Z panem Markiem, właścicielem uroczej, kameralnej księgarenki przy Traugutta, można rozmawiać godzinami. O książkach oczywiście. To wytrawny czytelnik i znawca nowości wydawniczych. Przyszłam do KSIĘGARNI w Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, który to DZIEŃ obchodzony był tu po raz drugi. – W tym roku obchodzimy to czytelnicze święto pod hasłem Odkryj to, czego nie szukasz – wyjaśnia mi pan Marek, który od razu dodaję, że "księgarz jest po to, żeby naprowadzić czytelnika na trop". Dlatego zdarza się tak, że czytelnik przychodzi po wybrany tytuł, a wychodzi z księgarni ze stertą książek.
Naszej rozmowie przysłuchuje się mała czytelniczka Zosia, córeczka pani Małgosi Lusy – Rzeskiej. – Zosia jest stałą naszą klientką – podaje Marek. – Zosia i jej podobne dzieci pozwalają mi wierzyć w to, że książka jeszcze nie umarła. A ci, którzy wciąż czytają, przychodzą na Traugutta z myślą o wybranym tytule, ale też wsłuchują się, co państwo Leleniowie polecają, co mają na półkach. A jeśli określonego tytułu nie ma, to będzie, w niedługim czasie. I to jest fajne u Leleniów.
Niektórzy, przychodząc do księgarenki mówią: "Książkę chciałem". Wtedy muszą być przygotowani na serię pytań. Pierwsze, żartobliwe, to: w jakim kolorze? Potem dalsze pytania: dla kogo, w jakim celu, a co ostatnio ten ktoś czytał, z jakiej dziedziny, jakiego autora...
Pytam o książeczki dla dzieci. Tych jest masa, także z gadżetami, np. z lupkami. Przy okazji wizyty pani Moniki Wróbel – Lutz poznaję książki, które kochają dzieci (także mój wnuk Oluś), książki z WYDAWNICTWA TATARAK: "Co kryje las", "Co kryje ciało, "Co kryje morze". – Mamy także ciekawe książeczki dźwiękowe, pokazywałem je Zosi – słyszę. – Dzieci "czytają" od maleńkości, mój wnuk czytał od drugiego miesiąca życia – to pan Marek.
Inne wydawnictwa książeczek dla dzieci? DWIE SIOSTRY. Bardzo znane i bardzo dobre.
Rodzicu. Postaw na książkę droższą, ale wartościową, taką, która dziecku coś da, z której dziecko się czegoś nauczy, książki pięknie wydanej. To nasze przesłanie do rodziców najmłodszych czytelników.
A polecani autorzy? Na przykład Wajrak, Pakosińska... - Ja muszę te książki czytać, muszę je znać – mówi księgarz. – I doskonale – mówię z kolei ja – co to byłby za księgarz, który książki zna z bryków, co to byłby za piekarz, który smak swojego chleba zna z opowieści klientów?
PS Za tydzień o wydawnictwie o pięknej nazwie TATARAK i rozmowie z jego właścicielką, pułtuszczanką, Moniką Wróbel - Lutz. Czekajcie!
PS PS U pana Marka kupiłam "Dzienniki" Andrzeja Łapickiego. 700 stron cudownej, leniwej lektury. A mój mąż apeluje do państwa Leleniów o propozycję kolejnej ciekawej książki dla mnie i koniecznie kilkusetstronicowej...