Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 czerwca 2025 00:43
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

Trudna segregacja na osiedlach

Liczne kontrole i postępowania w trakcie. Mieszkańcy budynków wielorodzinnych muszą się przygotować na karne płacenie podwójnych stawek za śmieci
Trudna segregacja na osiedlach
smieci
Ostatnią sesję Rady Miejskiej zdominowała burzliwa dyskusja na temat naszych śmieci, ich segregacji, szczególnie kłopotliwej w przypadku blokowisk, gdzie każdy wyrzuca śmieci jak chce, a potem wszyscy mają płacić kary.

Jak wiemy, przez kilka poprzednich lat cieszyliśmy stosunkowo niskimi cenami za odpady, naliczanymi od gospodarstwa domowego w zależności od liczby osób, ale system wciąż się nie domykał, a ilość śmieci odbieranych z naszych gospodarstw wciąż rośnie - w trzech kwartałach tego roku to już 7 800 ton, a ogółem z niezamieszkałymi 9000 ton. Uchwalona podwyżka która ma obowiązywać od listopada tego roku (stawka 20 zł od osoby), ale na pewno nie jest ostatnią, bo koszty funkcjonowania systemu gospodarki odpadami wciąż rosną.

Wcześniej pilotażowo, a teraz już regularnie prowadzone są kontrole w zakresie prawidłowej segregacji odpadów. W nieruchomościach wielorodzinnych odbywa się to z udziałem pracownika Urzędu Miejskiego, z zaproszeniem do udziału przedstawiciela zarządcy. Sprawdzanie odbywa się w dniu odbioru, zgodnie z harmonogramem przed załadunkiem odpadów, jeden do dwóch razy w miesiącu. Od początku roku w rejestrze jest 85 postępowań, część z nich zakończonych decyzją, która dla mieszkańców danych posesji oznacza podwójne opłaty za śmieci. We wrześniu wpłynęło około 60 protokołów z kontroli świadczących od tym, że obowiązek selektywnej zbiórki odpadów nie jest przez mieszkańców właściwie wykonywany. Jeśli postępowania w tych sprawach zakończą się wydaniem decyzji, również czeka ich finansowa kara.

Prezes zarządu PPUK poinformował o wynajęciu dodatkowego sprzętu do odbioru odpadów i dostawieniu pojemników do altan, które niestety nadal w większości nie są dostosowane do nowych przepisów i potrzebne do segregacji pojemn9iki po prostu się tam nie mieszczą, Dodał jednak, że ostatnia kontrola przyniosła minimalną poprawę, jeśli chodzi o segregowanie śmieci przez mieszkańców. Wzorcowe altany to: Soplicy 12, Mickiewicza 36 A i B. Daszyńskiego 94 i 98, Jana Pawła II 19B, Pana Tadeusza 11 A i B, Warszawska 29 i 30 i Kombatantów 10.

Komendant Straży Miejskiej mówił o jej nowych uprawnieniach do nakładania mandatów do 500 zł za nie złożenie deklaracji śmieciowych, podanie w nich nieprawdziwych informacji lub oddawanie bioodpadów w sytuacji, gdy deklarowało się kompostowanie ich na swojej posesji. Do tej pory nałożono dwa mandaty. Strażnicy każą również za blokowanie autami dostępu do altan śmieciowych, a także uczestniczą w kontrolach prawidłowej segregacji odpadów w altanach.

Wystąpienia w dyskusji przewodniczący Rady Miejskiej ograniczył do 3 minut. Pierwszy głos zabrał prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Marek Wojtaszek. Jego zdaniem, prawidłowa segregacja śmieci w budynkach wielorodzinnych nie jest możliwa, szczególnie tam gdzie śmieci są podrzucane, mimo zamykania altan. Chciał też wiedzieć, czy budynki jednorodzinne były kontrolowane. Nie jest zadowolony z faktu, że spadła częstotliwość odbioru odpadów w porównaniu z rokiem ubiegłym, stąd też rosną góry śmieci, które potem się przesypują w altanach i trudno tu mówić, w takich warunkach, o przestrzeganiu zasad segregacji. Narzekał też na jakość usług świadczonych przez PPUK. Przy odbiorze nie zbiera się śmieci z altany i z ulicy, jeśli się wysypią. Częściowo odpady remontowo - budowane zgodnie z umową powinny być od mieszkańców odbierane nieodpłatnie, a tak nie jest. Odbieranie tak zwanych gabarytów dwa razy w roku, od 2500 tys. mieszkańców spółdzielni, jest pomyłką. Spółdzielnia co 2 tygodnie robi na własny koszt dodatkowe wywozy.

Prezes PPUK odpierał zarzuty, dziękując swoim pracownikom za starania. Zachęcał też do wspólnych kontroli odbioru odpadów ze spółdzielnią. Dodał, że są dodatkowe interwencyjne odbiory w spółdzielni, a ta musi dostosować altany do ilości pojemników. Dotyczy to około 10 altan.

Prezes zarządu Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej Marek Karaskiewicz twierdzi, że

obecny sposób naliczania opłat za odpady nie jest odpowiedni. Z każdą podwyżką zmniejsza się liczba zarejestrowanych w gospodarstwach domowych osób, co powoduje straty i ciągłe kłopoty z finansowaniem systemu gospodarki odpadami. Zaproponował, by przyjąć opłatę od nieruchomości mieszkalnej i nieruchomości komercyjnej - w zależności od powierzchni użytkowej lokali.

Drugi sposób to powiązać zużycie wody z ilością odpadów, trzeci - system mieszany. Radni wysłuchali tych uwag bez komentarza.

Zdaniem Ryszarda Befingera bardzo ważna jest częstotliwość odbioru odpadów, bo jak pojemniki się przesypują, nie sposób segregować właściwie. By mieć dowód, objechał altany śmieciowe i porobił zdjęcia. Wszędzie gdzie był, były przepełnione.

Członek rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej jest mieszkańcem bloku i obserwuje co się dzieje w altanie śmieciowej przy Tysiąclecia 5. Ilość pojemników nie spełnia oczekiwań mieszkańców, bo zmniejszenie częstotliwości oznacza bałagan i fetor nie do wytrzymania, który muszą znosić mieszkańcy. Na otwarty parking przyjeżdżają ludzie i podrzucają śmieci do ustawionego poza altaną pojemnika na makulaturę. Przewodniczący Rady Miejskiej Ireneusz Purgacz spytał ,czy altana jest monitorowana, żeby karać podrzucających śmieci. Nie jest i być może kamera byłaby jakimś "straszakiem". Wszyscy jednak wiemy wiemy, że ustalenie tożsamości takich osób nie jest łatwe, ktoś musi ten monitoring sprawdzać, obsługiwać.

Długa i burzliwa dyskusja konkretnych efektów na razie nie przyniosła. Kontrole nadal będą, kary trzeba płacić, chyba że wszyscy zaczniemy segregować z głową.

Zdjęcie: Czy w takiej altanie możliwa jest segregacja? Raczej nie...

Podziel się
Oceń