Jednym z najpiękniejszych mebli, które pysznią się w DRZWIACH, jest ponad stuletnie francuskie łóżko. – Bardzo piękne, przeznaczone dla wyjątkowego klienta, do specjalnej sypialni – jest duże i bardzo je lubię. Chciałabym, żeby poszło w dobre ręce. Akurat sporo jest francuskich mebli… Ich estetyka jest mi bliska.
W właścicielce Czerwonych Drzwi też jest piękno. Skąd ono? – Nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie – podaje moja rozmówczyni i przechodzi do urody przedmiotów, które muszą być wykonane ze szlachetnego materiału. - A druga rzecz to kolor. Wrażliwość na kolory się ma, albo się jej nie ma. Tylko uwaga – moja wrażliwość na kolory wcale nie musi odpowiadać czyjejś wrażliwości.
Pytanie: czy przedmioty ze szkła, mosiądzu, ceramiki też są piękne? – Mosiądz lubię tak sobie, chociaż przedmioty z mosiądzu są piękne, miałam piękny świecznik, który już sprzedałam… Ale ja bardzo lubię ceramikę, szlachetną, np. z Bolesławca. Ale czy ona tu znalazłaby nabywców? Jedna z moich przyjaciółek, Ewa Bukowska, sama robi śliczną ceramikę, mam ją w galerii. Chcę pokazać moim gościom, że kubek z Dalekiego Wschodu nie jest ładniejszy od ręcznego wzoru. Ponadto zachwycam się marką z BELLDECO, świetną polską marką. To różnorodne dodatki do wnętrz.
Malarstwo? Owszem. Wytwarza klimat w każdym pomieszczeniu. Na ścianie galerii, nie można go nie zauważyć, znajduje się obraz Adama Kołakowskiego, bardzo zdolnego malarza z Opinogóry. – To dla mnie zaszczyt, że zechciał go tu powiesić, a będzie ich więcej. Mam też dwa obrazy Asłanjana, pejzaże zimowe, i opowiadam ludziom, że niedaleko Pułtuska, w Płocochowie jest piękna galeria – ludzie nie mają o tym pojęcia.
Piękno. Piękno. Piękno. W galerii nie ma przedmiotów, które pani Kasi zupełnie, ale to zupełnie się nie podobają. Że się sprzedają i takie? Nie, to pani Katarzyny wcale nie interesuje. - Zarabianie pieniędzy nie jest najważniejsze - objaśnia. A cel Czerwonych Drzwi? Pieniądze, owszem, ale na drugim miejscu. Dlaczego? Pani Kasia: - A dlatego, że człowiek powinien robić to, co bardzo lubi, a może nawet kocha. Ja bardzo lubię wszystko, co się łączy z urządzaniem wnętrz. Robię to intuicyjnie, robię to całe życie i mam dużą potrzebę urządzania. A że już się trochę urządziłam, znalazłam ujście mojej pasji urządzania, czyli DRZWI.
Dom Katarzyny też jest piękny – pełen naturalnych materiałów – drewna, kamienia, kolorów ziemi – brązy, szarości, zielenie. – Ludzie się dobrze u mnie czują, mówią o klimacie domu… To dzięki tej estetyce. No i ja lubię ludzi. Rozmowy z nimi, słuchanie ich…
Ludzie wchodząc do galerii, mówią: - „O Boże, jak tu pięknie!”. A pomysł Czerwonych Drzwi przyszedł do mnie w najmniej oczekiwanym momencie. To był strzał. Wymyśliłam sobie, że wyremontuję stary, brzydki i zrujnowany garaż. Oznajmiłam mamie, że w nim będzie sklepik/galeria. Miała bardzo dziwną minę. Zresztą przez długi czas. Potem przyszedł do mnie entuzjazm… Z nim praca i estetyzacja miejsca.
Po słowach zachwytu nad galerią, ludzie przechodzą do zachwytu nad poszczególnymi przedmiotami, np. nad francuskim dębowym kredensem. – Podobają się też zupełnie proste, powycinane bloczki dębowe i jesionowe. Można na nich siedzieć, można postawić na nich lampę. Są trochę toporne, ale mamy taką modę na takie toporne rzeczy…
- Mnie bardzo się podobają, myślę o ich kupnie – mówię. A właścicielka: - Na razie nie mam już miejsca, żeby gromadzić kolejne przedmioty. Zapraszam gości, bardzo się cieszę, jak ktoś przyjdzie, a jak ktoś coś kupi, to jest bardzo miłe. Wiem, że reklama galerii „leży”, ale zadbam o nią. – Chociaż wczoraj jeden pan powiedział mi, że nazwa jest obiecująca. Właśnie!!!



















