Przez dziesiątki lat wodził z nami pułtuskiego poloneza. Dzielił się wiedzą o swoich bogatych zbiorach militarnych. Z humorem i niezwykle ciekawie odpowiadał na pytania dotyczące ukochanego Pułtuska – o tym co, gdzie i kiedy. Także na pytania o nasze kino Narew, które kochał odrębną miłością.
Pan Edward... Kultura osobista, gościnność i szarmanckość. "Rączki całuję!". Człowiek z teczką, w której miał Pułtusk i pułtuszczan.
Dziś już na niebiańskich polanach. Już się spotyka z NASZYMI. Z pułtuskim koleżeństwem - z panią Janiną Turek i z panami – Mironem Owsiewskim i Edwardem Jarząbkiem. Oj, ma im co opowiadać! A ponadto pani Janeczce pewnie prawi komplementy, Mirona może słucha, a z Edwardem może się nawet i wadzi... Między spotkaniami, bo nie może być inaczej, patrzy z wysoka na Pułtusk, a może na Święty Krzyż, gdzie zbierał datki na renowację starych nagrobków...
89 lat... Dziewięć lat temu, wręczyłam panu Edwardowi, na urodziny, swój wiersz. Niech on będzie częścią składową mojego pożegnania. Nie widzę sensu przekopywania się przez moje liczne teksty poświęcone ZMARŁEMU. Mam je w głowie i sercu. A w strofach "Panu Edwardowi M." jest pan Edzio cały i żywy. Kochany Edward.
Do wiersza, panie Edziu, dołączam osobisty i ustny dyplom, bo po co tam panu papier – Pośmiertny Dyplom Honorowego Obywatela Pułtuska, Największego z Największych.
I tak Cię żegnam, Edziu, wielki człowieku z małego miasta nad Narwią, znad kanałków, przy których wierzby, które niedługo sypną złotym pyłem. Jaka szkoda, że Ty już tego nie zobaczysz.
PANU EDWARDOWI M.
Pan Edward M. związany jest z Pułtuskiem
jak ratusz z wieżą, jak błękitna Narew z Gomulickim
od niebieskich mundurków i jak
święty Nepomucen z wierzbami nad kanałkiem w alejkach
i jak rynek z kocimi łbami
po których pan M. chodzi niespiesznie
nawet dostojnie, z teczuszką, która mu nie ciąży
chociaż pełna trzynastaków i modliniaków
tych śpiących w Katyniu i w Charkowie
i Rosjan z cmentarza z dalekiej Kościuszki nad łąkami
i bohaterów filmowych, z którymi był na ty
przez całe kinowe lata
także pułtuszczan z Pułtuska i pułtuszczan zapułtuszczonych
przez miłość do Świętojańskiej i Trzeciaka, zamku na wzgórzu
i Magdalenki przy fontannie
Kiedy słońca, siadamy pod parasolem historii
i wtedy pan M. mówi: pani Grażyno, rączki całuję
opowiem pani anegdotkę...
już ją zepchnął z języka i jak to się mówi
wybuchamy gromkim śmiechem, że słyszy go zegar na ratuszu
jeszcze mam ten śmiech w uszach
kiedy na wargach już pełno serdeczności
z okazji młodej osiemdziesiątki
Panie Edwardzie – sto magicznych lat
I w policzki całuję
poniedziałek, 16 czerwca 2025 19:41