Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 czerwca 2025 07:55
Reklama Wieliszewskie Wianki 2025

NIE SPOSÓB JEJ BYŁO URATOWAĆ

Z Jakubem Affelskim, właścicielem Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej SZPILA, archeologiem, rozmawia Grażyna M. Dzierżanowska
NIE SPOSÓB JEJ BYŁO URATOWAĆ
beczka4
Czy odnaleziona przez SZPILĘ beczka, to ważny zabytek? Do czego, co odkryła pułtuska ziemia, by ją Pan porównał?
Dość niefortunne jest porównywanie zabytków, bo trudno jest przyjąć jakieś sensowne kryteria określające "ważność". Z punktu widzenia naukowego odnalezienie przez archeologów "beczki" nie jest jakimś ekstremalnie ważnym odkryciem, jednak dla świadomości mieszkańców Pułtuska jej odkrycie miało kolosalne znaczenie, gdyż spowodowało zaskakujące poruszenie oraz zainteresowanie archeologią Pułtuska. Bardzo nas to cieszy, ponieważ w momencie kiedy będziemy pokazywać, co dzieje się na badaniach archeologicznych, świadomość społeczna rośnie, a mieszkańcy zaczynają identyfikować się z odkryciami, zabytkami itp. Mamy nadzieje, że przełoży się to również na ochronę zabytków nawet w tym minimalnym znaczeniu, przecież dobra archeologiczne są wspólną wartością, o którą powinniśmy dbać.

Proszę mi ją opisać: drewno, zapach, wiek... Była przykryta? I to, co w niej było. Te przedmioty mają jakiś związek ze sobą?
Kiedy odkryliśmy beczkę od razu zdaliśmy sobie sprawę, że drewno zachowało się w bardzo słabym stanie i nie ma możliwości zachowania przedmiotu. Zasadniczo to, że stała, było związane z ziemią, która była w jej wnętrzu i systemem małych korzeni, które w nią wrosły. Oba te elementy zadziałały jak spoiwo i zbrojenie, które utrzymywało beczkę w zwartej formie. Odkrywane wilgotne drewno nie posiada przyjemnego zapachu, gdyż podlega procesom gnilnym. Nasza beczka pochodzi z początku XVIII wieku i najprawdopodobniej związana była z procesem budowy historycznego ratusza. W jej wnętrzu znaleźliśmy całe naczynie gliniane, zbity szklany kielich, szpilkę krawiecką, monetę. Nie widzimy bezpośredniego związku między przedmiotami, zapewne znalazły się w beczce jako odpadki.

Jak Pan myśli, ta zawartość beczki to jakiś przekaz dla potomnych czy najzwyklejszy przypadek? Puśćmy wodze wyobraźni...
Jej zwartość nie jest świadomym przekazem dla potomnych, mimo wszystko poprzez badania archeologiczne uzyskujemy dużo informacji o życiu w odległych czasach. Sama beczka, jak i przedmioty, jakie odkryliśmy w jej wnętrzu, dają nam wiedzę choćby na temat lokalnego bednarstwa czy garncarstwa.

Jak Pan zabezpieczył beczkę? Wiem, że stała na powietrzu. To bezpieczne dla zabytku?
Po oczyszczeniu przedmiotu, wykonaliśmy niezbędną dokumentację archeologiczną. Po jej wykonaniu ustaliliśmy, że utrzymujemy zabytek w takim stanie jak najdłużej, aby pokazać ją zainteresowanym. Dokonanie eksploracji jej wnętrza i tak spowodowałoby demontaż przedmiotu, więc chcieliśmy ją okazać mieszkańcom czy to bezpośrednio na terenie badań, czy poprzez media, które zainteresowały się zabytkiem. Beczkę zabezpieczaliśmy grubą folią tak, aby odciąć ją od bezpośredniego dostępu do słońca, wiatru, tak aby jak najbardziej zwolnić procesy wysychania drewna i ziemi, która była w jej wnętrzu. Dzięki tym zabiegom udało się zachować zabytek in situ przez około 7 dni. Kiedy wysychanie były już bardzo destrukcyjne, dokonaliśmy demontażu zabytku i wyeksplorowaliśmy jej wypełnisko.
T
en Pana wpis na FB Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej mnie zadziwił, zastanowił i przeraził zarazem. To ten o SKROBANIU beczki, o zniszczeniu szczytowej części przedmiotu i pozostawieniu przy niej metalowego wiadra...
Mój wpis na FB był bardzo emocjonalny, gdyż w mojej karierze zdarzyło się już kilka razy, że "pod osłoną nocy" dokonano zniszczeń na terenie prac badawczych. Wszystko wyglądało jakby ktoś "majstrował" przy zabytku. Dzięki szybkiej akcji pracowników Urzędu Miasta udało się sprawdzić weekendowy nocny monitoring. I choć już teraz wiemy, że w tym czasie na terenie prac badawczych nie było osób trzecich, ktoś jednak poprzestawiał nasz sprzęt i zostawił metalowe wiadro w pobliżu zabytku. Element niepewności i tajemnicy pozostał.

A potem było już śmiesznie, bo o tym, że to nie złodziej zasadził się na beczkę, że to aura zrobiła spustoszenie i...
... i z całego tego szumu medialnego wyłowiliśmy cenną informację, że pułtuszczanie są żywo zainteresowani archeologią miasta i są emocjonalnie związani z odkryciami, jakie dokonują archeolodzy prowadzący działania na terenie Pułtuska. I tutaj wielkie brawa dla mieszkańców.

Ja Pana bardzo szanuję i poważam, uważam za rozsądnego człowieka, wiele Pan czyni dla naszej ziemi... Ale się dziwię, że nie przejrzał Pan monitoringu od razu!
Pojawiliśmy się w pracy jeszcze przed rozpoczęciem działania Urzędu Miasta. Zanim zgłosiliśmy problem, a pracownicy UM przestudiowali zapisy z monitoringu, minęło kilka godzin, tak więc naprawdę sprawa została wyjaśniona od ręki. Jako że działam czasami pod wpływem emocji, informacja na FB została wrzucona może zbyt szybko, ale z drugiej strony chcieliśmy na bieżąco dzielić się z mieszkańcami tym, co się u nas dzieje.

A w końcówce tych pytań, to sobie myślę, że może ta cała beczka śmiechu to zamysł marketingowy???
Kiedy emocje już opadły, pomyśleliśmy z całą ekipą archeologiczną, że nieświadomie "zagraliśmy" mocną marketingową kartą. Odbieram to całe zamieszanie pozytywnie, bo przebiliśmy się z archeologią na pierwsze miejsce newsów, a w obecnych czasach jest to dość trudne.

Jak długo pułtuszczanie będą czekać na wyeksponowanie beczki do oglądu?
Tak jak już wspomniałem wcześniej, beczka zachowała się w tak złym stanie, że nie sposób jej było uratować, poddać konserwacji i postawić w muzeum. Jeżeli będzie taka możliwość, zaprezentujemy ją w postaci wizualizacji, oraz na żywo to co było w jej wnętrzu. Dodam jeszcze, że podczas prac pobrano dużą ilość próbek drewna w celu określenia jego gatunku.

Dziękuję za tę sporą garść archeologicznych wiadomości i oby do dalszych naszych rozmów. Może Pan WYKOPIE jakieś fascynujące tematy?!



Podziel się
Oceń