***
cmentarz – dywan z życia
utkany ze wspomnień
dotyku rąk zapachu skóry
koloru oczu wykroju warg
pieszczoty włosów
łez
***
Bogowie wiedzą: śmierć jest nieszczęściem, inaczej chętnie umieraliby sami. To Safona. Śmierć jest nieszczęściem, a czas przez to, że płynie, przybliża ją do nas. I jak to jest, że noc nie pragnie świtu, świt nie pragnie urodzić dnia, dzień umyka przed zmierzchem, a mimo to upływa czas...
*
Śmierć jest tragedią, rozpaczą, wieczną tęsknotą za śpiącymi "snem żelaznym, twardym, nieprzespanym". I chociaż łzy z czasem przysychają, to pamięć żyje wiecznie. Pewnie dlatego mówi się o wypłakanych oczach, a nie o umarłej pamięci.
*
Pierwszego listopada przystaje z ciekawości ziemski świat. Idą do nas nasi ZMARLI i my do nich idziemy.
*
A odchodzili ulicą Kościuszki, ulicą ostateczności. Tędy od dawien dawna ciągnęły kondukty pogrzebowe, często dwa razy dziennie. Ulica zamierała, bo śmierć jest powagą. Ludzie zastygali w bezruchu na krzywych chodnikach, na balkonach, w drzwiach domostw, na schodkach. "Pogrzeb idzie!" – wołały dzieci. "Pogrzeb idzie!". Tak zaczynał się spektakl ostateczności. Tyle było premier, że niektórzy z mieszkańców długo mieli je w pamięci i wciąż przeżywali je w swoich snach.
*
Trumna płynie na ramionach czarno ubranych mężczyzn. Za nimi żałobnicy, wśród nich kobiety z czarnymi powiewającymi welonami u kapeluszy; rozwiane wiatrem welony płyną jak wstęgi. Ludzie z pochylonymi głowami niosą kwiaty. Jeden z nich upada na bruk. Jak program porzucony przez widza, leżał kwiat lilii.
*
Odchodząc z cmentarza, żegnam WAS, Najbliższych, Krewnych, Przyjaciół, Koleżanki i Kolegów, i Znajomych. Żegnam WSZYSTKICH. Czy szczęśliwych? "Wiara stale chce pytać/lecz gardło wysycha..."napisał ks. Jan Twardowski, który też na niebiańskich polanach.
*
Spoczywajcie w spokoju, a ja powtórzę za Agnieszką Osiecką, której czas również przystanął: "Posłuchajcie, posłuchajcie,/już przystanął z ciekawości czas./ Żegnam was, żegnam was,/żegnam was...".
GRAża













