Walka o wodę - temat rzeka
Od dziesięciu lat, czasami, całe wsie naszej gminy nie mają wody – mówi Piotr Krasiński, mieszkaniec Kowalewic Włościańskich. Co znaczy "czasami"? - Kiedy są upały, ale zdarza się, że i zimą. Nie ma wo - dy! Kiedy ludzie wracają z pracy na polu lub na budowie, muszą czekać brudni na umycie do 23, jeśli nie dłużej. Rano też jest różnie. Wyobraża pani sobie? – retorycznie pyta P. Krasiński. Wójt Adam Misiewicz podczas wywiadu w UG: - Nie do końca jest to prawda, że nie ma wody, to zbyt czarne barwy. I nie jest tak, że w Kowalewicach nie ma wody od dziesięciu lat
- 20.07.2016 10:38
Od dziesięciu lat, czasami, całe wsie naszej gminy nie mają wody – mówi Piotr Krasiński, mieszkaniec Kowalewic Włościańskich. Co znaczy "czasami"? - Kiedy są upały, ale zdarza się, że i zimą. Nie ma wo - dy! Kiedy ludzie wracają z pracy na polu lub na budowie, muszą czekać brudni na umycie do 23, jeśli nie dłużej. Rano też jest różnie. Wyobraża pani sobie? – retorycznie pyta P. Krasiński. Wójt Adam Misiewicz podczas wywiadu w UG: - Nie do końca jest to prawda, że nie ma wody, to zbyt czarne barwy. I nie jest tak, że w Kowalewicach nie ma wody od dziesięciu lat
Wysłuchajmy jednej ze stron wodociągowego sporu, mieszkańca Kowalewic, który przyjechał do redakcji "TP" 30 czerwca.
– Mamy XXI wiek, jesteśmy w Unii Europejskiej, a nie w Afryce, która bardziej może liczyć na wodę niż my. Wczoraj pojechałem do znajomych w gminie Nasielsk i oni mi dali 60-litrowy baniak wody... - bulwersuje się ten, który jak mieszkańcy innych wsi czekali na wodę całe trzy dni!
Co na to wójt Misiewicz? Piotr Krasiński: - Kiedy brakuje wody, wójt co roku mi mówi, że będzie. W zeszłym roku pytałem, kiedy całe wsie w naszej gminie będą miały wodę w każdym momencie, kiedy jej potrzebują. Wójt powiedział, że wystąpi o fundusze na przyszły rok, na 2016, a obecnie mówi, że występuje na ... przyszły rok, 2017. Wójt więc kłamał, zresztą co roku jest inna wymówka, inne tłumaczenie. Powiedziałem mu: "Nie wiem, jak pan śmie mi patrzeć w oczy, jak pan mi od 10. lat kłamie, obiecuje pan i nie spełnia swoich obietnic.
Od tłumaczeń wody nie przybywa, a ludzie mają dość tej wodociągowej posuchy. Obu stronom puszczają nerwy. Jednej z mieszkanek wójt poradził, żeby wykąpała się w stawie. Radnemu Siemborskiemu powiedział, że jest upierdliwy, kiedy ten podniósł temat wody. – A wójt jest na stanowisku piątą kadencję i nie był mi w stanie powiedzieć, co on ma w planach ważniejszego niż dostępność do wody – denerwuje się P. Krasiński. I dopowiada, że wójt mimo braku wody w gminie, podłączył do wodociągu osoby z gmin Nowe Miasto czy Sońsk.
Determinacja P. Krasińskiego jest olbrzymia. – Powiedziałem wójtowi: "Od dziś będzie głośno o naszej sprawie dopóki pan nie wyleci z pracy albo my nie będziemy mieli wody". Dlatego powiadomiłem prasę...
Zdesperowanie Piotra Krasińskiego podsunęło mu pomysł walki z wójtem o wodę. Czy się dziwić? Pan Piotr jest właścicielem dworku w Kowalewicach, wynajmuje swoją posesję na imprezy, niedawno w jego posiadłości odbył się ślub Czartoryskich i... nie było wody. – Stały kolejki przed kiblami – wzburza się. Czy się dziwić?
Wójt Adam Misiewicz przedstawia "TP" swoje racje. Mówi, że trzydniowa przerwa w dostawie wody była spowodowana bardzo poważną awarią wodociągu, potężnym wyciekiem wody.
– Gdy konserwatorzy Zakładu Usług Wodnych w Mławie pojechali do miejscowości Bylice, okazało się, że zasuwa na przejściu pod torami kolejowymi jest prawie całkowicie zamknięta. Panowie kolejarze, którzy dwa i pół roku temu mieli awarię pod torami kolejowymi nie otworzyli tej zasuwy. Pękła rura na długości 70 cm – zmęczenie materiału, podobną awarię mieliśmy w tym roku w Wyrzykach. Po dwóch godzinach awaria była usunięta – tłumaczy wójt Misiewicz. Wyjaśnia: - Owszem, mamy okresowe braki wody spowodowane dużymi rozbiorami wody w upały, w piątki i soboty po południu plus czas płukania hydrofiltru (przestarzała technologia, nie wiem, dlaczego poprzednicy wybrali taką technologię) – w środę między godziną 10 a 12. Dotyczy to Kowalewic Włościańskich, Ostrzeniewa, Świercz – ulica Długa i Parkowa i części Prusinowic.
Na naszą uwagę, że okresowy brak wody trapi mieszkańców kilku miejscowości prawdopodobnie od 10. lat, wójt odpowiada: - Absolutnie nieprawda, że od 10. lat. Takie poważne kłopoty zaczęły się dwa i pół roku temu, czyli w momencie, kiedy miała miejsce ta awaria pod torami kolejowymi. Wodociąg to jest naprawdę bardzo skomplikowany układ naczyń połączonych... A niezadowolenie mieszkańców? Ja też bym był niezadowolony, gdybym tej wody nie miał przy każdym spadku ciśnienia. A że kłopoty z wodą są od dziesięciu lat, absolutnie zaprzeczam. Ludzie pewne rzeczy wyolbrzymiają. Awarie wodociągowe zawsze były i będą. To rzecz nieunikniona. A nikt w tej gminie nie doświadczył tak braku wody, jak ja tego doświadczyłem. Przez 15 lat woziłem wodę beczką 1000 – litrową ze Świercz i wlewałem do studni, bo miałem dużą hodowlę trzody. Po 15 latach mi się to uprzykrzyło i wywierciłem studnię. I kiedy zostałem wójtem, to zwodociągowałem całą gminę w ciągu trzech lat. Woda jest doprowadzona do 100 % gospodarstw.
Na pytanie, czy radni podnosili problem wody, wójt odpowiada, że tak. – Ale to kwestia określenia priorytetów tego, co gmina robi. My mieliśmy przed sobą groźbę płacenia potężnych kar z uwagi na bombę ekologiczną w samych Świerczach, ludzie byli po podłączani do kanalizacji burzowej, więc smród, kontrole i kary. Mało tego – oczyszczalnia ścieków w Winnicy i Gąsocinie odmówiły przyjmowania beczkowozów z naszego terenu. Staliśmy pod ścianą. Musieliśmy podjąć pilne wyzwanie budowy oczyszczalni ścieków i sieci kanalizacji w naszym terenie. Oczyszczalnię wybudowaliśmy, zrobiliśmy sieć kanalizacji, przystępujemy do wodociągów. To zadanie priorytetowe do realizacji po oczyszczalni ścieków. Koszt modernizacji tego ujęcia to milion osiemset tysięcy zł na Klukówek. Konieczne są tam zbiorniki, które podadzą większą ilość wody. Chociaż większy problem z ujęciem wody mamy w Świerczach.
Przyczynę ostatniej awarii, jak podaje wójt, próbowało ustalić grono poważnych znawców problemu: dyrektor ZUW w Mławie, jego dyrektorzy techniczni oraz inżynierowie z Pracowni Projektowej w Olsztynie – wyjaśnia A. Misiewicz i przechodzi do planów uzdrowienia wodociągowej sprawy. - Na przełomie sierpnia/września w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich będzie ogłoszony nabór przez Urząd Marszałkowski. Składamy wniosek, mamy dokumentację techniczną przygotowaną, hydrofiltr zostanie wyłączony z użytkowania, i będziemy w przyszłym roku to przebudowywali. Mamy nadzieję, ze na przełomie stycznia/lutego podpiszemy umowę, przetarg i wczesną wiosną przystąpimy do modernizacji ujęcia wody.
Wójt nie chciał komentować wzburzenia Piotra Krasińskiego związanego z częstym brakiem wody. – Można go poprosić o rachunki za wodę, jakie płaci... - mówi. Wzburzenie innych mieszkańców? – Owszem, miałem dużo telefonów. - Jednej z pań radził pan, żeby wykąpała się w stawie – drążymy temat. A. Misiewicz: - Przeprosiłem w telewizji, chociaż nie do końca tak to było. Pani była bardzo napastliwa, nie przedstawiła się, dzwoniła drugiego dnia awarii... nas wtedy w domu nie było i nie byłem w stanie sprawdzić, czy ta pani jest u mnie pod bramą, czy jej nie ma. Dostałem sygnał, że ona chce się u mnie wykąpać, więc powiedziałem, że mamy duży staw i proszę się wykąpać. Każdemu potrafią nerwy puścić. A telefony? Ja zawsze odbieram telefony o każdej porze dnia i nocy...
Na koniec wizyty w UG dowiadujemy się, że w czwartek, w Kowalewicach, odbędzie się spotkanie w sprawie wody. Zapraszają mieszkańcy wsi. A wójt jest w tej chwili jedynym chłopcem do bicia.
- Wystosowałem zaproszenie do dyrekcji ZUW w Mławie, zaprosiłem też wszystkich radnych – kończy Adam Misiewicz.
W czwartek otrzymaliśmy od Piotra Krasińskiego SMS o treści: "Szanowna Pani! Znowu nie mamy wody w Kowalewicach (i prawdopodobnie w innych wsiach) przed szóstą rano. Nie możemy dalej tak funkcjonować (...)".
Powiedziały TYGODNIKOWI
(po spotkaniu mieszkańców Kowalewic z wójtem Adamem Misiewiczem)
Beata Sakowska
Zebranie przebiegało w spokojnej atmosferze, bez nerwów. Wójt obiecał, że złoży projekt na wykonanie przepompowni. Sytuacja wodociągowa naszej wsi poprawiłaby się dopiero w 2019 roku. Nie wiem, jak to wytrzymam, jestem u kresu sił i wytrzymałości. Problem z wodą wciąż się powtarza… Trudno żyć, kiedy czeka się na kąpiel do 24. I tak jest na okrągło. Siedzę więc z duszą na ramieniu i czekam… Jestem w sytuacji niekomfortowej, gdyż do pracy dojeżdżam do Warszawy, wstaję rano do pracy, a kładę się spać późną nocą… Ostatnią awarię przeżyliśmy w dużym zdenerwowaniu – zostaliśmy bez wody, a pan wójt nie zaopatrzył mieszkańców w wodę pitną, wykupywaliśmy ją więc ze sklepów.
Powiem pani ciekawostkę, tak, to ja jestem tą osobą, która podczas trzydniowej awarii dzwoniła do pana wójta o 22. Spytałam, czy pan wójt wie, że nie mamy wody? Usłyszałam, że jest awaria… „To może ja się u pana wykąpię” – zaproponowałam. „Nie ma mnie w domu, ale może się pani wykąpać w moim stawie” – powiedział wójt. Powiedziałam, że „teraz to już pan przesadził” i że jeśli sytuacja się nie poprawi, powiadomię telewizję. Usłyszałam, że pan wójt nie boi się telewizji (i gazet), bo jest medialny – śpiewał w chórze .
Co myślę o naszym wójcie? Pan wójt nas olewa, nie słucha nas, oszukuje, po prostu kłamie, nawet wczoraj kłamał.
Katarzyna Siemborska
To, że nie mamy wody to nie kłopot, to problem. Pani sobie wyobraża trzy dni bez wody? To skandal. Cierpią ludzie, cierpią zwierzęta, stojąc przy pustych poidłach. A ja tym bardziej, bo prowadzę zakład wędliniarski. Produkcja bez wody?! W sezonie letnim nie mamy wody od 18 do północy. Studni nie mamy, bo na naszym terenie nie było wody. Może teraz weźmiemy różdżkarza, może pomoże… A tu wyszedł następny problem – sprawa agregatu, może Mława nam pomoże…
Na zebraniu wójt mówił, że będzie pozyskiwał pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego, że jest zrobiony projekt, według którego zostanie uruchomiony nowy wodociąg, ale poprawa w zaopatrzenie w wodę może nastąpić dopiero w 2019 roku.