13 grudnia spotkali się w KUŹNI jej sympatycy, ludzie zaangażowani w jej różnorodne przedsięwzięcia, rękodzielniczki ludowe i ci, bez których tej magicznej chaty by nie było. A to Haliny Witkowskiej, szefowej Stowarzyszenia PUSZCZA BIAŁA – MOJA MAŁA OJCZYZNA, Sylwii Słojkowskiej-Affelskiej - etnografce, Włodzimierzowi Kaczmarczykowi – obecnemu wójtowi.
A w KUŹNI? Goście już zasiedli na ławach przy stołach, stołach zastawionych pierogami z trojakim nadzieniem, rosołem z prośnianek, śledziami w oleju i z cebulką, kapustą z grzybami i olejem, sodziakami, makowcem, kompotem. Obok dań płonąca świeca w otoczeniu gałązek świerkowych. W rogu izby choinka jak z kartki starej księgi – na wskroś tradycyjna, ubrana w bibułkowe i słomiane, i koronkowe ozdoby. W bombki z kurpiowskim akcentem… Fruwają baletnice, barwią się bibułkowe jeżyki, lśnią bombki, drży łańcuch z harmonijek i słomki…
Halinka na dużym talerzu, nakrytym serwetą, niesie opłatek. Mówi: - Przerwę w WIGILIACH mieliśmy, wiadomo, pandemia, trudny czas, i dziś też radzę: nie całować się! (Gromki śmiech i oklaski). – No, ale ja nie mam innej okazji całować się z panią burmistrz – słychać skargę mężczyzny. – Tak, po krótkiej przerwie wracamy do korzeni, do tradycji – mówi wójt Kaczmarczyk. – A że mamy tradycję, że ho ho, albo i dłużej, to warto ją kultywować. Ja się cieszę, że Halina się ugięła, że są osoby, które pomogły jej w tej wigilijnej robocie. Piękne spotkanie. – Kto nie był, niech żałuje – wtrąca Hala. - Właśnie, bo WIGILIA i Boże Narodzenie to najpiękniejsze święta w tradycji chrześcijańskiej, więc życzmy sobie wszystkiego, co dobre, spełnienia marzeń, sukcesów, zdrowia i bądźmy razem - podaje wójt.
Ksiądz Marek Dyga: - Dziękuję za zaproszenie i bycie wśród państwa. Wokół świąt Bożego Narodzenia dzieje się tyle dobra, piękna, spotykają się ludzie, dzielą się opłatkiem, składają sobie życzenia, jesteśmy razem, a to jest nam bardzo potrzebne. Wiele osób jest samotnych. Cieszmy się z pielęgnowania tradycji, z tej KURPIOWSZCZYZNY, która nie zaginęła. Pniewo szczególnie ją pielęgnuje. Cieszy więc praca pani Haliny w dziele kontynuacji rodzimej tradycji. Na koniec więc powiem: Niech ta Boża Dziecina wszystkim nam błogosławi.
I tak zaczęliśmy wigilijną wieczerzę, rozmawiając serdecznie i wspominając jak to dawniej w Kuźni bywało, kiedy mróz wchodził na okna, a goście gromadzili się przy piecu.
GRAża





































