Zaledwie na początku maja, rzecznik spółek gminnych Zbigniew Tołłoczko informował nas, że po raz kolejny pracownicy Pułtuskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych musieli wykonać pracę, której przysporzyły im osiłki wracające w nocy do domu. Wandale zniszczyli wtedy kilkanaście znaków drogowych przy ul. Aleksandra Gajkowicza. Pogięto je, wyrwano z betonem, poprzekręcano. Zniknęły metalowe kapelusze z koszy na odpadki. Niektóre uszkodzenia znaków wymagały kosztownych napraw warsztatowych.
W niespełna miesiąc po tych wydarzeniach, bo w czwartek 1 czerwca, spacerując ulicą Gajkowicza w kierunku kładki, znowu natknęliśmy się na ogromne zniszczenia. Tym razem ofiarą bezmyślności padły kosze ustawione przy ulicznych ławeczkach. Zostały również wyrwane z betonem, pogięte, a ich zawartość rozrzucona. No i miejskie służby znów mają robotę, za którą Ratusz musi zapłacić z gminnych pieniędzy! Niewątpliwie pomógłby monitoring i częstsze odwiedziny policji po zmroku, właśnie w takich miejscach, gdzie gromadzą się miłośnicy mocnych wrażeń. I jak tu Pułtusk ma być coraz ładniejszy i bardziej zadbany, skoro niektórym, mówiąc wprost, brakuje piątej klepki!
poniedziałek, 16 czerwca 2025 21:05