Tygodnik Pułtuski (TP): Jak narodziła się idea stworzenia sali zabaw "ZuliLaj"? Czy był jakiś konkretny moment lub osobiste doświadczenie, które skłoniło Panią do założenia tego biznesu?
Olga Kijas ZuliLaj (ZL): Inspiracją i powodem stworzenia swojej sali zabaw jest moja córka Zuzia, która jak się niedawno okazało "jest w spektrum". Wcześniej moje życie wyglądało całkowicie inaczej, a moment w którym stało się oczywiste, że Zuzia wymaga całej mojej uwagi, troski i odpowiedniej terapii zmienił wszystko. Wspólnie z mężem błyskawicznie doszliśmy do oczywistych rozstrzygnięć: musieliśmy zmienić naszą wcześniejszą codzienność tak, aby maksimum czasu i uwagi oddać córce. To ona stała się początkiem planu na założenie takiego biznesu, bo wiedziałam, że muszę zorganizować się tak, aby realizować się zawodowo i aby Zuzia mogła być ze mną blisko.
TP: Nazwa "ZuliLaj" jest oryginalna i intrygująca. Skąd pomysł na takie miano i jakie jest jego znaczenie dla Pani?
ZL: Wiedziałam od samego początku tworząc to miejsce, że musi zawierać imię mojego dziecka, bo dzięki niej to miejsce powstało. To takie nasze hasło na "dziecięcy raj" wymawiany dziecięcymi głosem. Intencja i zamysł jest jasny: to miejsce, gdzie dzieci będą czuły się swobodnie, bezpiecznie i będą miały takie miejsce dla siebie, gdzie mogą bawić się z poczuciem pełnego zaufania, otwartości, swobodnej kreatywności - tak jak w domu, pod okiem rodziców.
TP: Wiele sal zabaw oferuje podobne atrakcje. Jaka jest misja "ZuliLaj" i co według Pani wyróżnia tę przestrzeń na tle konkurencji, sprawiając, że dzieci i rodzice tak chętnie do Was wracają?
ZL: Mój "dziecięcy raj" z założenia miał być wyjątkowy i wiem, że to się udało. Wiedziałam, że w otoczeniu które tworzyłam muszę dać poczucie komfortu i bezpieczeństwa, zarówno dzieciom jak i rodzicom. Ważne są najdrobniejsze szczegóły – na przykład sprowadzenie całej zabawy do "parteru", siedzenie na dywanie, bo to jest przestrzeń zabawy maluchów. Tak jak w domu, czyli mama, tata, opiekunowie siadając na dywanie wchodzą do świata dzieci, bo takim są wszystkie zabawki, detale które mogą się wydawać dekoracjami, a które są przestrzenią zabawy, działają na wyobraźnię, są nisko w zasięgu wzroku, dotyku, działają na wszystkie zmysły.
Przykłady ulubionych przez dzieci zabawek mogę mnożyć, choćby huśtawki, które zazwyczaj możemy spotkać jedynie na otwartych placach zabaw, a w ZuliLaj huśtawek mamy kilka. Co warte podkreślenia, całe wyposażenie ZuliLaj, począwszy od najdrobniejszych zabawek sensorycznych, skończywszy na rozbudowanych urządzeniach, jak choćby duża zjeżdżalnia rolkowa, posiada wymagane certyfikaty. Większość wyposażenia ZuliLaj zdecydowanie wykracza ponad proste określenie "zabawka": mamy maglownicę, mamy szarfę na której dzieci bardzo często się bujają relaksując się i wyciszając. Mamy mnóstwo zestawów tematycznych, gdzie maluchy mogą wcielać się w różne role: na przykład prowadzić sklep czy naprawiać samochód w warsztacie. Sala wyposażona jest w trzy "jaskinie" noszące nazwy: słuch ,dotyk i wzrok, w których dzieci rozwijają wyobraźnię, stymulują wszystkie zmysły.
Sensoryka to obszar na który kładę ogromny nacisk – odbieramy otaczający świat zmysłami, a dzieci funkcje swoich zmysłów rozwijają i doskonalą właśnie teraz, to buduje ich "czucie świata" na przyszłość w dorosłości. Dzieci w mojej sali zabaw zachęcam do zdejmowania skarpetek, żeby poczuły już od wejścia do świata ZuliLaj strukturę wełnianej w stu procentach wykładziny. Dziecko odbiera świat dotykiem, wzrokiem uwrażliwionym na kolory, słuchem który dzięki relaksującej muzyce wycisza zgiełk miejskiej przestrzeni i uruchamia kreatywność. Zaspakajamy też węch i smak pysznymi i zdrowymi przekąskami – ale o tym zapewne opowiem za chwilę.
TP: Biznes skierowany dla dzieci to ogromna odpowiedzialność. Jakie są największe wyzwania w codziennym zarządzaniu salą zabaw, a co sprawia Pani największą satysfakcję w tej pracy?
ZL: Tak – ZuliLaj to ogromna odpowiedzialność, a upraszczając odpowiedź na to pytanie powiem, że główne wyzwania to bezpieczeństwo i rozwój dzieci. Oczywiste przy tym jest to, że organizacja zabaw i zajęć różni się w zależności od wieku. Mówiąc "maluchy" mam na myśli dzieci w różnym wieku, bo w ZuliLaj tak samo świetnie czują się i odnajdują dwu- trzylatki jak ośmiolatki, kluczowa jest otwartość na potrzeby i oczekiwania moich podopiecznych. Praca z maluchami to idealny przykład na stwierdzenie, że to improwizacja – jednak doskonale przygotowana, przemyślana, twórcza i odpowiedzialna. Największą satysfakcją jest uśmiech dzieci, to że przychodzą do mnie i nazywają mnie swoją ciocią, że za każdym razem witając i żegnając w drzwiach moich małych gości czuję, z jaką ogromną radością i ufnością się do mnie przytulają. Jest taki aforyzm, że uśmiech dziecka to język, który wszyscy rozumieją bez tłumaczenia. Jestem taką dobrą ciocią Olgą, która zawsze jest dla każdego dziecka, tak po prostu.
Na pytanie o satysfakcję z pracy z dziećmi można zacytować słowa Janusza Korczaka: "kiedy się śmieje dziecko, śmieje się cały świat". Czy może być większa satysfakcja i radość z pracy?
TP: "Zuli Laj" organizuje specjalne wydarzenia, warsztaty lub cykliczne zajęcia, które wychodzą ponad standardową opiekę nad powierzonymi maluchami?
ZL:T
ak, prowadzę warsztaty, staram się jak najczęściej organizować takie zajęcia, gdzie dzieciaki mogą się mocno ubrudzić, a ja brudzę się razem z nimi. Na przykład rozsypujemy kolorowy ryż, makaron, bawimy się w wodzie, z mąki wyrabiamy ciasto, rozbijamy jajka - niezmiennie stymulujemy i wzmacniamy sensorykę małych twórców. Ostatnio zrobiliśmy w ZuliLaj kilka różnych imprez tematycznych: były to andrzejki, wcześniej halloween, mikołajki. Za kilkanaście dni, chyba pierwszy raz w Pułtusku organizuję sylwestra dla dzieciaków. Kocham dzieci, uwielbiam z nimi spędzać czas, lubię się z nimi bawić i chcę zorganizować dla dzieci noc sylwestrową gdzie będą podmiotem, to będzie ich wyjątkowa noc, magiczny, pełen radości i wzruszeń czas. A na przyszły rok mam już prawie cały kalendarz zaplanowany - różnych imprez będzie bez liku, będzie się działo – i to nie tylko we wnętrzach ZuliLaj, bo wyjdziemy z maluchami na zewnątrz i tam będziemy szaleć i poznawać świat.
TP: W jaki sposób dba Pani o to, by "Zuli Laj" było miejscem przyjaznym nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych?
ZL: Ja nie jestem taką osobą, która usadzi rodzica przy stoliku i schowa się na swoim zapleczu. Uwielbiam wychodzić do ludzi, potrzebuję kontaktu. Bardzo lubię rozmawiać z rodzicami, widzę jak otwierają się przede mną, zresztą to się dzieje z pełną wzajemnością, bo sama to robię, za każdym razem opowiadam o własnych doświadczeniach, o sytuacjach jakie mnie spotkały z moim dzieckiem. Wspólnie rozmawiamy o stojących przed rodzicami wyzwaniach i znajdujemy wspólnie świetne recepty na wsparcie naszych dzieci. Nie zawsze na takiej giełdzie porad znajdujemy trafne recepty, wtedy wspieramy się konsultacjami u specjalistów, przekazujemy namiary na tych terapeutów, którzy prowadzą - bardzo efektywnie - moją Zuzię. Widzę, czuję i wiem, że często rodzice, których goszczę w ZuliLaj, noszą w sercach i myślach mnóstwo trosk, obaw, niepewności – i to jest cudowne móc dać im takie poczucie, że choć mnie nie znają, mogą się po prostu wygadać.
Tworząc ZuliLaj zakładałam, że rodzice, dziadkowie czy opiekunowie też potrzebują się "zresetować", zrelaksować, odetchnąć i naładować akumulatory. Maluchy zajmują się zabawą i własnymi kreacjami, a dorośli odpoczywają, czytają książki i "czilują" z relaksacyjną muzyką w tle. Okazuje się, że w sali zabaw, pełnej dzieci, można usiąść i spokojnie wziąć do ręki książkę, skupić się i odpłynąć... to możliwe. Dzieci, zaopiekowane i zajęte czują się bezpiecznie, dzięki temu że mamy na oku swoje dziecko a przy tym rodzice czy opiekunowie mogą wypić naprawdę dobrą kawę i skosztować różnych przekąsek, bo w ZuliLaj mam też taką małą kawiarenkę. Maluchy mogą się posilić i coś przekąsić, wybór smakołyków jest duży. Nieskromnie zaznaczę, że – jak twierdzi wielu moich małych i dużych gości, serwuję najlepsze gofry w całym Pułtusku i okolicy, jak usłyszałam z dumą: "takich gofrów nie ma nad morzem".
TP: Patrząc w przyszłość, czy ma Pani już jakieś pomysły lub konkretne plany nowych atrakcji, usług w ofercie Zuli Laj"?
ZL: Jak wspomniałam wcześniej, najbliższa impreza to Sylwester z ZuliLaj. Zaczynamy w sylwestrowy wieczór o godzinie 18:00, kończymy w Nowy Rok o 10:00. Postanowiłam dać maluchom ten wyjątkowy czas tak, aby okazał się dla nich cudowny, zabawowy, wyjątkowy, taki, żeby długo tego sylwestra wspominały. A dorosłym daję alternatywę – niech dzieciaki poczują magię sylwestrowej nocy, a rodzice nie muszą już zastanawiać się, idąc na bal czy domówkę, którym dziadkom powierzyć swoje pociechy na tę noc. Jakie sylwestrowe atrakcje? Będzie dyskoteka, mnóstwo przemyślanych gier i zabaw, będzie tor przeszkód, wybory królowej i króla balu. Zaplanowałam kino z popcornem i wspólnie wybierzemy familijne filmy adresowane do dzieci. Oczywiście przyjdzie czas na odpoczynek i sen – ale z pewnością łatwiej się zasypia po bitwie na poduszki. Będą nocne opowieści, wszyscy sobie usiądziemy w kółku i będziemy trzymać latarkę, która stanie się też przechodnim mikrofonem i będziemy opowiadać ciekawe historie.
Przez cały czas sylwestrowej zabawy do dyspozycji będzie strefa przekąsek dla dzieciaków, wszystko w wersjach dostosowanych do małych dłoni: mini burgery, mini gofry, mini tosty, więc moi mali goście będą zdrowo jedli i pili, aby mieć humor i energię do zabawy. Zaczniemy od kolacji – a Nowy Rok, po obudzeniu, powitamy śniadaniem.
Wybierając się na sylwestra do ZuliLaj, maluchy przyniosą swój ulubiony kocyk, ulubioną poduszkę, karimatę, można wziąć ze sobą ukochaną maskotkę, a do tego proponuję, żeby przyprowadzili rodzeństwo – im będzie nas więcej, tym zabawa będzie lepsza i piękniejsza, pojawi się wiele nowych znajomości i przyjaźni.
A o kolejnych planach i pomysłach na Nowy Rok Rodzice najszybciej mogą się dowiadywać na profilu ZuliLaj na Facebooku. Zapraszam.
Bardzo dziękujemy Pani Oldze za rozmowę w cudownym miejscu, gdzie dzieci z pewnością czują się bezpieczne, najważniejsze, wyjątkowe, zaopiekowane i gdzie rozwija się ich ciekawość, budują zdolności społeczne i gdzie poznają świat wszystkimi zmysłami. A na nadchodzący koniec roku dla wielu naszych Czytelników dobra podpowiedź: idziecie na sylwestrową zabawę i zastanawiacie się, którym dziadkom powierzyć na noc swoje pociechy. Najwyraźniej pojawiła się świetna alternatywa i dzieci tę noc także mogą spędzić wyjątkowo.
ZCZ



















