Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 20 czerwca 2025 00:47
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

Naprawdę boimy się samosądu

O kilku podpaleniach w ciągu jednej nocy, które mogły się skończyć tragicznie, poinformowali nas mieszkańcy pułtuskiego osiedla przy Alei Wojska Polskiego
Naprawdę boimy się samosądu
KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA
Państwo N., których drzwi zapłonęły w nocy z niedzieli na poniedziałek, są naprawdę przerażeni, bo w ciągu paru chwil mogli stracić życie. Ich drzwi zostały oblane łatwopalną substancją, więc płonęły gwałtownie, a z tworzywa wydzielał się czarny żrący dym. W tym samym czasie próbowano podpalić drzwi ich sąsiadów z sąsiedniej klatki, ale sprawców wystraszył pies. Zapłonął też samochód stojący w podwórku.(Czytaj w ramce obok)

- To był moment. Dobrze, że tej nocy jakoś nie mogłam spać, miałam jakieś przeczucie, chodziłam po mieszkaniu i akurat wyszłam z łazienki - opowiada roztrzęsiona pani N. - Patrzę do kuchni, a tam wszędzie czarno od dymu. Policja chce, żebym powiedziała, że ich widziałam, ale ja nie widziałam nikogo, mogę się tylko domyślać. Myślę, że to wszystko związane jest z zemstą za samochód, który spalił się wcześniej. Tu jest sąsiad, który współpracował z policją, na kogoś zeznawał i teraz policja go chroni. A on się czuje bezkarny, robi co chce. Jak ksiądz chodził po kolędzie, to biegał z maczetą. Straszył naszego syna, wydzwaniał do niego, że to on brał udział w tym podpaleniu, że go połamie. A syn udowodnił, że był wtedy w pracy, ale to widocznie tamtemu nie wystarczyło.

Tu jest po prostu tragedia, my się tu boimy mieszkać, a przecież nic nikomu nie zrobiliśmy. Jak się kiedyś tu wprowadzaliśmy, to były wojskowe bloki, a teraz Koszary mają złą opinię. Strach zostawić samochodu pod blokiem, wyjść wieczorem z psem. Teraz boję się zasnąć, żeby to się nie powtórzyło. Przecież my byśmy podusili się tym dymem! Obok drzwi stoi szafka sąsiadki, też by się zajęła. Szyby pozabijane na korytarzu, tekturami pozatykane, schody drewniane, nie byłoby gdzie uciekać.

- Jak tu policja przyjechała, to chłopaki zaczęli się z nimi kłócić. Pytali: co wy robicie, że jego pilnujecie, a ludziom się krzywda dzieje? Dlaczego jego można chronić, a innych ludzi nie? Oni go w końcu sami zabiją dojdzie do samosądu, bo chłopaki mu nie odpuszczą! – dodaje pan N.

 

Podziel się
Oceń