Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 17 czerwca 2025 14:55
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

Trzeba bardziej rozpropagować

Sobotnia giełda staroci. Za ratuszem, w stronę fontanny, rozłożyli się mężczyźni handlujący antykami, najczęściej to porcelana, i wszelkimi starociami
Trzeba bardziej rozpropagować
starocie
Wśród handlarzy tylko jeden pułtuszczanin, Artur Maksajdowski – założyciel giełdy, który udzieliwszy wywiadu warszawskiej telewizji szybko zmył się (bo musiał) z kocich łbów, zostawiając na stanowisku pannę Ewę. Ta wskazuje mi na książki i stare czasopisma – "Ekran" z Brigitte Bardot na okładce i "Auto" z 1933 roku. Obok talerze, najciekawszy ten z okresu socjalizmu z wytwórni w Chodzieży (takie picassy) – 10 zł, szklana ryba – z okresu PRL, na który przyszła moda...
To od niej kupuję angielską filiżankę, spodeczek do niej mam w domu. Na biało - mlecznym tle scenki rodzajowe w kolorze rozmytego różu. – Czy chce pani pogadać z telewizją? – pyta mnie Artur. Chciałam, ale zagadawszy się z pierwszym handlarzem, z pobliskiego Wyszkowa, zostaję przy jego stoisku.
Pan Marek z Wyszkowa: – Mam tu przedmioty dla kolekcjonera – Miśnia Marcolini z 1774-1815, mam śliczną w kształcie filiżankę cebulak 120 zł bez talerzyka, talerz XIX-wieczny miśnieński – 200 zł... Zakupy? Owszem, sprzedałem kilka rzeczy, jestem zadowolony. Mam sporo Miśni w domu, rodowej, której się nie pozbywam, coś do niej dokupuje, rozszerzam kolekcję. Pierwszy klient? Zakupił filiżankę z przełomu XIX/XX wieku. Furstenberg - 120 zł. Trochę wszystkiego przywiozłem. Ale nie mam się jak rozpakować, bo gdybym zaczął, zaraz musiałbym się pakować – tyle tego! Zapraszam, zmierzam tu być do 15.
Sprzedawca z Legionowa jest w Pułtusku pierwszy raz, owszem, sprzedał już jakiś drobiazg. Wypatruję u niego ciekawe kolczyki z masy perłowej, z dodatkiem ozdobnego srebra – 30 zł. Tu też żelazna, bardzo dawna kuchnia na fajerki, z garnkami, zabawka dziecięca, piękny okaz, dziś to przedmiot do dizajnu dla dorosłych. Budzi ciekawość. Jest jak "żywa".
Pierwszy raz zjawił się na pułtuskim rynku również handlarz z Mragowa. – Daleko? Kiedy siedzi się na miejscu, nic się nie zarobi – mówi. Przez lata żył za granicą i tam połknął kolekcjonerskiego bakcyla, obecnie kolekcja go przerosła, więc się wyprzedaje. Pokazuje mi piękny, stary, ręcznie złotem malowany wazon. Angielski. Z sygnaturą. - Zainteresowanie budzą dzbany z mosiądzu i miedzi – mówi. – Mają swoje lata, jak ta lornetka sprzed I wojny światowej, spatynowana. Piękna zieleń. A mosiądz pasuje do różnego wystroju, łączy się z drewnem, dobrze BRZMI z kamieniem. Kiedy pytam, co by kupił, gdyby był na moim miejscu, wykręca się... różnorodnością gustów, ale wskazuje na lampę z blaszanym, malowanym abażurem, podnośnym i opuszczanym.
Na jednym ze stoisk, wśród staroci, odnajduję... karmelki staropolskie ręcznie formowane z cukierni w Grajewie. W torebce. 3.50 zł.
Wśród gromadki penetrujących giełdę spotykam pułtuszczankę, panią K, obiecuje, że w kolejnej giełdzie pojawi się ze swoimi zbiorami na sprzedaż i umawiamy się, że misa – cebulak będzie moja.
Jest coś na ząb. Degustuję smaczną kaszanką, kiełbasę i szynkę. Wędlinki pochodzą z zakładu wyrobów tradycyjnych Adama Węgłowskiego w Karniewie (firma działa od 5. lat), ale są dostępne w pułtuskich sklepach SPOŁEM, przywożone co 3 dni, świeżutkie. To wędliny dobrej jakości, odpowiednio przyprawione, swojskie, przypominają babcine wyroby. Kaszanka gryczana, co warto wiedzieć, zdobyła uznanie i I nagrodę w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów (w Przasnyszu). Obecnie ubiega się o certyfikat produktu regionalnego. Wytwórca dowozi wyroby do klienta – sklepy, wesela, imprezy integracyjne, stoły wiejskie.
Po degustacji zostają: serwetka i wykałaczki. Gdzie je wyrzucić? Kosz absolutnie potrzebny.
A wniosek? Jest lepiej niż w poprzednim miesiącu, ale musi być bardzo dobrze i to zadanie dla ratuszowego wydziału promocyjnego, który musi stanąć na głowie, żeby rozpropagować nasze GIEŁDOWANIE. A chodzi o ściągnięcie na rynek i ludzi, i wystawców, bo to naczynia połączone.

Podziel się
Oceń