Obudziłem się o świcie.
Delikatne promienie słońca już od godziny czwartej pukały
w szybę naśladując dźwięk trąbki na apelu.
Wyskoczyłem z łóżka.
Okrągła buzia słońca zaglądała do pokoju uśmiechając
się radośnie.
Otworzyłem drzwi i cichutko wyszedłem do ogrodu.
Moje stopy strącały z traw ciepłe krople rosy.
W tym momencie byłem chyba najszczęśliwszym
dzieckiem na Ziemi.
Przed domem huśtawka zachęcała, by choć chwilę
posiedzieć
i nacieszyć oczy blaskiem wschodzącego słońca,
by nasycić uszy radosnym śpiewem ptaków.
"Jak dobrze wstać skoro świt...".
Nie mogę się nacieszyć pierwszym dniem wakacji.
Świadectwo już odpoczywa w segregatorze.
Teraz dwa miesiące laby, odwiedzin dziadków.
Podróży nad morze albo w góry...
Sama radość. Tylko...
Czy ja tego doczekam?
Czy ta radość będzie moim udziałem?
Wszyscy wiecie, że choruję na rdzeniowy zanik
mięśni SMA typu 1.
Każda obecna chwila to ciężka walka o życie...
Dlatego dziękuję, że jesteście ze mną
i moją rodziną.
Dziękuję za okazywaną pomoc.
Za wiarę, że moje marzenia mogą się spełnić.
I tego się trzymajmy.
Staś.
",