Nie mieści się w głowie? Otóż to. Tak jak nie mieści się w głowie, że "zapomnieliście", panowie, powiadomić redaktor naczelną Ewę Dąbek (inicjały ED – do wiadomości zastępcy burmistrza) o komisji i jak to, że rzucacie kalumnie na dziennikarki, insynuując państwu radnym, że te mają TENDENCJE do wymyślania sobie sygnałów od mieszkańców czy sytuacji, by w złym świetle przedstawić UM, a przede wszystkim miłościwie nami panujących burmistrzów.
Tu dygresja, panowie burmistrzowie, a ruszcie się z RATUSZA, pogadajcie z ludźmi, jako to my czynimy, oni wam opowiedzą – jak to się mówi – kto, gdzie, kiedy i w jakiej pozycji. Słuchając ich, może otworzycie oczy, żeby WIDZIAŁY.
Wracając do insynuacji, to jest dopiero KUZJORUM, jak mówił przed laty pewien radny.
Panowie burmistrzowie i inni urzędnicy miejscy, nie rozśmieszajcie nas, bo to my – lokalni dziennikarze – powinniśmy przyglądać się wam, panom, nie panowie nam. Bo rolą prasy, czwartej władzy, jest kontrola rządzących. Prasa lokalna, panowie, nie jest narzędziem propagandy władz osiadłych w Ratuszu, dlatego ta nie może liczyć na teksty mówiące o gminie jako krainie miodem i mlekiem płynącej, krainie, w której nic nie ma do poprawienia i naprawienia. Kwiaty wszystkiego nie przykryją, choćby najpiękniejsze. I oszałamiająco pachnące.
To wy powinniście też zadbać o dialog, o dobre i kulturalne stosunki z prasą, z prasą miejscową, której jednym z zadań, jako się już powiedziało, jest kontrolowanie władz lokalnych. A lokalna władza samorządowa coraz bardziej oddala się od obywatela, bo obywatela, przysłowiowego Kowalskiego i Nowaka, potrzebuje tylko raz na kilka lat, przy okazji wyborów. Więc po co ma się wysilać, słuchać go, dyskutować z nim, podejmować w RATUSZU przy otwartych drzwiach??? Smutny to obraz w dodatku dopełniony przez słabość, to się zdarza, prasy lokalnej, która zapomina o kontrolnej funkcji wobec rządzących.
Prasa nie może być słaba, bowiem słabość prasy powoduje, że władza rośnie w siłę i potęgę i wymusza poddańczość wobec siebie. A stąd już krok do ośmieszania prasy i obwiniania jej o nierzetelność, z czym my, "TP", mamy do czynienia nie od dzisiaj.
Na szczęście i wśród naszych CZYTELNIKÓW, i wśród RADNYCH są ludzie, którzy rozumieją istotę prasy lokalnej i jej rolę komunikacji ze środowiskiem. Wiedzą, że władza nie może dopuścić do jakiejkolwiek formy cenzurowania prasy, wywierania na nią nacisków i narzucania jej tematów – wygodnych dla władzy. A zdarzało się, że byłyśmy łajane za... pojedyncze wyrazy, które nie podobały się panu od mediów. A jeszcze częściej zdarzało się, że nie uzyskiwałyśmy odpowiedzi na pytania zadawane w imieniu CZYTELNIKÓW. Odpowiedzi – owszem – były, ale oscylowały wokół sprawy, a nie wchodziły w jej sedno. Jakże dobrze to znamy!
Koniec? Owszem, ale jeszcze zapewnianie. Zapewniamy naszych CZYTELNIKÓW, że nie zejdziemy z raz obranej drogi, że nie będziemy nic ukrywać, zamiatać pod redakcyjny dywan, przemilczać – nic z tego, co złego i nagannego dzieje się w naszym lokalnym środowisku. I nie ma dla nas świętych krów; widzieliście je kiedykolwiek na Świętojańskiej? W RYNKU? A nawet na POPŁAWACH?. "Jeśli panowie burmistrzowie wyobrażają sobie, że będziemy pisać teksty mając z tyłu głowy obawę, że się obrażą i co wtedy będzie, to niestety nie doczekają się...". I to są święte słowa, słowa, które wyszły spod pióra redaktor naczelnej jako podsumowanie artykułu z ubiegłego tygodnia ZAMIERZAM PANIĄ GANIĆ!
GMD, co się przekłada na: Grażyna Maria Dzierżanowska (do wiadomości zastępcy burmistrza)