułtuskiem jest dla mnie powodem, by coś więcej zrobić dla tego miasta. Skorzystałem więc z okazji, że mogę kandydować na burmistrza, by służyć mojemu miastu i jego mieszkańcom w jeszcze większym wymiarze.
Pułtusk potrzebuje współpracy między ludźmi i instytucjami i ja tu też widzę swoją rolę. Mam pomysły jak jeszcze bardziej zareklamować nasze miasto po względem zabytków, ale też projektu turystycznego, który dałby nowe otwarcie dla Pułtuska. Nie możemy być kolejnym miastem – sypialnią. Musimy dawać mieszkańcom i turystom nowe możliwości. Miastu potrzebne jest nowe otwarcie – takie było gdy powstawał Dom Polonii, potem gdy otwierano u nas Akademię Humanistyczną, ale od tego czasu minęło już około 30 lat i musimy mieć coś nowego. To jeśli chodzi o turystykę i promocję miasta.
Jest natomiast ogrom pracy do wykonania dla mieszkańców, takiej codziennej, dla konkretnych ludzi, rodzin, które np. od wielu lat czekają na kawałek chodnika. Chcę doprowadzić do tego, by praca samorządu skupiała się przede wszystkim na realizacji tych podstawowych potrzeb mieszkańców – chodników, dróg, kanalizacji.
W programie kandydatów na burmistrza, wójtów i radnych na czoło wysuwa się temat dróg i chodników. Infrastruktura drogowa to również jeden z priorytetów w pańskim programie wyborczym. Chciałabym więc zapytać, jakie w obecnym stanie finansowym naszej gminy ma pan pomysły, by pozyskać środki na te przedsięwzięcia?
Cieszę się z rządowego programu. W tym roku mogliśmy już zrealizować jedną drogę przy 85 – procentowym dofinansowaniu, a był miliard pięćset tysięcy na cały kraj. Teraz ma być pięć miliardów, a może nawet więcej, więc wiążę z tym ogromne nadzieje. Taki program z dużym dofinansowaniem zewnętrznym świetnie wpisuje się w nasze problemy, bo mamy napięty budżet i gminy nie stać na wysoki wkład własny w inwestycje drogowe.
Oczywiście nie możemy się opierać jedynie na jednym programie, tylko pozyskiwać dofinansowanie również z innych projektów. Bardzo ważne jest też to, byśmy w Pułtusku wrócili do samorealizacji takich działań. Są gminy, które w ramach swoich spółek wyodrębniają grupę ludzi – ekipę drogową, płacą im trochę więcej, bo jest to ciężka praca. Projektują sami drogi, wykonują w miarę możliwości i środków finansowych. Mówimy tu oczywiście o krótkich odcinkach dróg. Nie trzeba wtedy uruchamiać procedury przetargowej i szukać wykonawców. U nas taką grupę pracowników można wyodrębnić z PPUK, wyposażyć w odpowiedni sprzęt i robić takie inwestycje szybciej i taniej. Nie ma wtedy tego problemu, że za coś przepłacimy.
W programowych zadaniach inwestycyjnych, które pan wymienia, jest między innymi budowa monitoringu miejskiego, lodowisko, park linowy i rodzinne miejsce rozrywki. Ambitne przedsięwzięcia, na pewno wymarzone w naszym mieście, ale czy uważa pan, że realne do zrealizowania przy obecnej sytuacji finansowej gminy?
Zacznę od monitoringu. To przedsięwzięcie od jakiegoś czasu przygotowywane. Część instalacji została już zamontowana, z tego co wiem rozpoczęło się montowanie pierwszych kamer, trzeba tylko tę sieć rozwijać. Nie może być jednak tak, że my zamontujemy monitoring, zainstalujemy go w siedzibie ratusza, a o godzinie 16 wszyscy pójdą do domu i nikt nie będzie obserwował podglądu. Moim założeniem jest, by monitoring był obserwowany do określonych godzin nocnych albo nawet całodobowo.
Jeśli chodzi o lodowisko to nie są wielkie koszty, sprawdzaliśmy to na przykładzie Wyszkowa i jak to się mówi, nie trzeba kupować krowy, żeby mieć mleko. Lodowisko można na kilka miesięcy wypożyczyć od profesjonalnej firmy, która je ustawia, odpowiada za jego obsługę, bezpieczeństwo, pobiera opłaty, ostrzy i wypożycza łyżwy. To jest koszt dla miasta około 200 tys. Być może dla niektórych jest to duży wydatek, ale nie możemy pozwolić na to, żeby nasi mieszkańcy po wszystko jeździli do okolicznych miast.
Podobny pomysł mam jeśli chodzi o park linowy. Tu też gmina może skorzystać z usług profesjonalnej firmy, która wydzierżawi grunt i będzie pobierać opłaty za korzystanie z atrakcji. Wszędzie się te opłaty zdarzają, ale ludzie i tak chętnie odwiedzają takie miejsca, gdy chcą spędzić wolny czas w sposób ciekawy i bezpieczny.
Rodzinne miejsce rozrywki w parku miejskim. Mam oczywiście na myśli nasz park przy ulicy 3 Maja z amfiteatrem. Niestety z tego co wiemy, amfiteatr nie spełnia norm bezpieczeństwa koniecznych do organizowania imprez masowych, może być miejscem do posiedzenia, porozmawiania. Można go jednak fajnie zagospodarować razem z piwnicami, które są pod Wzgórzem Abrahama i stworzyć tu atrakcję dla turystów i miejscowych. Kiedyś wymyśliłem sobie że jest to świetne miejsce na hyde park, czyli rodzaj sceny z mównicą, na której można prezentować swoje poglądy, grać, śpiewać dla swojej publiczności czy przechodniów, ale nie na zasadzie zorganizowanej imprezy masowej.
Widziałem świetnie zagospodarowane piwnice, takie jak mamy pod Wzgórzem Abrahama, w Sandomierzu i uważam, że musimy się do tego przyłożyć, by było to wyjątkowe miejsce na turystycznej mapie Pułtuska. Oczywiście na realizację tych przedsięwzięć musi wyrazić zgodę Rada. Zamierzam słuchać radnych i razem z nimi podejmować ważne decyzje, byśmy też razem ponosili za nie odpowiedzialność.
Mieszkania to kolejny drażliwy temat i to nie tylko w naszej gminie. Właśnie rusza budowa nowego bloku TBS - u, ale to na pewno nie wystarczy, by zaspokoić potrzeby wszystkich oczekujących na długiej liście. W swoich planach mówi pan o realizacji programu Mieszkanie +, remontach w mieszkaniach komunalnych. A jaki ma pan pomysł na budynek koszarowy przy al. Tysiąclecia, kupiony przez gminę?
Najpierw odniosę się do budowy bloku wielorodzinnego. Takie inwestycje stały się problemem w okresie gdy mamy tzw. lata wykonawców, czyli nie inwestorów, tylko tych którzy budują. Ceny rosną i ten budynek, wyceniony na początku na kilka milionów, niestety nie zyskał aprobaty żadnego wykonawcy. Dobrze, że w końcu się udało.
Problem mieszkaniowy w Pułtusku jest ogromny. Po wojnie uzyskaliśmy mieszkania w budynkach koszarowych, w blokach tzw. poniemieckich, starych kamienicach pożydowskich, ale stan tych lokali był bardzo zły i przez lata się pogarszał. Mimo że w kolejnych kadencjach przeznaczaliśmy nawet po milion złotych rocznie na remonty w tzw. zasobach komunalnych, były to wciąż niewystarczające nakłady. W dodatku mamy dużą liczbę rodzin oczekujących na własne lokum. Szansą jest właśnie program Mieszkanie +, szczególnie dla osób pracujących. Na początku będą to mieszkania komunalne, ale systematycznie spłacane, po 20 latach staną się własnością lokatorów. To też jest nie bez znaczenia, bo o własność inaczej się dba. Mamy jeszcze kilka działek w mieście i pewnie trzeba będzie dokupić gruntów pod nowe bloki.
Jeśli chodzi o budynek koszarowy, to niestety jest to poważny problem. Jego remont był przez poprzedniego burmistrza wyceniany na ok. 10 milionów. Na zakup już wydaliśmy ponad milion i jak pani pamięta, byłem temu bardzo przeciwny. Już wtedy nie miał dachu, poziom dewastacji był naprawdę znaczny. Powiem szczerze, jestem bardzo zdziwiony, że doszło do tego zakupu. Na komisjach i sesjach przedstawiałem proste kalkulacje. Wtedy, kiedy kupowaliśmy ten budynek, za pięć milionów można było postawić blok wielorodzinny dla 50 rodzin, czyli prawie 100 mieszkań za koszty adaptacji budynku koszarowego. Problem w tym, że są to ponad trzymetrowe pomieszczenia, nie za bardzo nadające się na mieszkania, ze względu na późniejsze koszty ogrzewania, na które mieszkańców nie byłoby stać, chyba że w małych mieszkaniach robiono by tzw. antresole. Moim zdaniem jednak, trzeba poza mieszkaniami zaplanować w tym budynku lokale użytkowe, do wynajęcia czy sprzedaży, by jakoś bilansować duże koszty utrzymania. Jakieś pomysły mam, czekam na rządowe projekty dla budynków wielorodzinnych, by rozwiązać szczególnie problem kosztów ogrzewania.
Ostatnio na pułtuskim forum internetowym zamieszczono zdjęcia z jednego z poniemieckich bloków, gdzie lokatorzy własnymi siłami pięknie odnowili obskurną klatkę schodową. Czy uważa pan, że współpraca samorządu z mieszkańcami w tej dziedzinie to dobry pomysł na poprawę estetyki budynków komunalnych?
Oczywiście, że tak. Współpraca z mieszkańcami jest bardzo ważna. Gmina może pomóc przynajmniej w zakupie materiałów, w nadzorze nad wykonywaną pracą. Bardzo cenię społeczne inicjatywy i jestem zadowolony, kiedy ludzie organizują się i coś chcą zrobić dla wspólnego dobra. Tam, gdzie jest taka inicjatywa po stronie mieszkańców, musimy zrobić wszystko, żeby ich wspierać. Czasami wystarczy puszka farby czy kilogram gipsu.
Seniorzy w naszej gminie są dość aktywni, działają w klubach, korzystają z Domu Senior Wigor. W swoim programie wyborczym mówi pan o kolejnych przedsięwzięciach właśnie dla osób starszych – karcie Senior+ czy Gminnym Uniwersytecie Seniorów. Mnie jednak bardziej zaintrygowały punkty mówiące o młodzieżowym budżecie obywatelskim czy organizowaniu Lata na wsi w czasie wakacji. Może pan powiedzieć nam na ten temat nieco więcej? Jak pan zamierza sprawić, by młodzież w naszej gminie była mniej "niewidzialna" i zawiedziona brakiem ciekawych możliwości spędzania czasu wolnego?
Programy rządowe Senior plus mają służyć nie tylko tym, którzy są zrzeszeni w organizacjach. Jest u nas wielu emerytów nie będących członkami działających na naszym terenie klubów, ale to znaczy że ich nie ma. Kiedy na terenie Domu Polonii organizujemy różne imprezy, seniorzy bardzo chętnie korzystają z możliwości wyjścia z domu. Takie formy spędzania czasu, bezpłatną ofertę dla wszystkich seniorów, chcę kontynuować. Ludzie starsi korzystają teraz z Internetu, mediów społecznościowych, zaglądają na strony lokalnych portali i chętnie uczestniczą w organizowanych w mieście imprezach.
Uniwersytet Trzeciego Wieku. Sam jestem organizatorem kilkunastu spotkań z ciekawymi, nietuzinkowymi ludźmi. Trochę brakowało mi mechanizmu, którym objąłbym szersze grono odbiorców, by mogli przyjść na takie nieodpłatne spotkania. Stąd pomysł gminnego uniwersytetu dla seniorów.
Z kolei Karta Senior Plus to rozwiązanie funkcjonujące w innych gminach. Może obejmować np. bezpłatne lub tanie seanse kinowe, spektakle teatralne i inne.
Pomysłów dla młodzieży mam też bardzo dużo. Pierwszym z nich, który chciałbym zrealizować, będzie kino letnie na rynku. Po drugie dyskoteka. Wspominałem już, że swoją żonę poznałem właśnie na dyskotece w Lutni. To było takie nasze miejsce spotkań i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć przedsiębiorcę, który takie miejsce dla młodzieży, bezpieczne i na odpowiednim poziomie, będzie chciał stworzyć. A latem mamy możliwość organizowania dyskotek na świeżym powietrzu, takich jaką zorganizowaliśmy tego lata. Przyszło kilkaset osób, więc zapotrzebowanie jest.
Fajnie by było, gdyby udało się zrobić kawiarnię dla młodzieży, np. w piwnicach pod ratuszem i na tarasie na tyłach ratusza. To mogłoby być naprawdę świetne miejsce!
Temu ma właśnie służyć młodzieżowy budżet obywatelski, by młodzi ludzie zgłaszali swoje projekty, ciekawe pomysły i wspólnie z władzami miasta decydowali, które doczekają się realizacji.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w Pułtusku brakuje miejsc w publicznych przedszkolach i żłobku. Dlatego jak najbardziej słusznym założeniem jest budowa kolejnych takich obiektów, co zresztą zostało wyszczególnione w pańskim programie wyborczym. Czytamy tu też o bonie żłobkowym dla rodziców, których dzieci oczekują na miejsce w żłobku. Mógłby Pan przybliżyć temat naszym czytelnikom?
W gminie Pułtusk mamy dużo przedszkoli, ale w większości są to przedszkola prywatne, na które nie wszystkich rodziców stać. Podstawowym zadaniem samorządu gminnego jest edukacja, dlatego nie możemy spoczywać na laurach i trzeba dążyć do tego, by w naszej gminie wybudować przedszkole samorządowe i żłobek. Były już przymiarki to takiej inwestycji z rządowego programu, niestety nie udało się przygotować i złożyć dokumentów w wyznaczonym czasie. Jest to program ciągły, więc musimy próbować po raz kolejny, zwracając uwagę na inne projekty z dofinansowaniem, np. przedszkola drewniane. Mieszkańcy nie oczekują na baseny, kręgielnie, ale na takie miejsca zaspokajające ich podstawowe potrzeby i to dla mnie będą sprawy priorytetowe.
Teraz kilka słów o bonie żłobkowym. To forma dofinansowania opieki nad dziećmi, którym nie uda się zapewnić miejsca w żłobku. Inne gminy z powodzeniem zastosowały taki wariant, jest to rozwiązanie przewidziane ustawą.
Kolejne zagadnienie do miejskie spółki. Jak Pan widzi ich dalsze funkcjonowanie? Jakie zmiany wprowadziłby Pan po objęciu funkcji burmistrza? Co Pańskim zdaniem jest najlepszym lekarstwem na zminimalizowanie kłopotów finansowych, z jakimi boryka się PPUK?
Po pierwsze spółki miejskie to strategiczne spółki dla mieszkańców. Dlaczego? Bywa tak, że w gminach prywatyzuje się takie instytucje i wtedy od razu wzrastają ceny za usługi. Przez wiele lat utrzymywano w naszej gminie tak, by były jak najniższe. Dzięki temu mamy jedne z najniższych opłat za wodę i pewnie najniższe w Polsce opłaty za śmieci. To też nie jest dobrze. Populistyczne utrzymywanie niskich cen, to działanie na szkodę spółek i wpływanie na ich powolny upadek. Dlatego wszystko u musi być dokładnie wyliczone i zbilansowane, by spółki mogły się utrzymać i mieć środki na utrzymanie mienia, sprzętu i zakupy. Oczywiście przy okazji trzeba zadbać o właściwe funkcjonowanie i jakość pracy spółek, co da odpowiednie zarządzanie i zlecanie prac przez gminę.
Ważne jest to szczególnie w przypadku PPUK, które przez złe zarządzanie i zaniżanie cen popadło w duże problemy finansowe. My jako opozycja apelowaliśmy do pana burmistrza, by nie narażać spółki na kolejne straty finansowe.
Wiem, że w ramach kampanii wyborczej odbył pan już kilka spotkań z mieszkańcami. Jakie wrażenia i wnioski? Czego my mieszkańcy najbardziej oczekujemy od przyszłego burmistrza?
Odbyłem do tej pory kilka spotkań, na których można było ze mną porozmawiać na osobności. Zgłosiło się kilkunastu mieszkańców. Pierwszym i podstawowym tematem były mieszkania, również ich katastrofalny stan, brak podstawowych wygód, takich jak łazienka, i remontów. Drugi powracający temat to oczywiście drogi. Pytano mnie też o program Czyste Powietrze. Ludzie są zainteresowani tym programem, z którego, zależnie od wysokości dochodów w rodzinie, można uzyskać nawet 80 - 90 procent dofinansowania na wymianę pieca, ocieplenie budynku, wymianę okien. Korzyści są najróżniejsze, dotyczą przede wszystkim kosztów utrzymania mieszkań i domów, ale również efektu ekologicznego.
Miastu potrzebne jest nowe otwarcie
Z Michałem Kisielem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na burmistrza Pułtuska, rozmawia Ewa Dąbek
- 12.10.2018 19:35