Winston, cwana bestia, jak mówi jego pan Tomasz Sobiecki, to dopiero ma pomysły. Po wczesnojesiennych pracach domowych przy pilnowaniu wekowania papryki i pomidorów, też grzybów, które z poświęceniem zbierał PAN Winstonka, po monitorowaniu okiennym okolicy, po domowych koncertach, a podobno śpiewa jak sam Pavarotti, teraz chce mieć wychodne, a może nawet wyjezdne. Torba podróżna spakowana, nogi już w butach i cóż, że za dużych. Ciotka nie zna docelowego miejsca podróży Winstona, nie zna nawet daty jego wyjazdu. Ale wie, że coś tam mruczał, że najpierw chce ciotkę zaprosić na herbatkę. No, niech będzie zielona. I koniecznie kieliszeczek, a może dwa, nalewki PANA.
