Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 czerwca 2025 22:22

Wojna na rynku

Na pułtuskim rynku mamy już nowe stragany, całkiem ładne, funkcjonalne, wszystkie już zajęte. Po ich ustawieniu pojawił się jednak problem z miejscami do handlowania dla tych, którzy z drewnianych straganów nie korzystają
Wojna na rynku
rynek
Na początku wydawało się że sytuacja jest opanowana. Stragany zajęte przez handlujących, a tym którzy nadal rozstawiają namioty w większości przydzielono nowe miejsca. Problem w tym, że nie wszyscy przyjmują do wiadomości fakt, że muszą swoje stoiska przestawić znacznie dalej, w kierunku dzwonnicy. W efekcie,w targowy wtorek na rynku wybuchła ogromna awantura.

Z samego rana był kierownik targowiska i straż miejska, ale nastrojów nie udało się uspokoić ani też rozwiązać handlowego impasu. Obowiązywała zasada, kto pierwszy ten lepszy. Były dwie handlujące, które zajęły wykupione miejsca, należące do zupełnie innych sprzedających. Stanowczo oświadczyły, że ruszyć się stąd nie zamierzają. W konsekwencji zabrakło miejsca dla tych, którzy przyjechali później, licząc że rezerwacja to rezerwacja.

Gdy pojawiłam się na rynku, namiot pani handlującej odzieżą zastawiał stoisko warzywne. Żadna ze stron sporu nie chciała ustąpić, a pozostali handlujący stwierdzili, że jeśli tak dalej będzie, to oni też wrócą na stare miejsca i znowu zrobi się bałagan, gorszy niż jest teraz. Insynuacjom i teoriom spiskowym nie ma końca. Mówią, że kierownik targowiska zamiast traktować szczególnie miejscowych producentów, tych który stoją z warzywami, owocami, swoimi produktami, podobno wywyższa tak zwanych handlarzy różnościami, przeważnie chińszczyzną, nie pochodzących stąd i nie płacących podatków do gminnej kasy. Miejscowym obiecywano stałe miejsca, a teraz robi się coraz gorzej.

Kierownik, którego spotkałam na targowisku, bezradnie rozkłada ręce. Na ludzką zawziętość i awanturnictwo nic poradzić nie może, ktoś ustąpić musi, bo dobrze nie będzie. Handlujący też w to nie wierzą, bo skoro dziś był tłok i awantury, to co będzie gdy wszyscy którzy są teraz na urlopach dojadą na targowisko.

Sprawa oparła się u burmistrz Doroty Subdy. Ta wysłuchała rozemocjonowanych handlujących na targowisku, obiecała porozmawiać z prezesem PPUK i kierownikiem targowiska, by problem rozsądnie rozwiązać. Naszym zdaniem metoda jest posta. Wszyscy bez wyjątku muszą się dostosować do nowej sytuacji i zając miejsca im przeznaczone. Innego wyjścia nie ma!

CIĄG DALSZY SPRAWY

Muszą się pogodzić
Wracamy do nieporozumień wśród handlujących na pułtuskim rynku

Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu doszło do otwartego konfliktu, szczególnie między dwiema paniami - handlującymi warzywami i odzieżą. Pani ze stoiska odzieżowego zastawiła stanowisko warzywne, twierdząc że z tego miejsca się nie ruszy. By było ciekawiej, z rozmów z innymi handlującymi i posiadanych przez nich pokwitowań wynikało, że po zmianach na targowisku związanych z ustawieniem straganów, w miejscu konfliktu powinna stać jeszcze inna osoba, która wykupiła tę rezerwację u kierownika targowiska administrowanego przez PPUK. Jednym słowem galimatias, z którego nikt z handlujących nie jest zadowolony. Część obwinia o to właśnie kierownika, który podobno rezerwacje posprzedawał, a potem pozwolił handlować na tych miejscach innym, zgodnie z zasadą kto pierwszy ten lepszy.

Jak pisaliśmy, pełniąca obowiązki burmistrza Dorota Subda obiecała interwencję w tej sprawie. Tymczasem dowiedzieliśmy się od handlujących, że nic nie zostało załatwione, bo kierownik właśnie teraz poszedł na urlop.

- To jak kiepski kabaret - powiedziała nam jedna z tych osób- dlaczego dano kierownikowi urlop w tej chwili? Najpierw wszystko powinno zostać wyjaśnione.

Też jesteśmy tego zdania, więc ponownie zwróciliśmy się do Doroty Subdy. Pani burmistrz poinformowała Tygodnik, że nad sprawą czuwa, ale nie chce wchodzić w kompetencje prezesa PPUK i kierownika targowiska. PPUK rozesłało właśnie 50 pisemnych decyzji w sprawie przydziału miejsc handlującym i tego mają się trzymać, bo inaczej, jeśli regulaminu targowiska przestrzegać nie będą, może dojść do interwencji straży miejskiej. Prezes Andrzej Dolecki potwierdza informację o rozsyłaniu rezerwacji do handlujących. Zaczęto od tych, którzy wynajmują stragany, będą wysyłane kolejne pisma. Co do kierownika, urlop mu się należał, bo miał jeszcze zaległy. Do sprawy powrócimy.

Podziel się
Oceń