Hasła mają nośne, z takimi przyjechały do Pułtuska: Nie chcę zobaczyć wojny domowej, Dzieleniu Polaków STOP, Bóg to miłość, honor każdy ma w sobie, Ojczyzna jest dla wszystkich, Służba zdrowia w rozsypce, Cierpieć będą nasze wnuki, W wojnie polsko-polskiej wszyscy przegramy, Nacjonalizm to nie patriotyzm.
W Pułtusku, przed godziną 11, słuchała ich grupka, raczej przypadkowych pułtuszczan. – To jest nasz taki pilotażowy wyjazd, bo w każdy czwartek to jesteśmy w Warszawie, a że moja rodzina pochodzi z Pułtuska, ja bardzo lubię to miasto. I mama, i tata, dziadek pochodzili z Pułtuska, dziadek był nauczycielem w liceum, babcia była słynną polonistką – to Helena Sokolnicka – powiedziała TYGODNIKOWI jedna z BABĆ jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem akcji. Druga z pań: - Przyjechałyśmy zobaczyć, jak nas odbierają w małym mieście. – Ale widzę i dwóch dziadków – mówię. Na to panie: - Bo dziadek to jest taka babcia, tylko mężczyzna! Tak usłyszałyśmy od przedszkolaków.
Z megafonu: - Jesteśmy z Warszawy, Polskie Babcie, przyjechałyśmy do was porozmawiać o przyszłości naszych wnuków: czy będą miały Ziemię, czy nasza planeta zostanie po nas, bo grozi nam katastrofa klimatyczna. Głos mężczyzny: -Wy spadajcie, bo zaraz w Narwi możecie pływać. Warsiawiaki!!! - W Narwi jest tej wody coraz mniej, czy pan rozumie, że tej wody nie ma? Głos Mężczyzny: – Bo Trzaskowski ją zatruł! (ogólny śmiech). Głos mężczyzny: – Polskie babcie, ku..., to do domu starców! Pavulon i koniec! Ktoś je chyba opłaca, jak one tak jeżdżą. Wnukami byśta się zajęły.
Głos z megafonu: - Proszę pana, przyjechałyśmy tutaj w dobrej wierze, żeby się jednoczyć, a nie dzielić. I chcemy mówić o Ziemi, o ekologii, żeby dla naszych wnuków zostawić przynajmniej taką Ziemię, jaka jest.
Głos kobiety: - Dwa tysiące lat ta kula jest i jakoś daje sobie radę, to i teraz da radę, mogę sobie głowę dać uciąć.
Głos mężczyzny: - Proszę pani. Ignorujecie naukę!
To próbka DYSKUSJI, wypowiedzi niektórych z uczestników spotkania z POLSKIMI BABCIAMI. – Tak, przynajmniej niektórzy zachowują się jak gbury – usłyszałem na odchodnym.
Kazimierz Dzierżanowski