Wszystko umie i jak kobieta z "Czterdziestolatka" żadnej pracy się nie boi. Wykonuje oklejanki (rodzaj pisanek), palmy, papierowe korony z kwiatów na ramy obrazów, bibułkowe kwiaty, pająki, ponadto haftuje, przędzie wełnę i tka. No i jest artystką w kuchni. To ona nauczyła nas, co to są fafernuchy i jak się je robi. Prowadzi warsztaty – w Kuźni, w Pułtusku, a na liczne zaproszeni pań i z daleka od domu. Przy tym jest osobą życzliwą ludziom, pomocną, szczerą, z humorem. Przyjemną.
Gdy się wkurzy, jest mniej przyjemna i potrafi dać do wiwatu. Mimo tej przywary wszyscy ją lubią, nawet kochają, znają. I doceniają jej dorobek dla dziedzictwa białopuszczańskiego.
Umie czarować zbytnio się nie wysilając. To ona jak nikt inny – ze swoimi paniami – wyczarowuje pniewskie WIGILIE w KUŹNI. Ubiera choinkę w pradawne ozdoby, na stół stawia pierogi z różnym nadzieniem, też na słodko z makiem i rodzynkami, kapustę z olejem i grzybkami, rosół prośniankowy do pasztecików z grzybami, kotlety gryczane – grycaki, śledzie w oleju... Po wieczerzy daje sygnał do śpiewania kolęd, no i zaczyna się - "Bóg się rodzi"... Od kominka bije ciepło, za oknem ciemna noc...
KOBIETA OPOKA.
Grażyna M. Dzierżanowska. Zdjęcie: Halina Witkowska (z lewej) i Sylwia Słojkowska – Affelska, działaczka STOWARZYSZENIA