Nie chcę dopisywać w tytule, że to artykuł opisujący drogowe absurdy: zakładam, że być może prac jeszcze nie zakończono i coś się zmieni w obrazie, jaki dziś widzimy w otoczeniu nowego przejścia dla pieszych na Rynku.
Dwa tak zwane "wyniesione" przejścia, z pasami szarej i czarnej kostki, mają pełnić podwójną rolę: bezpiecznych przejść przez jednię oraz spowalniaczy, wymuszających na kierowcach wolniejszą jazdę wzdłuż Rynku. Już teraz słychać jednak głosy, że przejście na południowej jezdni przy budynku Urzędu Miasta, ulokowano dość niefortunnie.
Popatrzmy na zdjęcie i pomyślmy: chcemy pójść do urzędu, schodzimy z chodnika na pasy, idziemy na drugą stronę i... no właśnie: zdaje się, że po drugiej stronie, przy budynku trafiamy na miejsca postojowe. Jeśli zatem akurat będą tam zaparkowane auta to co dalej? Przeciskanie się między samochodami? Po lewej stronie można przejść – tam auto nie zaparkuje bo ustawiono betonową donicę. Ale skoro stoi donica, to z wózkiem już nie da rady przejechać.
Na tym wątpliwości się nie kończą: wjazd samochodów na dwa widoczne na zdjęciu miejsca postojowe musi się odbywać przez przejście dla pieszych. Na początku czerwca opisaliśmy temat utwardzonego placyku przed bankiem, przy rondzie Ofiar Katynia na skrzyżowaniu Jana Pawła II i Mickiewicza. Tam nagminnie kierowcy przejeżdżają przez przejścia dla pieszych aby zaparkować. Od lat nikt nic z tym nie robi, od naszej publikacji nic się nie zmieniło. Może ktoś po prostu uznał, że przepisy kodeksu drogowego po prostu w Pułtusku nie muszą obowiązywać? Przypominamy: art. 26 ustawy prawo o ruchu drogowym określa obowiązki kierującego pojazdem wobec pieszych i czytamy w nim, że kierującemu pojazdem zabrania się /.../ jazdy wzdłuż po chodniku lub przejściu dla pieszych.
Czy nowe przejście dla pieszych przy urzędzie ma być kolejnym takim miejscem, gdzie zaprojektowany układ miejsc postojowych i pasów dla pieszych z założenia spowoduje łamanie przepisów?
ZCZ
