Jak się dowiedzieliśmy, w najbliższą środę, 14 października, odbędą się oględziny drzewostanu przez MAZOWIECKIEGO WOJEWÓDZKIEGO KONSERWATORA ZABYTKÓW, DELEGATURA w CIECHANOWIE, ale z dużą pewnością można powiedzieć, że do wycinki dojdzie – usłyszeliśmy - nie ma od niej odwrotu. Konserwator ma miesiąc na ostateczną wypowiedź w tej sprawie. Wtedy będzie wiadomo, ile drzew pójdzie pod piłę.
Tymczasem drzewa są ponumerowane (kilkadziesiąt). Na pytanie, dlaczego aż tyle drzew jest ZAZNACZONYCH, ponumerowanych na zielono, nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Wydają się zdrowe, ale nasza rozmówczyni twierdzi, że są wśród nich obumarłe.
O przebudowę drogi, o chodniki i parkingi dopominają się mieszkańcy ulicy. Jedni twierdzą, że drzewa WYWALAJĄ chodniki i utrudniają odbiór telewizji. Drugich oburzają argumenty pierwszych, mówią, że remont TAK, ale nie kosztem drzew.
Ciekawe, że w GRZE o lipy nie wypowiadają się władze RATUSZA. Skierowały jedynie wiadomość, w której czytamy: "w sprawach planowanego remontu oraz ewentualnej wycinki drzew z ulicy Stare Miasto informujemy, że ulica Stare Miasto nie znajduje się w obszarze zadaniowym Gminy Pułtusk" i umyły ręce.
Jeśli zaś chodzi o nowe nasadzenia, to obecnie nic o nich nie wiadomo. O tym, jaki gatunek drzew zostanie zasadzony, nie decydują władze ZDP, powiedziała pani Beata Kowalska.
INFORMACJE ZE ŚRODY, 14 PAŹDZIERNIKA
WALKA O DRZEWA
Mieszkańcy Pułtuska mają dość! Nie godzą się na wycinkę drzew, niosących cień w upalne lato i dodatnio wpływających na estetykę miasta. Nie wyrażają też zgody na zastępowanie ich młodymi drzewkami – kulami na kijach, które zupełnie nie pasują do architektury historycznego miasta. W ubiegłym tygodniu wyrażali swoje oburzenie z powodu kolejnej wycinki, tym razem alei lipowej na Starym Mieście. (Stare Miasto od lat 50. podlega ochronie prawnej konserwatora). Popierali pułtuszczankę, Małgorzatę K. Dąbrowską, która zapoczątkowała akcję sprzeciwiającą się temu procederowi
Przypomnijmy. Mieszkańcy Starego Miasta skierowali petycję do dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych, podając, że "wyrażają stanowczy sprzeciw wobec zamiaru wycięcia kilkudziesięciu drzew". Wycinkę, dokładnie 58 drzew, naznaczonych zieloną farbą, uważają za niepotrzebną i żądają konsultacji w tej sprawie. Nie chcą pustyni ulicznej. Owszem, żądają "równych nawierzchni, ale nie kosztem drzew". Są zdania, że przebudowa ulicy może iść w parze z szacunkiem dla przyrody, z myślą o zachowaniu zieleni dla przyszłych pokoleń.
Do zwolenników wycinki nie docierają te argumenty, są na NIE, bo korzenie lip wybrzuszają chodniki, zaburzają odbiór telewizji i są przeszkodą w budowie parkingów. Ciekawe, że w grze o lipy nie wypowiedziały się władze ratusza. Skwitowały jedynie sprawę wiadomością, że "w sprawach planowanego remontu oraz ewentualnej wycinki drzew z ulicy Starego Miasta informujemy, że ulica Stare Miasto nie znajduje się w obszarze zadaniowy, Gminy Pułtusk". I tak umyły ręce. – "Ulica Stare Miasto nie znajduje się w obszarze zadaniowym Gminy Pułtusk", to fakt, ale za to znajduje się w PUŁTUSKU, ma wpływ na postrzeganie naszego miasta – powiedział nasz rozmówca podczas spotkania – 14 października - z inspektor do spraw zabytkowej zieleni. Zastępca burmistrza Mateusz Miłoszewski przekazał TYGODNIKOWI, że przedstawiciel GMINY nie otrzymał oficjalnego zaproszenia na rozmowę w sprawie wycinki. Dodał, że obszar Starego Miasta jest objęty nadzorem konserwatorskim, a w tym przypadku decyzję w sprawie wycinki wydaje konserwator zabytków, uwzględniając ją z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska, i gmina nie jest tu stroną.
Z rozmowy z urzędniczką Zarządu Dróg Powiatowych Beatą Kowalską, z 12 października, dowiedzieliśmy się, że "Będzie wycinka drzew na Starym Mieści, bo musi być, zgodnie z projektem renowacji ulicy". A ta ma obejmować przebudowę drogi, chodników i budowę parkingów.
W sukurs społecznemu sprzeciwowi przyszli członkowie Klubu Radnych Powiatowych PiS – Krzysztof Łachmański, Krystyna Estkowska, Paweł Brodzki, Marcin Cichowicz, Ewa Leszczyńska. Zwrócili się do przew. Rady Powiatu, Tadeusza Nalewajka, o zwołanie sesji, 19 października, podczas której będzie przedstawiona sprawa planowanej wycinki lip ze Starego Miasta.
Nie ustawała w boju o lipy Małgorzata K. Dąbrowska, która, odbyła spotkanie z dyrektorem ZDP Grzegorzem Pikiem. - Było burzliwie, ustaliliśmy, że nic nie ustaliliśmy, rozmowa była żenująca. Jednocześnie poinformowała, że ilość głosów przeciwko wycince drzewostanu zbliża się do 500. Pułtuszczanie składają swoje podpisy w barze Krokiet i w sklepach GAMA oraz internetowo. "Wasze głosy, naszą silą" – napisała na FB.
***
TYLE TYTUŁEM WSTĘPU, ważnego, ukazującego pospolite ruszenie pułtuszczan przeciwko wycince drzew, pierwszego tak powszechnego wystąpieniu mieszkańców piętnującego dewastowaniu lokalnej przyrody przez – jak podają FB - "drwali i szkodników". Teraz przechodzimy do sedna sprawy, do przedstawienia jej dokładnie i z różnych perspektyw.
***
Pierwsze ważne słowa w tej bulwersującej sprawie padły z ust pani Magdy Błaszkowskiej, inspektor do spraw zabytkowej zieleni z Urzędu Ochrony Zabytków. Powiało optymizmem. – Został do nas skierowany wniosek o usunięcie WSZYSTKICH drzew na terenie ulicy. My się na to nie zgodzimy, prosimy Zarząd Dróg Powiatowych, żeby uzgodnił z nami projekt przebudowy drogi. Możemy ewentualnie wziąć pod uwagę jedynie usunięcie pojedynczych drzew, które są chore, także drzewa, które faktycznie będą kolidowały z jakimiś zjazdami. Reszta drzew pozostaje, na tę chwilę nie ma możliwości, żeby drzewa zostały usunięte. Sytuacja jest taka i tyle.
– Jeśli to tak wygląda, to jesteśmy zadowoleni – mówili protestujący.
Korzystając z obecności pani inspektor, ktoś spytał, co z drzewami, które przewyższają domy, tu chodzi o fotowoltanikę. Odpowiedź: - Odpowiednia PIELĘGNACJA drzew! Z Zarządem Dróg trzeba ustalić obniżenie korony drzew, żeby odsłonić przestrzeń. Ja nie mogę wziąć pod uwagę usunięcia drzew ze względu na to, że są wysokie. Drzewo musi stanowić realne zagrożenie, żeby mogło być usunięte. A w ustawie nie ma możliwości zakwalifikowania drzewa do usunięcia, które zasłania panele fotowoltaniczne. Ktoś z grupy: – To proszę wziąć pod uwagę korzenie, które wysadzają chodniki. Co z tymi drzewami? Małgorzata K. Dąbrowska: - Jeżeli byśmy brali to pod uwagę, trzeba by było usunąć wszystkie te drzewa. Pani inspektor: - Trzeba wziąć pod uwagę możliwości projektanta, to, że ma możliwości podniesienia chodnika...
- Mam pytanie, tak naprawdę, to po co w ogóle te drzewa się wycina? Odpowiedź mężczyzny: - Po to, żeby ktoś wziął duże pieniądze za wycinkę, po to, żeby potem łatwiej było wykonać pracę, która technicznie byłaby prostsza... Ale nikt się nie liczy z tym, że z drzew mamy pożytek, z tej zieleni. Adam Maicki, radny miejski: - Nam zależy na miejskiej zieleni. Złożyłem już oświadczenie, jako przedstawiciel Klubu Radnych PiS. Zawarłem w nim to, co zawsze mamy do powiedzenia w kwestiach wycinania drzew w mieście. Nam wszystkim mieszkańcom powinno zależeć na tym, żeby zieleń istniała i żeby to nie były jedynie pięcioletnie drzewka nasadzeniowe. A te drzewa na Starym Mieście nie są tak stare, żeby zagrażały bezpieczeństwu mieszkańców, za to wytwarzają tlen, który tak jest nam potrzebny do życia. Rada Miejska nie decydowała o wycince, ale POWIAT powinien wziąć pod uwagę nasz sprzeciw, dyskusji na ten temat nie było. Dosyć nagle ten temat wyszedł na światło dzienne. Ja osobiście, kiedy dostrzegam wycinkę, podnoszę problem, temat jest mi bliski. Drzewa trzeba pielęgnować. O wszystkie w mieście należy dbać. I bez znaczenia jest to, z jakiego rejonu jestem. A kto był autorem pomysłu wycinki? Wiele zastanawiania się nad nim nie było. To relacja między wykonawcą a zleceniodawcą...
Andrzej Bąk i Sławomir Zaręba są zgodni w opinii o drodze na Starym Mieście: miejsce jest piękne, z mikroklimatem, ostoja zwierząt, ptactwa, ale droga jest w okropnym stanie, od dawna nie remontowana. Wiaderkami asfalt kładziono na ten chodnik i tyle. Chodnikiem też trudno się poruszać. Tragedia dla pieszych i matek z wózkami. Zapomniana ulica. Pan Sławomir: - Wożę mamę do WIGORU, jeździmy środkiem jezdni, bo na chodniku to bym ją zgubił, ona by tu życie straciła, ma 94 lata.
Panowie zwracają też uwagę na wartość drzewa lipowego, miękkiego, wykorzystywanego przez rzeźbiarzy, również do wytwarzania instrumentów muzycznych i wiórek do rozpałki, w ogóle jest poszukiwane. Uważają, że za wycinką lip szłyby duże pieniądze.
Kolejny głos – zostaje kwestia interpretacji CHORE DRZEWO. – Bo jeśli drzewo będzie miało dziuplę czy złamaną gałąź, może zostać uznane za chore. I musimy tego przypilnować. Inny głos: - Pan dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych już poszedł, to było aroganckie z jego strony, zresztą on w ogóle nie miał ochoty rozmawiać. Nie mówił nic, co miałoby sens. Wczoraj na spotkaniu, podczas naszej merytoryczne rozmowy, nie umiał zająć żadnego stanowiska, nie umiał wskazać żadnych dokumentów, nie przygotował się, a sam wyszedł z propozycją spotkania. Mieliśmy pytania, a nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Wreszcie pani Małgorzata usłyszała, że jak jej nie pasuje, to on może tej ulicy nie remontować. To my pytamy: kto on jest? Pan i Bóg?
Marcin Cichowicz, radny powiatowy: - W poniedziałek, na sesji, będziemy próbowali uzyskać wszelkiego rodzaju informacje na temat tej sprawy, jak najszersze. Na razie wiemy tyle, ile państwo, i tyle, co możemy wyczytać z portali społecznościowych. Wiemy, że został złożony wniosek na wycięcie wszystkich drzew. I że mieszkańcy słusznie przeciwstawiają się tej propozycji. A parkingi? Przy prywatnych posesjach NIE. W zabytkowej części miasta niepotrzebne. Parking mamy na rynku czy przy stacji PKS.
Aneta Szymańska, obrończyni drzewostanu miejskiego: - Mówią nam, że za 20 lat nowo nasadzone drzewa będą piękne. A ja nie chcę czekać 20 lat, ja chcę mieć piękne miasto teraz, ja nie wiem, co będzie ze mną za 20 lat... A ponadto drzewa nowo nasadzone nie będą tak piękne jak te lipy. Tu jeszcze jest problem wiosennego niszczenia drzew, barbarzyńskiego ogławiania ich.
Głos kobiety: - Bo do przycięć to oni biorą pseudofachowców. Często drzewa usychają po tych przycięciach.
M. K. Dąbrowska, w związku z pomysłem budowy parkingu przy kościele: - Ksiądz powiedział nam, że pierwszy raz słyszy o parkingu. Nikt się do niego nie zwracał w tej sprawie, o tym, że ludzie bronią tych drzew, wyczytał w Internecie. Dodał, że ma swój parking i każdy może tam wjechać. Oczywiście, my obrońcy lip, nie mówimy NIE parkingowi, ale robiąc go, należy zostawić drzewa. Prawda? Tu dodam, że wycięcie jednego drzewa kosztuje 5 tysięcy złotych z wykarczowaniem, co z drewnem nie mamy pojęcia.
Wśród protestujących przeciwko wycince byli i jej zwolennicy. Głos kobiecy. – Ważni są ludzie, czy ważne są drzewa? Znaczy, że my możemy nie żyć, aby żyły drzewa? Chodzi o to, że najpierw jest człowiek, a potem jego otoczenie. Ja mam drzewa na działce, pani ma drzewa na swojej, to o co pani chodzi? Wszyscy mają swoje drzewa na działkach i kto z nimi walczy? Nikt. A kto nam będzie pielęgnował te drzewa na ulicy? Ja mam ciemno w domu, cały czas noc, chodniki są wysadzone... I mszyce są na tych lipach, trawa posklejana, maże się to wszystko... Tu jest tych drzew za dużo, za gęsto. W ogóle kto jest z tej ulicy, kto jest jej mieszkańcem? Głos męski: - To nie ma znaczenia. Małgorzata K. Dąbrowska: - Poparcie mamy duże! Kupa ludzi zaangażowanych.
15 października, TVP 3 (Kurier Mazowiecki) nadała krótki program poświęcony tematowi, nazwanemu przez nasz TYGODNIK WALKĄ O DRZEWA.

