Noszą je tak całymi dniami, aż do zapleśnienia i `wykrycia` przez rodziców. Co cwańsze niejadki – po lekcjach – utykają swoje śniadania szkolne po różnych kątach w domu. To sfotografowane, wyrzucone z torebki plastikowej, odwinięte z folii aluminiowej, sfotografowaliśmy na schodkach sklepu spożywczego.
Stojąca obok nas kobieta powiedziała: - Widzi pani, jak dzieci jedzą? Do czego to doszło. Potrzebne tu pogadanki wychowawcy z klasą i rozmowy dziecka z rodzicami na temat, co syn czy córka chce jeść na drugie śniadanie.
GMD