W pięciu rundach crossowych pułtuszczanin okazał się najlepszy, zajmując trzy razy pierwsze miejsce, raz drugie i raz trzecie. Rywalizował na torach w Gdańsku, Ornecie, Człuchowie, Lipnie i Obornikach. Miało być rozegranych sześć rund, rozegrano pięć, szóstą odwołano ze względu na dwa śmiertelne wypadki na torze, bowiem zginął dwunastokrotny mistrz Polski i piętnastoletnia zawodniczka.
Ostatni, niedzielny start w Obornikach doprowadził chłopca do zwycięstwa w całym cyklu. Został mistrzem Polski w motocrossie w klasie 65 (pojemność silnika), mimo że na trasie wywrócił się, potrącony przez zdublowanego zawodnika. Teren był śliski i to stwarzało dodatkowe trudności. Bartek jednak wytrwale gonił prowadzących. W tym feralnym starcie zajął szóste miejsce i łącznie z sobotnim wyścigiem był trzeci na mecie. To pozwoliło mu utrzymać przewagę we wszystkich rundach.
Co o sukcesie syna mówi mama Monika? – Bartek od ubiegłego roku zrobił olbrzymie postępy, co zaowocowało powołaniem do kadry motocrossowej Polskiego Związku Motorowego. Wystartował w eliminacjach do MISTRZOSTW Europy, ścigał się na Ukrainie, Litwie, Estonii i Łotwie. Jako pierwszy z Polaków uzyskał awans do finału, który to odbył się w Czechach. Wśród czterdziestki zawodników z Europy uplasował się w drugiej dziesiątce mimo upadku na trasie. Dzięki tym udanym startom Bartuś miał możliwość startu w Niemczech i we Włoszech. To wyjątkowa korzyść, gdyż syn zdobywa doświadczenie na innych niż nasze torach. Dodam, że żeby rywalizować skutecznie z najlepszymi, Bartek musi posiadać wysokiej klasy sprzęt, serwis i musi się oswajać z imprezami wielkiej rangi – wyjaśnia mama.
Żeby wygrywać wśród najlepszych, trzeba trenować w takich warunkach, w jakich i oni startują – sam talent nie wystarczy. Bartek w przyszłym roku przechodzi do klasy wyżej, co wymaga zmiany sprzętu – to ogromne koszty.
Rodzice, dumni z syna, zastanawiają się nad tym, czy Bartek w przyszłości nie będzie startował na torach żużlowych – chodzi o duże wsparcie finansowe. Bo wsparcie w rodzinie chłopiec ma. Przed laty mama Bartka była mistrzynią Polski w judo, obecnie syn jest... mistrzem Polski. Mama uczęszczała do tej samej popławskiej szkoły, w której uczy się syn. Ponadto pani Monika, była sportsmenka, doskonale rozumie pasję syna, jego determinację i poświęcenie dla sportu. – Syn ma swój świat, w którym i ja uczestniczę – mówi z dumą.


Kazimierz Dzierżanowski