Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 16 czerwca 2025 14:29
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

BY POODDYCHAĆ POWIETRZEM DZIADKA I OJCA

Pułtuskie spotkanie z PAVAROTTIM SYNAGOGI, Josephem Malovanym, doszło do skutku dzięki staraniom dra Krzysztofa Ostrowskiego, prorektora do spraw ZAGRANICZNYCH Akademii Humanistycznej. On też roztoczył pełną gościnności opiekę nad zacnym gościem z dalekiego Nowego Jorku
BY POODDYCHAĆ POWIETRZEM DZIADKA I OJCA
malowany
Na wizytę w Pułtusku, skąd ród Malovanych, złożyło się kilka spotkań ze znamienitymi ludźmi, bowiem Joseph Malovany był przyjmowany na pułtuskich pokojach, a to: na plebanii parafii św. Mateusza przez księdza proboszcza Wiesława Koska, u biznesmena Andrzeja Grabowskiego, w ratuszu przez burmistrza Krzysztofa Nuszkiewicza oraz w Akademii Humanistycznej.

- Spotkanie było niezwykle owocne i już wiadomo, że przyniesie wymierne skutki w przyszłym roku, ale zapewne burmistrz będzie chciał mieć pierwszeństwo w ogłoszeniu tej dobrej nowiny. (Chodzi o przyszłoroczny koncert Malovanego w Pułtusku w ramach pułtuskiego festiwalu kultury żydowskiej, o czym już wstępnie pisaliśmy. Jak podaliśmy w poprzednim numerze TP, nadkantor śpiewał na całym świecie, jedynie w rodzinnym mieście ojca jeszcze nie – gmd).

Joseph był niezwykle wzruszony wizytą w mieście nad Narwią, także prezentami, które otrzymał - obraz przedstawiający ratusz, gadżety związane z naszym miastem, najbardziej ucieszyły go jednak pinsy (wpinki) z herbem Pułtuska, wziął ich dużo dla swoich wnuków, a jeden natychmiast wpiął sobie w klapę marynarki. Wielokrotnie podkreślał, jak bardzo jest związany z naszym miastem. "Przyjechałem, żeby odetchnąć tym samym powietrzem, co mój dziadek i ojciec", podkreślał. To nie jest oczywiście jego pierwsza wizyta, był już kilkakrotnie u nas, przyznał, że Pułtusk wypiękniał i że chciałby u nas zamieszkać, że czuje się tutaj jak w domu – powiedziała TYGODNIKOWI Aneta Szymańska, oprowadzająca żydowskich gości po Pułtusku, zaprzyjaźniona z Zafrirą Malovany - Shmuckler z Izraela, ze stryjeczną siostrą najsłynniejszego współczesnego kantora. (Dom dziadka nadkantora Malovanego, niezamieszkały i nadwyrężony zębem czasu, stoi do dzisiaj przy Daszyńskiego).

Następnie, zwyczajem pułtuskich Żydów, gość złożył hołd swoim przodkom pod pomnikiem na byłym cmentarzu żydowskim przy ulicy Jana Pawła II. Przed laty uczestniczył w odsłonięciu owego pomnika. Na słynnego kantora, mimo niepogody, czekała całkiem niemała grupa osób. Odbyła się krótka ceremonia, Joseph, wraz z drem Krzysztofem Ostrowskim, złożył kwiaty pod pomnikiem, następnie, w dużym skupieniu, odśpiewał psalm. Podniósł z ziemi kamyk i położył go obok wiązanek.

Ostatnia część spotkania to wizyta w gościnnym Dom Polonii, tamże lunch przygotowany z zasadami koszerności - kaszrut (ale nie tylko), w którym również uczestniczyli pułtuszczanie. Na stole pojawiły się śledzie w całości i płaty śledziowe, cebulka z olejem, maca, pstrąg i karp pieczony, warzywa, owoce, napoje.

Aneta Szymańska: - To było niezwykle wzruszające spotkanie, z rodzinną atmosferą. Joseph wspominał swoją rodzinę, pomimo że jest tak słynnym człowiekiem, jest bardzo otwarty, przyjazny, uśmiechnięty, porozmawiał z każdym z gości.

Wiele serca w zamkową gościnę włożył dyrektor Domu Polonii Michał Kisiel. Pokazał zamkowy kunszt. TYGODNIKOWI opowiedział i o samym kantorze, o jego szlachetnej osobowości, i o koszernych daniach, jakimi przez lata podejmuje Josepha. Do wprowadzenia dań koszernych dyrektor Kisiel był wręcz przymuszony, jako że dania spoza zamku niezbyt smakowały kantorowi. Kantor sam wprowadził zamkowego kucharza w tajniki niektórych dań, między innymi z ryb. Tak powstał, na przykład, przepis na pieczonego karpia i pstrąga.

Pierwsze zetknięcie Malovanego z pułtuskim zamkiem? Dyrektor Kisiel zdradził TP, że gość miał niecodzienne życzenie – chciał poodbijać piłkę na zamkowym dziedzińcu, odczuć radość, jakiej z obcowania z piłką doznawał jego dziadek i ojciec. – To piękny człowiek – powiedział Michał Kisiel. – Bardzo uczuciowy i bardzo dobry człowiek, który z największym skupieniem słucha opowieści o przedwojennym Pułtusku, o Popławach, o żydowskich w nich śladach oraz o przedwojennych stosunkach obywateli obu narodów w naszym mieście.

Elżbieta Brengos (Biuro Współpracy Regionalnej i Międzynarodowej AH) – w rozmowie z TYGODNIKIEM – zwróciła uwagę na bogatą i otwartą osobowość kantora Malovanego, także na umiłowanie Pułtuska i serdeczny stosunek do pułtuszczan. Opisała spotkanie sprzed laty z Josephem i pułtuszczanami tuż po warszawskim koncercie kantora (państwo Ostrowscy, Dębscy, paniami: Anną Henrykowską i Elżbietą Brengos) w obecności prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. – Jak on się cieszył z naszej obecności, jak nas hołubił, dotykając nas, mówił "Mój kochany Pułtusk!" – powiedziała Elżbieta.

Aneta Szymańska (o której prorektor Ostrowski powiedział TP, że " to co robi pani Aneta, jest bardzo ważne dla budowania mostu polsko - żydowskiego"):

- Joseph niechętnie opuścił nasze miasto, z wielkim ociąganiem, widać było, że czuł się z nami doskonale.

Prorektor Krzysztof Ostrowski podsumował ubiegły czwartek jako dzień bogaty w ważne wydarzenia. Powiedział TP, że wszystkie spotkania przebiegały w doskonałej atmosferze. Zauważył, że dzięki grupie osób zaangażowanych w budowanie mostu porozumienia między narodami Pułtusk wszedł w bardzo dobrą fazę do kontaktów oraz współpracy zarówno z kantorem Malovanym, jak i przedstawicielami żydowskiego środowiska.
Relacja i zdjęcia Grażyna Maria Dzierżanowska. Część zamieszczonych zdjęć jest autorstwa Pawła Kieli, przekazano nam je dzięki uprzejmości Biura Promocji i Karier AH, za co dziękujemy.

Podziel się
Oceń