W języku angielskim krążenie samochodem bez celu określa się słowem cruise (czyt. kruus). Włosi dla nazwania takiego wieczornego objazdu miasta używają dźwięcznego słowa giro (czyt. dżiro). Polski jest językiem wyjątkowo bogatym w słowa i różnorodność znaczeń, jednak najwyraźniej nie wypracowaliśmy jeszcze celnego słowa, które określałoby właśnie takie krążenie po mieście samochodem, rzadziej motocyklem, samemu – choć najczęściej z pasażerami.
Sobotni wieczór, we wrześniu, o 19:30.
Jest już prawie całkiem ciemno, spać się nie chce – a pomysłów na ciekawe spędzenie czasu ze znajomymi nie ma zbyt wiele. Jak młodzież w Pułtusku może spędzić wspólnie czas? Wystarczy zatrzymać się na parę chwil na pułtuskim rynku i poobserwować. Młodzi, w wieku licealnym i nieco starsi, w grupkach żwawo maszerują, Świętojańską, Benedyktyńską, Al. Polonii – wszystkie drogi prowadzą do rynku. Mamy w tym rejonie kilka sklepów, w których można kupić słodkie czy wytrawne przekąski i coś do picia. Co drugi stragan zamienia się w miejsce spotkań znajomych, klub dyskusyjny, giełdę newsów i plotek, słychać głośne rozmowy, dużo śmiechu, twarze skrytych w cieniu straganów podświetlone niebieską poświatą smartfonów. Od czasu do czasu błyska w dłoniach srebrzysty zarys puszki – lepiej uznać, że to "0%" bo rynek to miejsce publiczne.
Straganowe życie towarzyskie Pułtuska.
Można porozmawiać, pośmiać się, wyluzować, spotkać kogoś. Dopełnieniem tego obrazka są jadące dziesiątkami i setkami (!!!) samochody, nadjeżdżające od Świętojańskiej i Benedyktyńskiej, krążące kilka, kilkanaście razy dookoła najdłuższego brukowanego rynku Europy. Widok tych ciągnących się szpalerów aut w weekendowe wieczory potrafi zaskoczyć: ruch jest wielokrotnie większy niż w ciągu dnia, nawet w targowy dzień. A w samochodach najczęściej grupy młodych osób. Bo pomysł na takie krążenie dookoła, od zamku do kolegiaty jest prosty: "jedziemy pojeździć", zobaczymy kto jest, kogo nie ma, może "coś się porobi". Ze straganów obserwują przejeżdżających w autach, a ci z kolei wypatrują w cieniach straganów znajomych sylwetek. Pułtusk by night.
Oceniając to wszystko w kategoriach społecznych należy przyznać, że Pułtusk nie różni się od innych miast Polski czy Europy. Cruise czy giro, w miastach i miasteczkach, w ciepłe weekendowe wieczory, a i klimat jest podobny. Być może w naszym mieście więcej widzimy krążących aut z wyraźnie "niekorzystną proporcją wieku": za kierownicą 25 - letniego samochodu siedzi dziewiętnastolatek. I to właśnie kierowcy takich aut, najczęściej mają ogromną potrzebę demonstrowania drzemiącej mocy silnika i przerabianych układów wydechowych.
Przyspieszanie z piskiem, "przygazówki" z rykiem.
Przypadkowi przechodnie z irytacją odwracają głowy i pod nosami komentują takie zachowania. Ostatnia sobota - mimo kropiącego co chwila deszczu - była ciepłym dniem, po zmroku było praktycznie bezwietrznie, bardzo wilgotno i ciepło. W przestrzeni pułtuskiego rynku, okolonego szpalerem kamienic czuć było dominujący zapach spalin i słychać hałas jeżdżących w kółko samochodów.
Do naszej redakcji w ostatnim czasie zgłosili się czytelnicy, mieszkający w kamienicach zlokalizowanych na rynku. Skarżą się na hałasy, na uciążliwość spalin. Usłyszeliśmy, że kiedy w okolicy nie widać policyjnych radiowozów, późno w nocy zaczynają się regularne wyścigi. Podobno dochodziło nawet do drobnych kolizji, kiedy auto rozpędzone "na prostej" miało problem z wejściem w zakręt przed bazyliką czy przy fontannie. Rzeczywiście, na ścianie wieży dzwonnicy widać ślady po ewidentnej "przycierce" – jednak nie sposób ustalić, jak i kiedy mogło dojść do kolizji. Podobno interweniowała policja – postaramy się to ustalić.
Chwalimy się naszym najdłuższym brukowanym rynkiem Europy.
Zdaje się jednak, że pułtuski rynek ma jeszcze coś, co paradoksalnie może być uznane za kolejną atrakcję i walor. W ramach Rajdu Barbórka finałowym i kultowym Kryterium Asów są wyścigi samochodowe w Warszawie na ulicy Karowej. To jest z największych i widowiskowych wydarzeń sportu motorowego w Polsce. Wyścigi na ul. Karowej odbywają się wieczorem, przyciągając tłumy kibiców, a do walki o statuetkę «Pani Karowej» kwalifikuje się czołówka rajdu. Skąd takie skojarzenie wyścigu na jednej z warszawskich ulic z rajdami samochodów na naszym rynku? Punktem wspólnym jest nie tylko jazda po zmroku i ciasne zakręty – podstawowym czynnikiem jest... nawierzchnia. W obu wypadkach trzeba się dynamicznie rozpędzać i jadąc po kamiennej "kostce", wchodzić w ciasne zakręty na granicy przyczepności kół. Czy dużo jest miejsc na Mazowszu, gdzie można na kostce poćwiczyć przed "poważnym" rajdem na odpowiedniej nawierzchni? Jak się wydaje, jednym z takich torów ćwiczeń jest nasz rynek...
Publikowaliśmy niedawno informacje przesłane przez naszą Powiatową Komendę Policji, odnośnie objęcia ul. Rynek i wewnętrznej przestrzeni publicznej stałym nadzorem funkcjonariuszy. Obserwowaliśmy uważnie w trakcie tegorocznych wakacji, co działo się wieczorami, zwłaszcza w weekendy, pod oknami naszej redakcji i wypada potwierdzić: widać było stałą obecność radiowozów, kierowcy byli kontrolowani. Rozpoczął się rok szkolny i być może coś się zmieniło w wytycznych dotyczących działań prewencyjnych, bo w ostatnią sobotę radiowozów nie dostrzegliśmy.
W podsumowaniu nasuwa się kilka refleksji. Po pierwsze: czy nasi radni mają do zaproponowania pułtuskiej młodzieży coś ponad siedzenie po zmroku na straganach? A może tylko nam się wydaje, że warto się nad tym tematem pochylić? Czy urzędnicy naszego Ratusza widzą potrzebę zabezpieczenia ul. Rynek przed wykorzystywaniem publicznej drogi tak, że bardziej przypomina to wyścig?
Od dłuższego czasu trwają w Polsce dyskusje na temat motoryzacyjnego, nadmiernego hałasu.
Organizacja Miasto Jest Nasze złożyła petycję o instalację fotoradarów akustycznych w polskich miastach. Fotoradary akustyczne mierzą poziom hałasu pojazdów i rejestrują dane, umożliwiając karanie właścicieli zbyt głośnych pojazdów. To kwestia ogromnie ważna społecznie: hałas drogowy jest drugim największym środowiskowym zagrożeniem dla zdrowia według Światowej Organizacji Zdrowia, powodującym na Świecie milion zgonów rocznie.
Czy zatem Policja, zanim wprowadzone zostaną akustyczne fotoradary, będzie bezradna wobec kierowców aut i motocykli, robiącym "przygazówki" w centrum miasta, żeby zwrócić na siebie uwagę? Dla przypomnienia cytujemy art. 51. § 1 kodeksu wykroczeń, który od dekad ustala możliwości karania za takie zachowanie: "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
ZCZ