Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 czerwca 2025 14:28
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

WYBRUKOWAŁ NAM ŚWIĘTOJAŃSKĄ

Daniel Goc jest zawodowo związany z firmą swojego brata PAWEŁ GOC BRUKARSTWO, która funkcjonuje na rynku od 2007 roku. Dzisiaj na swoim koncie firma ma już wiele wykonanych projektów w całej Polsce. No i prace w Pułtusku.
WYBRUKOWAŁ NAM ŚWIĘTOJAŃSKĄ
goc
Pan Daniel jest inżynierem (mechanika i budowa maszyn), także spawaczem oraz brukarzem – "pełną gębą". Ciężko pracując, brukarskie doświadczenie zdobywał przez lata. – W zawodzie brukarza czuję się bardzo dobrze, jestem panem swojego losu. W moim zespole jesteśmy na stopie koleżeńskiej, ale każdy każdego musi szanować – mówi.
***
DANIEL GOC
O KOSTCE BRUKOWEJ – Praca z kostką daje mi satysfakcję. Kostka jest trwała, ja wrócę do Pułtuska za 10, 15 lat i ta kostka tu będzie. Nawet za 20 lat będzie taka sama, gdy dobrze położona. Kocie łby też układamy, w Wąchocku kładliśmy na całym rynku, ale tam kładliśmy kocie łby z piaskowca. W każdym mieście jest takie miejsce, gdzie tę kostkę można położyć, chociaż uważam, że na siłę nie można brukować. A Świętojańska ... Mamy tu dwa odcienie kostki – czarny bazalt oraz szary strzegomski i strzeliński granit. Bazalt pochodzi z Ukrainy i ze Szwecji, nie mamy swoich kopalni bazaltu, zaś granit pochodzi ze Strzegomia i Strzelina, z polskich kopalni.
O MOŚCIE ŚWIĘTOJAŃSKIM – Powiem tak: moim zdaniem w Polsce za dużo obiektów, miejsc, rzeczy uważa się za zabytki. I ten most na siłę uznany jest za zabytek, a to obiekt współczesny z tego, co mi wiadomo. Niekoniecznie musiał mieć taki charakter. A jeżeli ktoś już chciał zachować charakter starego miasta od samego mostu, to można było nawiązać do tego, co jest na Świętojańskiej, czyli do kostki, do płyt. Ale niech ten się tłumaczy, kto podejmował takie a nie inne decyzje. Ja nie mam z tym nic wspólnego. Naszym zadaniem było tylko ułożyć tę nawierzchnię granitową na moście jako podwykonawca. Takie było zlecenie. Nie dyskutuję z projektantem i konserwatorem. Chyba wiedzą, co robią.
O MISZ MASZU na JEZDNI ŚWIĘTOJAŃSKIEJ – Czyli chodzi o oznaczenie historycznego miejsca, odkrytego pod nawierzchnią jezdni przez archeologów, tak? To nie jest mój pomysł, lecz pana archeologa i pani projektant. Pewnie temu przedsięwzięciu przyświecała taka wizja, żeby w Pułtusku było inaczej niż gdzie indziej. Projekt podobał się włodarzom miasta i tak go wykonaliśmy.
O PRACY BRUKARZY – Naszego zawodu nikt nie chce się uczyć. Praca brukarza postrzegana jest jako jedna z najgorszych. Takie jest myślenie, że jak ktoś do nas przychodzi do pracy, to jest to menel albo człowiek najgorszego sortu, który nigdzie indziej nie potrafi znaleźć pracy. Niejednokrotnie spotykałem się z takimi sytuacjami, że jeżeli ktoś chciał za coś ekstra zapłacić, dodatkowo, to w rozliczeniu był alkohol. Nawet na Świętojańskiej miałem taką sytuację... Chłopaki robili robotę zleconą przez miasto, a tu wychodzi pan i mówi "Tu proszę pół litra alkoholu, bo mi się podoba wasza praca". Pracownik mówi, że on nie pije, a ten pan pyta dlaczego. "Wszyty pan jesteś?". Oczywiście nie jest zaszyty, jest normalnym człowiekiem! To nas wkurza, chociaż w naszej pracy są też ludzie, którym coś można zarzucić. Są tacy, którzy przychodzą w poniedziałek, a we wtorek już ich nie ma, bo oni zaczynają pracę od środy czy od czwartku. A co jest trudne w naszej pracy? Musi być ktoś, kto nadzoruje pracę i ktoś, kto uczy. To są proste czynności, powtarzalne, chociaż nieraz bardziej skomplikowane. W Jaworze na rynku robiliśmy olbrzymią szachownicę, biało-czarną, kwadraty były 4 na 4 dzielone w pola, i w każdy kwadrat było ułożone kółko. I to z ciętej kostki granitowej. Byliśmy szóstą drużyną, która podjęła się tego zadania i która skończyła ten rynek. Duża satysfakcja.
O PRACY W PUŁTUSKU – Mamy już za sobą jedną część RYNKU, ul. Marii Konopnickiej, Benedyktyńską, Piotra Skargi i Świętojańską. TERMIN WYKONANIA ZADANIA DO 30 WRZEŚNIA, chociaż może uda się wcześniej, zobaczymy, jak będzie szło. Na razie nie jest źle. Zostały ulice: Piotra Skargi i Benedyktyńska.
O SAMYM PUŁTUSKU – Bywam w Pułtusku od nastu lat, mieszkam blisko. A co myślę o mieście? Sprawiało na mnie wrażenie strasznie zaniedbanego. Miasto z olbrzymim potencjałem i niewykorzystanymi szansami unijnymi, rządowymi. Dziwiłem się temu, jeżdżąc po Polsce. Przez ostatni czas coś się zaczęło dziać. Coś się buduje i w dodatku moimi rękami. A czy można było coś innego zrobić? Może inne kolory kostki, jest ich wiele – żółte, szarożółte, szarorude, czerwone... Ale i tak na pewno jest inaczej niż wszędzie dookoła, bo wszędzie dookoła jest wszystko kwadratowo-prostokątne. Rynki miejskie projektanci dzielą na kwadraty i prostokąty właśnie. I te miasta są powtarzalne.
O DRZEWOSTANIE MIEJSKIM – Są piękne, wysokie, stare drzewa, które współgrają z miastem. I są takie miejsca, w których one powinny zostać. Ale są i takie miejsca, gdzie nowe nasadzenia i nowe pomysły stworzą nowe kompozycje. I te młode drzewa za ileś tam lat ludzie będą dobrze oceniali. W Pułtusku w alei Polonii rosną bardzo ładne klony czerwone, podobają mi się. Tak jest z tymi drzewami, że niekiedy się je na siłę wycina, a niekiedy na siłę zostawia. Na Świętojańskiej oczywiście będą nowe nasadzenia, do tego będzie mała architektura, czyli oznakowanie, kosze, słupki wygradzające skrzyżowania w starym stylu, kraty pod drzewa też w starym stylu, dwa słupy ogłoszeniowe, stylizowane, tablica nekrologowa. To wszystko podkreśli charakter starego miasta. Będzie warto przyjechać do Pułtuska, zwiedzić miasto, a pułtuszczanie będą mieli, co pokazywać.
Na podstawie rozmowy z Danielem Gocem
Grażyna Maria Dzierżanowska

Podziel się
Oceń