W bieżącym numerze o wypowiedź na naszych łamach poprosił burmistrz Krzysztof Nuszkiewicz. W rozmowie z TP nawiązał do dwu wypowiedzi. 1. Do słów J. Kondrackiego: "To nie komitet organizacyjny chciał 3 dni Festiwalu. Tylko Pan osobiście zaproponował taki wariant. Proszę nie manipulować danymi i mieszkańcami, a może zawiodła Pana pamięć? (...) byli sponsorzy i dlaczego Pan im odmówił, argumentując, że pieniędzy Panu wystarczy. Nie pojmuję Pana intencji i czuję się mocno zażenowany Pana postawą". 2. Do słów Macieja Cybulskiego: "(...) festiwal traktowany jest coraz poważniej. Coraz ważniejsi są patroni medialni, coraz więcej mamy chętnych do sponsorowania festiwalu. Szkoda, że miasto nie skorzystało w tym roku z ofert sponsorskich. A było ich kilka".
Co na to burmistrz Nuszkiewicz? – Nie wiem nic na temat sponsorów, którzy chcieliby dofinansować festiwal, wręcz przeciwnie. Przychodziły do mnie osoby, poważne osoby, o poważnych zasobach finansowych, które pytały, dlaczego znowu przychodzi pan Kondracki i wyciąga pieniądze od nich, i pytali, czy kiedykolwiek pan Kondracki coś dał na Klenczona. Dlatego moje zbulwersowanie co do tych wypowiedzi pana Kondrackiego w Tygodniku.
Czy więc myli się także rzecznik Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona, pan Cybulski? Burmistrz: - Naprawdę nie miałem żadnej takiej propozycji, że ktoś chce nas sponsorować!
K. Nuszkiewicz odniósł się również do ilości festiwalowych dni (w ub. roku było ich dwa). – Powiem szczerze, że przyznaję się do tego, że chciałem trzy dni Klenczona, zresztą nigdy temu nie zaprzeczałem. Ale, co ciekawe... Trzy dni kosztowały tyle samo, co dwa. Nie było drożej. A czy jeden dzień festiwalu, czy dwa, czy trzy? A może półtora, żeby każdy był zadowolony? Zastanowimy się. Spokojnie, mamy rok. No i w kolejnej edycji musi się pojawić coś nowego, coś przyciągającego ludzi i do festiwalu, i do Pułtuska. Dlatego chcę się wkrótce spotkać z gronem różnych osób, chociaż ja sam mam wiele pomysłów – mówi K. Nuszkiewicz i dodaje: - Niekoniecznie musi być tak, że impreza za 270 tys. zł będzie lepsza niż za 200 tysięcy. Trzeba tylko będzie znaleźć oszczędności. Dlatego też chcę się spotkać z panią Klenczon, bez pośredników, i ustalić różne sprawy.
Za 3. edycją festiwalu ciągnie się jeszcze jedna nieskomentowana, chociaż głośna w Pułtusku, sprawa. Chodzi o pieniądze dla jednego z festiwalowych zespołów, który miała finansować WSPÓLNOTA POLSKA. Mówi się, że w atmosferze skandalu (zespół nie chciał wejść na scenę bez zapłaty) szukano pieniędzy, które wreszcie wyłożył pułtuski przedsiębiorca. Burmistrz zaprzecza tym pogłoskom. Mówi: - Tak, zespół miała finansować WSPÓLNOTA POLSKA, ale do chwili obecnej nie sfinansowała, ale wszystko się jeszcze może zmienić. - Kto więc zapłacił zespołowi? – pytamy. Burmistrz: – Stan mojej wiedzy jest taki, że to my wyjęliśmy szybko pieniążki i zapłaciliśmy, żeby muzycy zagrali. – To podobno zasługa kierownika Andrzeja Popowicza – rzucamy. Krzysztof Nuszkiewicz: - Pan Popowicz zawsze ma duże zasługi! Burmistrz dzwoni do ratusza. Na jego pytania odpowiada skarbnik Teresa Turek. Burmistrz: - Tak, była taka sytuacja postawienia przed ścianą, WSPÓLNOTA miała dać pieniądze, a nie dała. Może jeszcze da. Gmina więc zapłaciła 20 tysięcy zł.
Tu pada jeszcze uwaga o niepoważnych partnerach, która tyczy również poprzedniej edycji.
Pieniądze... W ubiegłym roku festiwal Klenczona kosztował "mniej więcej ćwierć miliona, czyli mniej więcej tyle co teraz". Dla porównania: w 2014 na DNI Mateusza wydano "prawie 270 tysięcy złotych".
Wręcz przeciwnie
W poprzednich numerach Tygodnika Pułtuskiego publikowaliśmy teksty związane z trzecią edycją Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona. Wypowiadali się w nich nasi liczni rozmówcy, między innymi Jerzy Kondracki, pomysłodawca FESTIWALU, oraz rzecznik prasowy tej ciekawej imprezy Maciej Cybulski
- 29.07.2015 09:25