Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 czerwca 2025 02:55

Im większy dług tym wyższe nagrody

Co się działo w PPUK?
Im większy dług tym wyższe nagrody
dolecki
Ostatnia, nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej poświęcona była w całości Pułtuskiemu Przedsiębiorstwu Usług Komunalnych. Radni wysłuchali prezentacji przedstawionej przez prezesa rady nadzorczej spółki Wojciecha Dębskiego.
Sytuacja spółki jest bardzo poważna. Analizując ją członkowie rady nadzorczej skupili się na latach 2015 – 2017, bo wtedy ulegała dynamicznej zmianie na gorsze. Na koniec roku 2014, kiedy to prezesem spółki był Jerzy Wal, a członkiem zarządu Andrzej Wiśniewski odnotowano zysk netto ponad 40 tys. zł, a spółka zabezpieczyła kapitał rezerwowy, jak to określił Wojciech Dębski, mając ponad półtora miliona żywej gotówki. W 2015 roku było już znacznie gorzej. Rom ten zamknął się stratą w kwocie ponad 450 tys. Część tej straty została pokryta z kapitału zapasowego i rezerwowego. Potem było tylko gorzej. W roku 2016 ponad 800 tys. straty, a 2017 narastająco to aż 2 mln 283 tys. Wynik ten nieco się zmniejszył przez dokapitalizowanie spółki kwotą 500 tys. zł.
PRZYCZYNY TRUDNEJ SYTUACJI W PPUK
Pierwsza to ograniczenie zleceń gminy dla PPUK. Poza tym opłaty za gospodarowanie odpadami nie wystarczyły na koszty wynikające z wykonywania przez spółkę tych zadań, szczególnie gdy wyeksploatowało się wysypisko w Płocochowie i odpady trzeba wywozić na zewnętrzne. W dodatku w roku 2015, gdy skończyła się obowiązująca umowa, zarząd PPUK zaproponował gminie stawkę o 600 tys. niższą i to musiało się źle skończyć, bo tych pieniędzy po prostu nie starczało. Mało tego, podobne ceny zaproponowano w dwóch gminach ościennych - Świerczach i Zatorach - co generowało potrójne straty.
- W związku z tym powstała sytuacja, w której gmina Pułtusk, poprzez swoje przedsiębiorstwo usług komunalnych nie tylko dokładała do gospodarki odpadami w gminie, co jest rzeczą możliwą do przyjęcia. Dokładała również do gospodarki odpadami w innych gminach - Zatory i Świercze – powiedział Wojciech Dębski.
Gdy w 2017 roku pojawiła się możliwość wyboru firmy zajmującej się odbiorem odpadów w trybie In house, czyli bez konieczności ogłaszania przetargu. Umowy z wymienionymi wyżej gminami zostały już wcześniej rozwiązane i niemal natychmiast wprowadzono tam znacznie wyższe opłaty za śmieci, bo wyższe stawki zaproponowały zewnętrzne firmy komercyjne. Za to PPUK z tytułu gospodarowania odpadami osiągnęło stratę w wysokości nieco ponad 800 tys. zł, na skutek złożenia oferty która daleko odbiegała od rzeczywistości.
Kolejną przyczyną zapaści spółki były nieuzasadnione koszty osobowe, głównie koszty zarządu. 4 lutego 2015 roku, zarządowi PPUK – Jerzemu Walowi i Andrzejowi Wiśniewskiemu - zostały przyznane nagrody roczne za rok 2014 w wysokości 70% miesięcznego wynagrodzenia brutto. Należy podkreślić, że wtedy spółka miała zysk i miała bardzo stabilną sytuację finansową. Tymczasem w styczniu 2016 roku podwyżkę płac o ponad 20% otrzymał ówczesny zarząd – Elżbieta Cachel i Sławomir Bloch. Dodatkowo przyznano im nagrody roczne za 2015 rok w wysokości 100% wynagrodzenia po podwyżce brutto. Stało się tak w sytuacji, gdy spółka uzyskała straty w wysokości 450 tys. Z kolei w czerwcu 2017 roku nagrodę za rok 2016 w wysokości 150% miesięcznego wynagrodzenia rada nadzorcza przyznała Sławomirowi Blochowi. Wtedy to wynik finansowy spółki zamknął się stratą 800 tys. zł. Tak więc, im były większe straty tym większe nagrody.
NIEUZASADNIONE WYDATKI RZECZOWE
2 listopada 2017 roku została zawarta umowa z firmą dotycząca nadzoru merytorycznego i prawnego nad składowiskiem odpadów komunalnych. Wcześniej te zadania wykonywali pracownicy PPUK w ramach swoich obowiązków. Gdyby zawarta w 2017 roku umowa była realizowana w pełnym zakresie, to opiewała ona na kwotę 11 tys. netto. W gruncie rzeczy spółka płaciła za te usługi ponad 5 tys. miesięcznie netto. W tej chwili umowa została wypowiedziana i obecny prezes Andrzej Dolecki znalazł kogoś, kto będzie to robił za 10% tej kwoty.
Kontrowersyjny jest też zakup samochodu hybrydowego Goupil g5 z 2010 roku.
- To mały samochodzik, posiadający silnik spalinowy i elektryczny. W momencie gdy trafił do PPUK, był w takim stanie technicznym, że na terenie Pułtuska nie było żadnej stacji obsługi, która by wstemplowała przegląd – mówił Wojciech Dębski. – Zapłacono za niego 26 700 zł netto. Zachęcam państwa żebyście sobie zapamiętali tę nazwę, wrzucili do Internetu i zobaczyli za ile taki samochód można kupić. Z miesiąc temu udało mi się znaleźć taką ofertę na zakup samochodu Goupil g 5 z 2016 roku, za kwotę 14 600 zł.
Następną sprawą jest zakup oświetlenia świątecznego. Owszem upiększyło nasze miasto i podobało się mieszkańcom, ale trzeba to było robić racjonalnie. Tymczasem również pozostałe spółki zostały zobowiązane do zakupu takiego oświetlenia w określonej firmie. A skoro PPUK nie ma w swoim zakresie świadczenia usług oświetlenia ulicznego, podobnie jak inne spółki, nie można było uznać tego zakupu za koszt i odzyskać vatu. Co innego, jeśli kupowałaby gmina.
Kolejnym nietrafionym zakupem był karczownik, dosyć kosztowny, ale zupełnie niewykorzystywany w zadaniach spółki.
ZŁA INTERPRETACJA SYTUACJI FINANSOWEJ SPÓŁKI
W protokole z rady nadzorczej z 2016 roku czytamy: "prezes zarządu przedstawiła wynik spółki za okres od 1 stycznia 2015 roku do dnia 30 listopada 2015 roku. Spółka za ten okres osiągnęła zysk w wysokości 4 mln 112 tys. 678, 67 zł". Jest to oczywista pomyłka, która spowodowała, że dobrze oceniano spółkę, jej kondycję finansową oraz pracę zarządu, któremu przydzielono podwyżki pensji i nagrody w wysokości 100 procent pensji. Brak właściwej oceny sytuacji spowodował, że zaakceptowano tak niskie ceny za śmieci, na które potem nie wystarczało. Faktyczny wynik spółki za 2015 rok to była przecież strata 450 tys. zł.
Nie podnoszono też stawek na usługi wykonywane dla gminy przez PPUK, a usługi wykonywano często bez pisemnego zlecenia. Jak stwierdził Wojciech Dębski, z relacji osób które mają na ten temat wiedzę wynika, że były to dość częste przypadki, usługi nie były rozliczane na bieżąco, podobno nawet były przypadki darcia faktur, które wystawiało PPUK.
Mimo trudnej sytuacji, zdaniem Wojciecha Dębskiego spółkę trzeba ratować nie tylko ze względu na to że pracuje w niej ponad 50 osób. Zdaniem prezesa rady nadzorczej, funkcjonowanie PPUK leży w interesie gminy Pułtusk, bo jeśli chodzi o kluczowe zadania gminy, powinna je mieć pod kontrolą, a nie zlecać komercyjnym firmom z zewnątrz.
JAK WYPROWADZIĆ PPUK Z ZAPAŚCI - plan na co najmniej 5 lat.
Oczywiście PPUK musi otrzymywać więcej lepiej płatnych zleceń z gminy, by zaczęło się to bilansować, a nie przynosić straty. Obecnie w dziale usług komunalnych miesięcznie brakuje ok. 150 tys. zł, natomiast brak w dziale usług drogowych ok. 50 tys. miesięcznie. Dodajmy, że oprócz bilansowania, spółka powinna w każdym roku odrabiać straty, by wyjść na prostą. Na tę chwilę trzeba poprawić płynność finansową PPUK, gdyż należności spółki na dzień 31 stycznia 2018 roku to 250 tys. a zobowiązania aż 1 mln 400 tys. oraz poprawić jej wiarygodność finansową. Tylko jeśli to się uda, spółka będzie mogła pozyskiwać środki na nowy sprzęt, chociażby zakupywać go w leasingu, o czym teraz nie ma mowy. Żadna instytucja finansująca nie przyzna też PPUK dotacji.
Obecnie podpisane z gminą umowa na odbiór odpadów jest bardzo niekorzystna i generuje straty spółki. Pomysł jest więc taki, by rozwiązać ją jak najszybciej to możliwe, czyli z dniem 31 grudnia 2018. Po jej rozwiązaniu, zostanie przygotowana kolejna, zawierająca faktyczne koszty za gospodarowanie odpadami, co dla mieszkańców wiąże się ze znacznymi podwyżkami, o sto procent albo więcej. Na takie podwyżki będzie musiała wyrazić zgodę Rada Miejska. Sławomir Krysiak zaapelował więc do radnych PSL, którzy jak stwierdził, podnosząc 12 szabel popierali działania burmistrza, by nie zawahali się głosować za podwyżkami i ratować spółki. Z kolei Ireneusz Purgacz głośno zastanawiał się, jakie motywy kierowały byłymi zarządami PPUK, które oferując tak niskie kwoty za odbiór odpadów, prowadziły spółkę wprost do upadłości. Czy działali pod przymusem? Czy ktoś ich do tego nakłaniał? To powinny zbadać odpowiednie do tego organy.

Podpis pod zdjęciem: Bardzo trudną sytuację spółki przedstawił prezes rady nadzorczej Wojciech Dębski

Podziel się
Oceń