Wracamy do tematu nielegalnych składowisk odpadów w powiecie pułtuskim.
Święta minęły nam wszystkim w wysprzątanych mieszkaniach i domach. Wiosna w pełni, a to czas porządkowania przestrzeni po zimie. Na łamach Tygodnika - w przeciągu minionych kilkunastu lat - informowaliśmy o nielegalnych składowiskach odpadów powstających na terenie naszego powiatu. Czytelnicy alarmowali, pisali do nas, przysyłali zdjęcia dokumentujące zatrważające obrazy groźnego procederu. Nasza redakcja kilkukrotnie współpracowała z dziennikarzami ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Oglądaliśmy reportaże pokazujące zwożenie toksycznych odpadów, sprawy podejmowała Policja i Prokuratura. Z kilkudziesięciu takich spraw znanych redakcji, zdecydowana większość zakończyła się umorzeniami, a sprawcy pozostali nieustaleni i bezkarni. Jednak pułtuszczanie wiedzą i pamiętają, gdzie nocami nielegalnie zakopywano odpady, które cały czas pozostają ukryte w ziemi i dramatycznie zatruwają nasze środowisko.
Tygodnik Pułtuski zwrócił się do Biura Prasowego Ministerstwa Klimatu i Środowiska z prośbą o wyjaśnienia oraz opinie prawne w sprawach nielegalnych składowisk odpadów. Z uwagi na złożoność sprawy, w dzisiejszym artykule podzielimy się z państwem odpowiedziami jedynie na dwa pytania postawione przez Redakcję. Pierwsze z postawionych pytań brzmiało:
- czy w sytuacji ujawnienia nielegalnego składowiska odpadów prawo dopuszcza możliwość odstąpienia od usunięcia odpadów i czy możliwe jest prawne rozstrzygnięcie o pozostawieniu odpadów w miejscu nielegalnego składowania?
Udzielona przez Ministerstwo odpowiedź jasno opisuje obowiązki prawne ciążące na organach administracji i urzędach – obowiązki zapisane w ustawach i rozporządzeniach. Ministerstwo szczegółowo podaje podstawy prawne, odwołując się do konkretnych przepisów. Z uwagi na złożoność i szczegółowość tych wyjaśnień nie przytaczamy tu pełnej treści tej odpowiedzi – zacytujemy jedynie podsumowanie, jakim prawnicy Ministerstwa opatrzyli przesłane informacje:
"Powyższe przepisy mają charakter obligatoryjny i nie przewidują możliwości wydania decyzji o pozostawieniu odpadów w miejscu ich składowania."
Należy więc powiedzieć jasno: nie ma takiej możliwości, żeby nielegalnie zakopane odpady mogły pozostać tam, gdzie je nielegalnie złożono. Prawo obowiązujące w Polsce/Unii Europejskiej nakazuje bezwzględne usunięcie odpadów z nielegalnych składowisk. Wszelkich odpadów – także tych zakopanych i pozornie zapomnianych. Nie ma znaczenia, czy odpady zakopywano miesiąc temu, czy rok temu – czy przed dwudziestu laty: muszą zostać usunięte. Jest przy tym oczywiste, że wywrotki zrzucające swoje ładunki pod osłoną nocy przywoziły odpady niebezpieczne, toksyczne i zagrażające zdrowiu i życiu. Te nielegalne składowiska są wynikiem działań przestępców.
Co w takim razie możemy zrobić wiedząc gdzie zakopano nielegalnie odpady? Przed ponad rokiem nowa ministra klimatu i środowiska, na konferencji prasowej zapowiedziała bezwzględną walkę z nielegalnymi składowiskami i utworzenie centralnego rejestru takich miejsc. Redakcja Tygodnika zadała zatem ministerstwu kolejne pytanie:
- prosimy o podanie sposobu zgłaszania do Ministerstwa Klimatu i Środowiska nielegalnych składowisk odpadów. Czy Mieszkańcy zgłaszający miejsca nielegalnego składowania odpadów będą mieli zagwarantowaną ochronę swoich danych osobowych jako zgłaszających?
Przytaczamy odpowiedź biura ministerstwa w całości:
W celu zgłoszenia porzuconych odpadów, na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska został stworzony specjalny, interaktywny formularz, który w łatwy i sprawny sposób umożliwia zgłoszenie np. miejsca nielegalnego deponowania odpadów (https://interwencje.gios.gov.pl/). Wystarczy wskazać lokalizację danego miejsca i dodać krótki opis danego zgłoszenia (ewentualnie zamieszczając do niego zdjęcie). Zgłoszenia można dokonać również w sposób anonimowy (w razie obaw mieszkańcy mogą korzystać z tej możliwości). Ponadto możliwość zgłoszenia na podobnych zasadach została również wprowadzona w aplikacji mObywatel (https://info.mobywatel.gov.pl/uslugi/naruszenie-srodowiskowe). Wszystkie informacje przekazane w ramach ww. metod trafiają bezpośrednio do Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, który po ich dokładnej analizie podejmuje decyzje o dalszych działaniach w sprawie. Natomiast Minister Klimatu i Środowiska posiada aktualne informacje o miejscach porzucenia ze względu na nadzór nad Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska.
W ostatnich miesiącach wstępnie sygnalizowaliśmy sprawę nielegalnego składowiska odpadów w Łubienicy, do którego "dokopał się" wykonawca obwodnicy Pułtuska. Ilość tych odpadów jest wprost niewyobrażalna, a wstępne analizy potwierdzają, że są to odpady niebezpieczne. Redakcja Tygodnika czeka na kolejne wyjaśnienia z pułtuskiej prokuratury i do sprawy będziemy z pewnością wracać jeszcze wiele razy. Jednak już teraz można zacząć uderzać w wielki dzwon na trwogę: te odpady zakopywano przez wiele lat w odległości około 300 m od brzegu Narwi. Do naszej rzeki, z której jesteśmy tacy dumni, sączą się miliony litrów trujących odcieków – od wielu lat. Takich dzwonów bijących na trwogę, które powinny zaalarmować o zakopanej w ziemi śmierci dla środowiska, a zatem zagrożeniu każdego z nas, w naszym powiecie są dziesiątki, może setki. Te alarmy nie uruchomią się same – potrzebna jest do tego świadoma aktywność obywatelska, odpowiedzialność za zdrowie i życie ludzi i całej przyrody. Twierdzenie, że co zakopane i niewidoczne dla oczu stało się niegroźne, jest dramatycznym błędem wynikającym z niewiedzy. A dla tych, którzy pomyśleli sobie: "jak pod ziemią, to mnie to nie truje - ja mam wodę z wodociągu" proponujemy trochę zastanowienia nad inną kwestią. Kiedy będziesz chciał sprzedać część swojej ziemi, to ile ona będzie warta, gdy kupujący dowie się, że pół kilometra dalej w ziemi zakopano toksyczne odpady?
red.