Droga REDAKCJO!
Na imię mam Ola, urodziłam się i ostatnio mieszkałam w Szczecinie w Rodzinnym Domu Dziecka. Trafiłam tam w 2008 roku, ponieważ moi biologiczni rodzice nadużywali alkoholu. Mama nie stawiła się na rozprawie ograniczającej prawa rodzicielskie, więc odebrano je jej całkowicie, od tamtej pory nie widywałam się z nią. Ojciec miał prawa ograniczone.
Ojciec zmarł śmiercią tragiczną w 2012 r. , mama w grudniu 2017r.
Do MOS-u w Dziarnie, który jest dość blisko Pułtuska, przybyłam 27 lutego 2017 z powodu niechodzenia do szkoły, picia i eksperymentowania ze środkami psychoaktywnymi. Miałam poważne problemy emocjonalne, popadałam w stany depresyjne, często płakałam bez wyraźnej przyczyny.
W ośrodku spotkałam się z dużym wsparciem wychowawczyń pracujących w grupie (E.S. i P.B.), obie PANIE pochodzą z Pułtuska, w nim mieszkają, dzięki nim poznałam i pokochałam to miasto, z panią E.S. kilka razy byłyśmy tu na wycieczce. Prowadzone zajęcia i rozmowy indywidualne uczyły mnie nowego spojrzenia na moje problemy, przeżycia.
Chcę wspomnieć o mojej mamie, którą po wielu latach odnalazłam w Domu Samotnej Matki jako osobę bezdomną. Wiązałam z nią wiele nadziei, marzyłam, że nadrobimy stracone lata i nawiążemy nowe, dobre relacje. Niestety, stało się inaczej, w październiku ubiegłego roku dowiedziała się o guzie na płucu. Bardzo szybko choroba rozwinęła się i w grudniu mama zmarła. To był dla mnie ogromny wstrząs. Moje marzenia rozsypały się w pył...
I znowu zrozumienie, utulenie znalazłam u wspomnianych wychowawczyń. Natomiast moi opiekunowie rzeczywiści nie stanęli na wysokości zadania. Podczas choroby mamy, gdy jej stan był już bardzo poważny, p. E.S. pomyślała, żebym pojechała na przepustkę, aby się z mamą pożegnać. Jednak była potrzebna zgoda opiekunów, którzy robili nieprawdopodobne trudności i gdyby nie determinacja p. E., nie pojechałabym...
Z przykrością stwierdzam, że opiekunowie rzeczywiście nie są mi przychylni. W ostatnich dniach okazało się, że mogę wyjechać na dłużej do Szczecina, bo to egzaminy w gimnazjum i bliska majówka... Jednak reakcja opiekunów zaskoczyła wszystkich. Krzyczeli, że nie chcą mnie tak długo w domu... Są to ludzie zupełnie nieprzygotowani do pracy z dziećmi, z młodzieżą . Nie mają żadnego przygotowania w tym kierunku, a wszystkie problemy związane z wychowywaniem rozwiązują w ten sposób, że odsyłają je do ośrodków typu MOS/MOW...
Teraz zastanawiam się, co będzie dalej? Dziś (12 kwietnia ) skończyłam 18 lat (nie przysłali sms-a z życzeniami). Z wcześniejszych ustaleń wynikało, że skończę w ośrodku trzecią klasę zawodówki i nadal będę mieszkać u opiekunów. Teraz mam duże wątpliwości ... Jak to dalej będzie? Trzecia klasa może nie powstać, od opiekunów będę musiała się wyprowadzić, bo przecież jestem od dwóch dni dorosła i co zostanę bezdomna?
Gdyby sprawdziła się najgorsza wersja, że nie będzie klasy w ośrodku, opiekunowie mogą nie wyrazić zgody na kontynuowanie nauki poza Szczecinem, a ja nie poradzę sobie bez wsparcia, popłynę chociaż teraz jestem czysta. Wiem, że pani E.S. rozmawiała już z panią dyrektor w Golądkowie, to pani z sercem na dłoni, i tam mogłabym dokończyć naukę, a do tego mieszkać w internacie. Pojawia się kolejna trudność, internat jest od poniedziałku do piątku, co bym miała ze sobą zrobić w weekend? Pani E.S. ma zamiar, z tego co wiem, rozmawiać z dyrekcją ZS w Pułtusku, ale tu dla odmiany nie ma internatu, pozostaje wynajęcie mieszkania (czy dam radę finansowo?). Wspominała też coś o internacie w SOSW, ale nie wiem, czy to w ogóle jest realne?
Cieszę się, że dane mi było poznać takie osoby, jak pani E. S. i pani Aneta, również pułtuszczanka, która czasem do mnie pisze, rozmawia i przesłała życzenia urodzinowe. Za pośrednictwem TP dziękuję wszystkim, którzy mi pomagają i być może jeszcze będą pomagać.
OLA
OD REDAKCJI
Znamy bolesną historię młodej dziewczyny – Oli. Cieszymy się, że w pułtuszczankach znalazła dobre dusze, pomocne, wspierające ją. Jeśli tak się stanie, że trzecią klasę Ola będzie mogła skończyć w Pułtusku, np. w ZS im. Bolesława Prusa, to czy będzie mogła zamieszkać w internacie SOSW? To jest pytanie! Na razie sprawa jest rozwojowa – wrócimy do niej w określonym czasie, jesteśmy w kontakcie z panią Ewą Strutyńską.
GMD