Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 czerwca 2025 14:59

Piętnastolatka Kuźnia Kurpiowska

Pniewska Kuźnia Kurpiowska ma już 15 lat, trochę młodsze jest Stowarzyszenie PUSZCZA BIAŁA Moja Mała Ojczyzna, a najmłodsza, chociaż ani zeszłoroczna, ani poza zeszłoroczna Kuźnia Kowalska
Piętnastolatka Kuźnia Kurpiowska
k5
Właśnie przyjaciele i sympatycy KUŹNI obchodzili jubileusz 15-lecia działalności. A działalność to znana w okolicy, miejsce przyciągające pułtuszczan, swojaków, ludzi z kraju i z zagranicy – grupy polonijne z całego świata. W Kuźni zawsze można liczyć na tradycyjne kurpiowskie jadło, na różnorodne warsztaty, na zwiedzanie izb - żeby sobie wyrobić wyobrażenie jak to drzewiej w domu kurpiowskim bywało.
Szefową Stowarzyszenia PUSZCZA BIAŁA jest od początku Halina Witkowska, niezwykle zaangażowana w promocję KUŹNI, stąd jej poczynania na miejscu, jak i podczas wyjazdów. Witkowska jest tą, która wyciągnęła sztukę kurpiowską z zapomnienia, a wyroby kuchni puszczańskiej wprowadziła ponownie na stoły. Stąd chętni na warsztaty, stąd chętni na coroczne Wigilie i okazjonalne spotkania.
Jubileusz nie obszedłby się oczywiście bez występu miejscowego, szkolnego Zespołu Pieśni i Tańca DZIECI PUSZCZY BIAŁEJ, występów muzyków, a to: Jerzego Święcha oraz Henryka, Eugeniusza, Ryszarda Borków. Był kiermasz sztuki ludowej i rękodzielnictwa, no i poczęstunek. Na stołach pojawiły się więc tradycyjne potrawy kuchni kurpiowskiej: kapusta z grzybami, różnorodne pierogi, fafernuchy, placek drożdżowy, kartoflak, wędlina przygotowane wg starych dobrych receptur.
Każdy jubileusz to okazja do rozmów. Właśnie rozmawiam z Andrzejem Wróblem, drobnym mężczyzną, który wciska się w ławkę szkolną stojącą w jednej z izb. Takiej ławki już nie znajdziecie w szkole. Oprowadza mnie po Kuźni, która kiedyś była... szkołą. - Po prawej stronie była biblioteka, po lewej sala lekcyjna, gdzie teraz stoją krosna... Pan z Pułtuska, Wiesław Sierpiński, prowadził wychowanie fizyczne i biologię, trochę chemii i ciągnął nas do lasu, na bieganie. I grzyby mu zbieraliśmy. Jakim uczniem byłem? Raczej starałem się być spokojnym. Polonistką była pani Irena Mianowska, z panieńskiego chyba Rogulska, chyba z Leman była. 27 osób nas było w klasie. Wszystkich pamiętam do tej pory.
Do rozmowy włącza się pan Ryszard. – Pani Rogulska mieszkała w Nadleśnictwie Pniewo z siedzibą w Lemanach, nadleśniczym był pan Rogulski. Jak Irena nauczyła polskiego, to się umiało - super. Wiersz na pamięć? "Litwo, Ojczyzno moja..." – rozpoczyna pan Rysio. "Pana Tadeusza" umiałem... Wcześniej uczyliśmy się w innej szkole, bardzo starej, nieopodal dzisiejszej Kuźni. To był zabytek, za cara pobudowana...
Pan Andrzej, rocznik `65: - W kotle mieliśmy czarną kawę na wodzie, dostawaliśmy też po przylepce z marmoladą. Każdy miał swój garnuszek i czekała na tę kawę z kotła, słodka była w miarę. Pan Ryszard: - Kolejka była. Wszystkich nas było około 350 dzieci wtedy. Z okolicznych wsi. W pierwszej klasie było nas43 osoby, ja jestem `47 rocznik. O, dziewczyny były ładne, o Matko Boska! A jak ktoś podpadł, to było manto, rózgą. Albo łapy piórnikiem, klęczki były, na grochu, najgorsza kara to było ciągnięcie za baczki...
Janusz Pawlak (o muzyce Kurpi Białych): - Chciałem pani przedstawić pana Witolda Krukowskiego, cudownego, wybitnego muzyka spod Ostrołęki, który na płytę dla nas, dla Puszczy Białej, dla Pniewa, napisał 28 aranży. Płyta ma w ogóle 30 utworów. To człowiek bardzo skromny. W jego domu odbywały się próby wokalne do płyty, przyjeżdżaliśmy do jego domu przez kilka miesięcy. Tam zapadały pewne muzyczne rozwiązania, w jakim kierunku płyta ma iść. Jestem mu wdzięczny za te przepiękne aranże do utworów śpiewanych i granych... Uczestniczył też w nagraniu, dwie osoby z Ostrołęki, pan Witold, pani Ola Kończyk na skrzypcach i dwóch muzyków z Gdańska, którzy utworzyli kapelę. Śpiewała pani Krysia Kuczyńska, Magda Izbicka z Pniewa, Julka Bielińska z Gładczyna i Łukasz Szymański z Pułtuska. Tu też podziękowania dla pana Marka Karwańskiego i Piotrka Waleśkiewicza. To oni wraz z Julką nagrali dwa utwory bonusowe z Puszczy Zielonej dedykowane panu Krukowskiemu. Zaś studio, profesjonalne, było utworzone w Domu Polonii. Niestety, nie zdążyliśmy z płytą na piętnastolecie.
- Zaskoczenie było, ale to miłe – powiedział W. Krukowski. – Mam dużo wprawy w muzyce ludowej – prowadzę zespół pieśni i tańca Kurpie Ostrołęka, już od 50. lat. Mieliśmy zresztą w swoim repertuarze Puszczę Białą, Wacław Główczyk nam to opracowywał. Z zespołami ludowymi jestem od dziecka. Nawet pracę dyplomową pisałem na temat Puszczy Zielonej. Cały czas nagrywam, komponuję, już mam skomponowanych ponad 150 utworów. Tydzień temu dostałem drugi zestaw nut wydrukowany razem z płytką. Jest w sprzedaży. Nagrałem już kilka ładnych płyt, nawet kolędy na ludową nutę... A taniec? Piękny jest walczyk z Puszczy Białej, z Zielonej polka trzęsionka, żuraw, okrąglak...
Krystyna Kuczyńska: - Emocje przy nagrywaniu płyty? Ależ były. I wielki stres. Mąż mnie popierał i w końcu się zgodziłam, myślę, że nie wyszło najgorzej. Bardzo lubię muzykę ludową, jest dla mnie wszystkim. I mam po sobie spadkobierców, tańczą i śpiewają w zespole. Śpiewam przy wszystkim, tak, także przy gotowaniu, jak moja mama, znam wszystkie pieśni, także pogrzebowe, śpiewałam je z mamą na pogrzebach...
Magda Izbicka: - Wrażenie nie do opisania, śpiewałam trzy piosenki i jeszcze jakąś, ale zapomniałam. Byłam wychowywana w rodzinie, w której tradycje kurpiowskie były bardzo ważne, tata należał do zespołu jako pniewski uczeń, do pana Kozłowskiego. Szkoła mi dała możliwość uczestnictwa w zespole – pani Jolanta Jackowska z panem Bonifacym Kozłowskim. Tak się zaczęło. Czekam na płytę – lubię muzykę kurpiowską – śpiewać i tańczyć. To jest coś, co czuję. To moje dziedzictwo. Mamy piękną gwarę, piękną muzykę, piękne stroje...
Piotr Waleśkiewicz o wkładzie YAMAHY w dzieło - płytę: - Jestem zadowolony z tego, że Szkoła YAMAHA wzięła udział w tym projekcie. To duże wyróżnienie. Bardzo duży wkład włożył pan Marek Karwański w aranżację utworów, które przygotował. To była naprawdę ciężka praca – będą efekty! I jestem zadowolony, że jest duża grupa ludzi, która chce kultywować te tradycje kurpiowskie. Jeszcze... Mnie zaskoczył pan Janusz Pawlak, który poprosił, żebym zaśpiewał jeden utwór. To było zaskoczenie totalne, ale u szczęście, że mogłem dać coś z siebie.
Gwar w Kuźni i ścisk utrudnia mi dotarcie do dwu pań związanych i z Kuźnią, i ze STOWARZYSZENIEM. Pierwszą odnajduję Sylwię Słomkowską – Affelską. – Ja iskra? Halina robi tu za iskrę, słońce, księżyc... Ja z Kuźnią jestem gdzieś od 2006 roku, już było po rejestracji STOWARZYSZENIA. Jak było, jak jest? Więcej się dzieje, mamy doświadczenia, mamy więcej warsztatów, więcej wyjeżdżamy, chociaż panie Marianna Mięgoć i Danusia Woźnica są już mniej aktywne jako członkinie, ale doszła Olga Dawidczyk i pani Wiesia, czyli pojawiają się nowe osoby w Kuźni. A pani Halinka? Na pewno wypracowała sobie lepszy, szerszy kontakt z rożnymi instytucje kultury, jest bardzo rozpoznawalna - tysiąc osób przyjeżdża tu w wakacje!!! To wycieczki, polonusi... A można tu zwiedzać, uczestniczyć w warsztatów, można zaprosić panie do siebie, ponadto uczestniczymy w różnorodnych imprezach, aranżowaliśmy stoiska dożynkowe, cepeliowskie, realizujemy projekty, które służą rozwojowi Kuźni, gościmy osoby znane i nieznane.
Szefowa Halina Witkowska: - Wszyscy są u nas mile widziani, nie dzielimy na gorszych i lepszych. A dziś dotarł do nas ks. Adam Staniszewski, który wyświęcał nam obie KUŹNIE. Miło bardzo, że nas odwiedził. Mamy sprzymierzeńców... A ci niesprzyjający? Na mnie nie ma mocnych! (śmiech).



Podziel się
Oceń