Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 16 czerwca 2025 08:11
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

JESTEM DUMNA, ŻE SZKOŁA JEST MOJEGO IMIENIA

Z Ireną Szewińską, patronką PSP nr 4 w Pułtusku, rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska
JESTEM DUMNA, ŻE SZKOŁA JEST MOJEGO IMIENIA
szewinska
Z Ireną Szewińską, patronką PSP nr 4 w Pułtusku, rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska
Sportsmenka wszech czasów przyjechała do Pułtuska, aby uczestniczyć, jak co roku, w BIEGACH swojego imienia. To były już XV Międzynarodowe Biegi. Pani Irena nieustannie oblegana przez dorosłych, młodzież i dzieci rozdawała autografy, dekorowała zwycięzców, a TYGODNIKOWI dała wywiad, w którym nawiązywaliśmy i do dwudziestolecia patronowania szkole, i do BIEGÓW. Wizyta Ireny Szewińskiej w Pułtusku pozostawiła, jak zawsze, miłe wrażenie.
***
Jestem żoną tego, który rzucił pomysł, aby Pani była patronką naszej pułtuskiej szkoły. Pomysł trafił na podatny grunt, natychmiast przypadł naszemu przyjacielowi, panu Sławomirowi Krysiakowi, do serca, no i zaczęło się! Pamiętam rozmowy panów: Szewińska – wspaniała sportsmenka, wielka osobowość, kobieta znana i szanowana, po prostu wzór. I można z nią porozmawiać, dotknąć jej... No, patronka ŻYWA...
Wiem, że i Wiktor Gomulicki był brany pod uwagę... Sama czytałam "Wspomnienia niebieskiego mundurka"...
Jak Pani zapamiętała te pierwsze rozmowy? Ktoś był u Pani, prosił, by zechciała Pani patronować pułtuskiej szkole?
Nie, najpierw byłam na spotkaniu w szkole... Po jakimś czasie władze szkoły i miasta skontaktowały się ze mną, że taka jest propozycja, żebym została patronem szkoły numer CZTERY. To było dla mnie wielkie zaskoczenie, ale i wyróżnienie. I wyraziłam zgodę. To był 1997 roku, a potem wielka uroczystość w `98 roku, w maju. Tak, że mija dwadzieścia lat, odkąd jestem patronem szkoły.
Przypomnijmy, kto był wówczas dyrektorem szkoły?
Dyrektorem była pani Jadwiga Skrzydlak i to ona przewodziła tej wielkiej uroczystości, pan Krzysztof Łachmański został dyrektorem w 1999 roku, kiedy szkoły się połączyły – SZKOŁA nr 4 i GIMNAZJUM nr3 im. ks. biskupa Andrzeja Noskowskiego.
Co Pani sobie myślała, godząc się na patronowanie szkole? Wkradała się myśl o tym, że może sobie nie poradzę, że to olbrzymia odpowiedzialność?
Wie pani, ja dopiero odczułam wielką odpowiedzialność i powagę funkcji, a i wzruszenie, i olbrzymie przeżycie, podczas ceremonii nadania imienia szkole. Zobaczyłam ten sztandar z moim imieniem i nazwiskiem, tę wzniosłą uroczystość... To było coś pięknego, bardzo wzruszającego. Jestem dumna z tego, że szkoła w Pułtusku jest mojego imienia. Jestem zawsze na ślubowaniu klas pierwszych, to już od dwudziestu lat...
Pani gdzieś w Polsce doznaje oznak patronowania pułtuskiej szkole?
Tak. Gdy jestem w różnych miastach, na przykład nad morzem, spotykam dzieci, a one witając się ze mną, mówią: "A ja jestem z pani szkoły"! Wiele razy tak się zdarzało... Jest mi w takich sytuacjach bardzo miło i cieszę się... Myślę, że pierwsi uczniowie, których pasowałam, są gdzieś w świecie, poszli w świat i są dorosłymi ludźmi. Bardzo ważne jest dla mnie to wydarzenie sprzed dwudziestu lat, no i zawsze mam w sercu tę szkołę. Jestem z nią związana. Szkoła mojego imienia!
Pani jest także HONOROWYM OBYWATELEM Pułtuska!!! To dla nas zaszczyt. Uroczystość miała miejsce 20 września 2014 roku.
Ten zaszczyt bycia HONOROWYM OBYWATELEM PUŁTUSKA jeszcze bardziej związał mnie z miastem, z tym miejscem.
Nasze miasto – jak je Pani odbiera? Jak je Pani widzi?
Piękne miasteczko, najdłuższy rynek w Europie, bardzo życzliwi ludzie, sympatyczni. Bardzo się cieszę, że mogę tu bywać i spotykać się z mieszkańcami Pułtuska.
A szkoła Pani imienia? Jaka jest?
Kiedy pierwszy raz jechałam do Pułtuska, do szkoły, myślałam o niej, że to pewnie taka mała szkółka. A okazało się, że to piękny budynek, piękna szkoła, duża, z salą gimnastyczną. I bardzo się cieszę, że przy tej szkole z programem sportowym jest boisko, gdzie rozgrywane są zawody lekkoatletycznej. I w ogóle cieszę się, że uczniowie tej szkoły biorą udział w wielu rozgrywkach sportowych, wydarzeniach sportowych, nie tylko w biegach i zawodach lekkoatletycznych i odnoszą sukcesy. Gratuluję uczniom i cieszę się, że w szkole jest taka życzliwa atmosfera dla sportu ogólnie.
Czy Pani dostrzega, w jaki sposób patrzą na Panią uczniowie CZWÓRKI? Z jakim zainteresowaniem słuchają Pani, jakim szacunkiem Panią darzą? Przecież to dzieci, które nie znały Pani w momencie jej największych sukcesów sportowych.
To bardzo wzruszające. Myślę, że to nauka i wpływ rodziców, nauczycieli, mediów. Że to rodzice i nauczyciele opowiadają o patronie szkoły... Bardzo to miłe.
Czy uczniowie Pani szkoły, dyrekcja, nauczyciele pamiętają o swojej patronce? Dają wyraz tej pamięci?
Tak, oczywiście. Jesteśmy w kontakcie.
Jakie imię nosiła Pani szkoła?
Liceum nosiło imię Jarosława Dąbrowskiego. To liceum w Warszawie.
Dąbrowski, zacny człowiek, ale to nie Irena Szewińska! Patron żywy!!! Oko w oko z uczniem. W szkole i na... podpułtuskich łąkach, gdzie odbywały się pierwsze BIEGI im. Ireny Szewińskiej.
Tak, pamiętam. Te BIEGI też miały swój urok. Teraz BIEGI odbywają się w centrum miasta, na rynku, inna ranga tych BIEGÓW.
Jak to jest być patronką szkoły? Pani sobie narzuciła jakieś patronackie zadania?
To przede wszystkim duża odpowiedzialność. Dzieci biorą przykład z patrona swojej szkoły, prawda? Nie można ich zawieść. Ważne jest dla uczniów to, że się spotykamy, że rozmawiamy. Nie jestem patronem znanym jedynie z przekazów czy z historii, czy z literatury jak patroni pisarze czy poeci. Jestem magnesem przyciągającym do sportu, przykładem na to, że jeśli się bardzo chce i pracuje, to można osiągnąć sukces. Trzeba tylko być systematycznym, wytrwałym, solidnym w treningach. Poza tym dzieci mają zdjęcia z patronem, autografy... Pamiątki ze ślubowania, czyli zdjęcia ze mną, wychowawcą, dyrektorem... Ładne pamiątki. A spotkania z uczniami bardzo przeżywam.
(Podczas rozmowy towarzyszą nam dzieci, oczekujące na autografy. Pani Irena Szewińska zwraca się do nich słowami: - Tylko skończę wywiad i zaraz przejdę do autografów dla was, dobrze?).
Dzięki Pani poznaliśmy znanych polskich sportowców, zetknęliśmy się z nimi podczas spotkać z Panią.
Owszem, pamiętam spotkanie z Grażyną Rabsztyn, Ulą Sokołowską - Jankowską, Januszem Pyciakiem – Peciakiem, z innymi. W zeszłym roku przyjechał z Francji złoty medalista w biegu na 110 m przez płotki... Zawsze się starałam, żeby ktoś ze mną był...
I za to dziękuję w imieniu szkoły Pani imienia i pułtuszczan.

Zdjęcie:
Irena Szewińska z jednym ze sponsorów BIEGÓW Andrzejem Grabowskim

Podziel się
Oceń